Taki ładny sklepik
Kamila Smogulecka, dla fanów Luxuria Astaroth, ma swoje parę minut medialnej sławy. Najpierw pokazała biust i atrakcyjne przyległości w klipach Donatana, by odwiedzić kanapy telewizji śniadaniowej i obwieścić rozgrzanym do czerwoności dewotkom, że pluje szatanowi w twarz. Po jakimś czasie znów zabłysnęła i poszła na inne kanapy, tym razem do Wojewódzkiego. Tam olśniła wyznaniami o piciu krwi menstruacyjnej, wielkiej sławie w ciągu kilku minut i o tym, że robi wszystko dla hajsu, czyli pieniędzy. Media, które nie takie gwiazdy widziały – wszak przeżyły już dywagacje Dody o bzykaniu i robieniu loda oraz Jolę Rutowicz i jej pluszowego konika – rzuciły się na Luxurię, która teoretycznie powinna wkuwać do matury. W programie „Na językach” Kamila obwieściła, że chce być aktorką i ma talent: „Ja jestem dobrą aktorką i jeżeli nie przejmowałabym się zdaniem innych, to byłabym na poziomie Chyry. Ja dobrze gram i to jest fakt”. Widziałam film „Obietnica” oraz teledyski Donatana i wiem jedno – jest zapewne wiele pogłębionych psychologicznie ról w filmach porno, w których Luxuria i jej pseudonim mogą się przydać. Tylko że to podobno ciężka praca, do tego fizyczna, a tej podobno to dziewczę się brzydzi. Luxuria dodała też, że nie ma czasu na szkołę: „Nie oszukujmy się, mam wiele ciekawszych rzeczy do roboty niż szkoła, no i chyba każdy, kto by był na moim miejscu, tak by powiedział”. Sądząc po tym, co wysyła współpracująca z nią firma, szkoła jest już jej niepotrzebna. Widziałam bowiem zamieszczony przez Freestyle Voguing e-mail z ofertą współpracy dla Luxurii polegającą na tym, że panna jedzie 21 kwietnia do Cannes i może tam na jakiejś imprezie zareklamować polskie firmy i ich logotypy. Czy to znaczy, że będzie miała kombinezon z logo jak Małysz? „W zamian oczekiwalibyśmy pokrycia kosztów przelotu i noclegu”. Oto prawda o polskim szoł- -biznesiczku. To quasi-erotyczny obwoźny sklepik usługowy. I to wszystko w barterze, za bilet i hotel. Taniocha.
Talent na miarę
PIOTR GŁOWACKI, ŚWIETNY AKTOR znany z „80 milionów”, „W ciemności” czy „Dziewczyny z szafy”, otrzymał tegoroczną Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego dla najlepszego młodego aktora, pokonując bardzo silną konkurencję. W pokonanym polu zostawił m.in. Dawida Ogrodnika, Julię Kijowską i Martę Nieradkiewicz. Żaden z nominowanych do nagrody aktorów nie pojawia się ani na portalach plotkarskich, ani na ściankach bankietowych, bo pracuje, pewnie dlatego informacja ta przeszła niemal niezauważona. To może chociaż ja powiem: BRAWO dla wielkich talentów.
Promocja na psie
POLSCY PISARZE CORAZ CZĘŚCIEJ trafiają do plotkarskich portali. Dla mnie to czysta perwersja. Czytelnicy stron, na których pisze się o duperelach obrażających inteligencję zwykłego karalucha, nagle poznają nazwiska znane z wiadomości literackich, jak Michał Witkowski czy Dorota Masłowska. Ten pierwszy jest w brukowcu internetowym, bo potwierdził to, o czym wszyscy wiedzą, czyli że jest mafia gejowska w mediach. O Masłowskiej piszą, bo nagrała teledysk pt. „Chleb” z Anją Rubik w roli „Princess Dresiary”, pokazujący świat wykreowany przez takie właśnie portale. Jestem za. Czekam na obecność na Pudelku Szczygła, Pilcha, Twardocha i Miłoszewskiego. Niech się wreszcie na coś przyda.
FLETY BALETY
TOMASZ LUBERT I JEGO ŻONA EWA, której nazwisko pojawiało się w kontekście seksafery w zeszłym roku, i o której mąż mówił w reality show „Party Time”, że nadaje się do sekcji fletowej, zrobili sobie sexy sesję zdjęciową. Polegała ona na tym, że pani Ewa zrzuca piżamkę i pokazuje zgrabną pupę, a pan Tomek pokazuje niezbyt umięśnioną klatę oraz tatuaże i tuli żonę. Wszystko w klimacie sesji, którą kiedyś wykonała Pamela Anderson z mężem. Miało być sexy. Teraz nawet sekcja fletowa to zbyt wysokie progi.
ZAŁAMKA
JAK OGŁOSIŁY TABLOIDY, EDYTA HERBUŚ jest załamana, bo była menedżerka tancerki zawaliła jej karierę i nikt Edyty na bankiety już nie zaprasza. Rzeczywiście, nie widać jej na warszawskich salonach. Według mnie bardzo dobrze. Czasem trzeba dać za sobą zatęsknić. Jeśli jej nie ma, musi być załamana – tak jednak kombinują brukowce. A może po prostu bez salonów da się żyć? A jeśli już na nich bywać, to w celu zawodowym, a nie po to, by pokazać za kasę ładną sukienkę i usłyszeć w zamian „Zapuściła się”?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.