Wdowi grosz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Historia emerytury
Świat emerytów jest młody, liczy sobie dopiero sto lat. Jak wcześniej człowiek radził sobie ze starością? W przeszłości było znaczniej mniej niż dziś problemów z ludźmi w wieku emerytalnym z tego prostego powodu, że nie było ich zbyt wielu. W latach 1950-1990 liczba pracujących w Polsce wzrosła o 70 proc., gdy w tym samym czasie liczba emerytów i rencistów zwiększyła się o 600 proc. O ile obecnie 20 proc. populacji Europy Zachodniej ma ponad 60 lat, o tyle trzysta lat temu dotyczyło to 5-10 proc., a tylko 15 proc. przekraczało pięćdziesiątkę. Nasze wyobrażenie o wielopokoleniowej rodzinie przeszłości jest mitem zbudowanym na literackim obrazie życia elit. Tymczasem szara rzeczywistość dawnych wieków - jak wskazuje Peter Laslett, Jean-Louis Flandrin czy Michael Mitterauer - to rodzina nuklearna, a więc złożona z rodziców i dzieci. Seniorów było dawniej znacznie mniej niż dzisiaj, a ci, którzy byli, częściej pracowali. Pozostawała jednak ciągle liczna grupa ludzi zniedołężniałych, a pozbawionych środków do życia. Ich sytuację łagodziła mentalność religijna. Dobroczynność była nakazem sumienia i pozwalała wierzyć w nagrodę po śmierci. Stąd brały się liczne fundacje i zapisy testamentowe na rzecz seniorów. Na przykład w 1721 r. 82-letnia wdowa Barbara Renner założyła fundację dla 30 wdów po kupcach gdańskich. Pierwszy krok w zorganizowanej opiece nad licznymi pozbawionymi oparcia seniorami uczynił Kościół. Nie była to jeszcze polityka społeczna, a polityka miłosierdzia. Pierwsze przytułki - hospitales (stąd dzisiejszy szpital) - powstały w V wieku. Najznaczniejszy ośrodek to założony już w 651 r. w Paryżu Hôtel-Dieu. Dysponował sporymi, ofiarowanymi przez Kościół środkami, które uzupełniały jałmużny. Było tu miejsce dla 850 seniorów, chorych i ubogich. Jak na tamtą epokę warunki były wyjątkowo dobre, co oznacza - według opisu Jean-Pierre?a Goglina - że w jednym łóżku leżeli pospołu zmarły, umierający i chory. Warunki higieniczne powodowały, że mimo najlepszych chęci przytułki były umieralniami. Państwo podjęło kwestię emerytur w XVIII wieku w związku z rozwojem stałej armii, kiedy konieczna stała się opieka nad wysłużonymi żołnierzami. W Prusach Fryderyk Wilhelm I - po próbach wprowadzenia emerytur dla weteranów w 1707 r. - w 1732 r. polecił zatrudniać inwalidów wojennych na poczcie, Fryde- ryk II w 1758 r. zarządził, by emerytowanym podoficerom powierzać funkcję wiejskich nauczycieli. W 1670 r. powstał w Paryżu Hotel Inwalidów dla starych i chorych żołnierzy, a w 1748 r. taki sam zakład na 600 miejsc zbudowano w Berlinie. Finansowe wsparcie otrzymali i inni niezdolni już do służby żołnierze i podoficerowie - Fryderyk II w testamencie z 1768 r. pisał, że niewdzięczność jest w życiu prywatnym ciężkim występkiem. Obrzydliwe jest jednak, kiedy to państwo taką niewdzięczność wykazuje w stosunku do swoich żołnierzy, którzy ofiarowali mu swoje zdrowie, siły i życie. Reformowała się Austria Marii Teresy i Francja Ludwika XVI. Takie były początki.


Kwestię emerytur po raz pierwszy podjęto w XVIII wieku, kiedy konieczna stała się opieka nad wysłużonymi żołnierzami

W 1781 r. Józef II wydał pierwszą ustawę o emeryturach. W 1790 r. podobne rozwiązanie przyjęła rewolucyjna Francja, w latach 1803-1805 - Bawaria, w 1809 r. - Badenia, w 1811 r. - Nassau, a w 1817 r. - Wirtembergia. Aby to wsparcie zatraciło charakter uznaniowej, więc niskiej zapomogi, potrzebne było wymyślenie demografii, dokonanie oceny średniej długości życia ludzkiego i odkrycie rachunku prawdopodobieństwa. Dzisiaj wiemy, że mężczyzna w Polsce żyje średnio 68 lat; przed XVIII stuleciem te wyobrażenia były znacznie bardziej enigmatyczne. Wierzono, że Matuzalem żył 600 lat, Mojżesz zaś miał doczekać lat 140. Który fundusz emerytalny by to wytrzymał? Najpierw więc pastor Caspar Neumann (1648-1715) z Wrocławia pierwszy zebrał dane na temat wieku 5869 zmarłych z miejscowej ludności. Dane te trafiły do Edmunda Halleya (1656-1742) z Royal Society w Londynie, który obliczył prawdopodobieństwo śmierci dla różnych grup wiekowych. Wielki był też wkład pastora Süssmilcha w zbadanie tego zagadnienia - prawidłowość w wieku umierania nazywał on "boskim porządkiem". Podstawowe znaczenie miały odkrycia w zakresie rachunku prawdopodobieństwa, dokonane przez Bernoulliego, Fermata i Pascala. Zaroiło się od towarzystw ubezpieczeniowych, choć spora ich część miała charakter spekulacyjny. Bez liku było też wzajemnych oszustw, o których pisze Edmund Kizik. Sprytny łobuz Jacob von Deal najpierw opublikował bardzo optymistyczne dane o długości ludzkiego życia, a potem we własnej ubezpieczalni pobierał stosownie zawyżone składki. Inni naciągacze za skromną sumę wynajmowali schorowanych biedaków, którym kupowali fałszywe świadectwa lekarskie o znakomitym stanie zdrowia, wykupywali im polisę na życie, a następnie po rychłej śmierci swego klienta zgarniali ubezpieczenie. Zdarzyło się też, że gdy klient wbrew rokowaniom uparcie trzymał się życia, przyspieszano jego zgon, udostępniając mu w nadmiarze alkohol czy niezdrowe pożywienie. Wydając 30-100 talarów, oszuści zarabiali 1000 talarów. Wreszcie pojawiły się projekty powszechnych ubezpieczeń emerytalnych. Wstępem do nich było powołanie w Rzeszy Niemieckiej w 1876 r. powszechnych kas chorych i wprowadzenie ubezpieczeń od choroby. W 1889 r. ustanowiono w tym kraju - pierwszym na świecie - powszechne emerytury od 70., a potem 65. roku życia. Przełomem w polityce emerytalnej było wprowadzenie przymusowych składek ubezpieczeniowych. Uznano, że przy powszechnie niskim poziomie dochodów człowiek narażony jest na zbyt wiele doraźnych niebezpieczeństw, aby pozwolić mu samodzielnie decydować o płaceniu składki emerytalnej. Choroba współmałżonka czy chęć pomocy dzieciom mogłyby spowodować zepchnięcie własnej przyszłości na dalszy plan. W ostateczności taką osobą musiałoby się zająć państwo na koszt podatnika. W Wielkiej Brytanii w 1908 r. wprowadzono w całości finansowane przez państwo renty starcze od 70. roku życia, przy dochodzie rocznym niższym niż 26 funtów. We Francji w 1905 r. weszły w życie przepisy o zabezpieczeniu emerytalnym od siedemdziesiątki, a od 1910 r. obowiązują emerytury oparte na składce odprowadzanej w równej wysokości przez pracodawców i pracobiorców, wypłacane od 65. roku życia. Mimo obligatoryjności, początkowo składki uiszczało tylko 1,8 mln z 8 mln pracowników. W ten sposób pojawiła się nowa kategoria ludzi - emeryci.

Więcej możesz przeczytać w 23/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.