Władza kapitału

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy sprzedając pakiety kontrolne akcji polskich banków zagranicznym inwestorom, tracimy kontrolę nad gospodarką?
Polski system bankowy jest w 60 proc. opanowany przez zagraniczny kapitał. Wiceminister skarbu Alicja Kornasiewicz twierdzi jednak, że ważniejszy jest jego udział w aktywach banków, ten zaś jest niższy niż w innych krajach europejskich. Minister skarbu państwa Emil Wąsacz nie ukrywa, że pieniądze ze sprzedaży udziałów w Pekao SA i Banku Zachodnim są - w obecnej sytuacji budżetowej - bardzo potrzebne. Czy za kilka lat nie będziemy musieli płacić za obecne, doraźne łatanie budżetu?
Czy wreszcie rację mają niektórzy ekonomiści, twierdzący, że sprzedając pakiety kontrolne akcji polskich banków, tracimy kontrolę nad gospodarką? Konsorcjum włoskiej grupy bankowej UniCredito Italiano i niemieckiej firmy ubezpieczeniowej Allianz za prawie miliard dolarów kupiło 52,09 proc. akcji Pekao SA. 50 proc. akcji zatrzyma bank włoski, resztę - Allianz. Obaj inwestorzy są zobowiązani dokonać płatności w złotówkach do końca sierpnia tego roku. Do tego czasu Włosi muszą również uzyskać zezwolenia - przede wszystkim z Banku Italia - na objęcie akcji polskiego banku. Zagraniczni inwestorzy obiecali utrzymać zatrudnienie przez półtora roku i zagwarantowali, że w ciągu dwóch lat podwyższą kapitał Pekao SA o miliard złotych. Ponadto zobowiązali się, że w ciągu pięciu lat zrealizują dodatkowe inwestycje, których wartość wyniesie miliard złotych.
Inwestorem w Banku Zachodnim został AIB European Investments, należący do irlandzkiego banku Allied Irish Banks. Irlandczycy za 80 proc. akcji Banku Zachodniego zapłacili prawie 2,3 mld zł. W ciągu siedmiu miesięcy przedsiębiorcy chcą przeznaczyć 250 mln zł na zainstalowanie w banku technologii informatycznych, a w ciągu dziesięciu kolejnych lat przekażą 600 mln zł na rozwój banku. Przez półtora roku pracownicy banku mają zapewnione zatrudnienie. Zarówno Pekao SA, jak i Bank Zachodni potrzebują doinwestowania, modernizacji systemu informatycznego, wprowadzenia nowych produktów i standardów usług. W Pekao SA nie zakończono ponadto konsolidacji banków zrzeszonych wcześniej w Grupie Pekao SA. Włosi zapłacili 56 zł za akcję, a Irlandczycy - 102 zł. Pozostaje wszakże pytanie: czy za opanowanie 20 proc. rynku bankowości detalicznej nie można było uzyskać więcej niż miliard dolarów?
Na wolnym rynku cenę określającą rzeczywistą wartość przedsiębiorstwa wyznaczają potencjalni kupcy. Należy pamiętać, że nie było wielu chętnych do wzięcia udziału w prywatyzacji Pekao SA. Oferty kupna w resorcie skarbu złożyło mniej międzynarodowych instytucji finansowych, niż oczekiwano. Prof. Leszek Pawłowski z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową wątpi, czy w Polsce znalazłby się inwestor skłonny zapłacić ponad 4 mld zł. W pierwszym etapie prywatyzacji TP SA nie udało się sprzedać całej puli akcji dla polskich przedsiębiorców. Okazuje się, że nie było chętnych, którzy zapłaciliby więcej za akcje Pekao SA. - Na pewno nie można powiedzieć, że zostały one sprzedane zbyt tanio. W dniu ich sprzedaży inwestorowi strategicznemu cena jednej akcji wynosiła 47 zł. Włosko-niemieckie konsorcjum zapłaciło więcej - potwierdza prof. Pawłowski.
Sprzedaż Banku Zachodniego zakończyła prywatyzację dziewięciu banków regionalnych wyodrębnionych ze struktur NBP. W każdym z nich znalazł się zagraniczny inwestor: w Banku Śląskim - holenderski ING, w BRE - niemiecki Commerzbank, w WBK - irlandzki AIB, w BPH - HypoVereinsbank. Obecnie wśród polskich przedsiębiorców nie ma chętnych na akcje BIG Banku. Do ich kupna przymierza się Commerzbank wspólnie z BRE, portugalski bank BCP i Deutsche Bank, uczestniczący w większości przetargów. Zdaniem ministra Emila Wąsacza, prywatyzacja banków z udziałem inwestorów zagranicznych ma udostępnić im nowe technologie oraz zapewnić konkurencyjność wobec zachodnich instytucji finansowych.
Globalizacja nie mogła ominąć sektora bankowego. Międzynarodowe pochodzenie kapitału utrudnia odpowiedź na pytanie, który bank jest krajowy. Przyjmując za kryterium selekcji państwo, gdzie znajduje się centrala banku i gdzie płaci on podatki, bądź narodowość menedżerów, pracowników i klientów, należałoby uznać większość tego typu instytucji działających w Polsce za rodzime. Kasandryczne wróżby dotyczące konsekwencji ekonomicznych wysokiego udziału kapitału zagranicznego w bankowych aktywach okazują się mniej alarmujące, gdy przyjrzymy się bankom w innych krajach. Aż 60 proc. Deutsche Bank należy na przykład do międzynarodowych, głównie amerykańskich, funduszy emerytalnych i powierniczych.
Z badań IBnGR wynika, że za najbardziej konkurencyjne uznaje się banki PKO BP, Pekao SA oraz BIG Bank Gdański i Handlobank (głównie ze względu na gęstą - aktualną bądź potencjalną - sieć oddziałów). Ciekawostką jest jednak to, że ponad 90 proc. z 22 badanych banków komercyjnych wyraziło obawę przed wzmożoną konkurencją, jaką stworzył nowy standard obsługi klienta w Citibanku SA. Pozwala to mieć nadzieję, że preferencje klienta w istotnym stopniu wpłyną na charakter walki o rynek. Oczywiste jest, że obecnie tę batalię o klienta wygrywają banki zagraniczne, dysponujące znacznie większym kapitałem. Głównie z tego powodu mogą pozwolić sobie na skuteczny i intensywny marketing, przewyższają też banki krajowe w jakości obsługi klienta i liczbie oferowanych usług. Jednym z nielicznych powodów, dla których Polacy wybierają rodzime banki, jest niechęć do zmian i coś w rodzaju poczucia lojalności.
Częściowej niwelacji różnic między polskimi i zachodnimi bankami służyły zawiązane w roku 1992 tzw. porozumienia bliźniacze, dzięki którym dziewięć banków regionalnych zyskało zagranicznych partnerów. Miały one nauczyć naszych bankowców przystosowania się do zmieniających się realiów ekonomicznych i pomóc w przekształceniu się w nowoczesne banki komercyjne. Umowy obejmowały między innymi planowanie strategiczne, zarządzanie ryzykiem kredytowym, aktywami i pasywami banku, wprowadzenie technologii informatycznych i kontrolę finansową. Partnerem WBK został irlandzki Allied Irish Bank. W 1993 r. dzięki pomocy konsultantów z AIB w WBK zainstalowano system elektroniczny Sezam, który umożliwił rewolucję w bankowości detalicznej - wprowadzenie bankomatów. W 1995 r. AIB (klasyfikowany wówczas na 165. pozycji na świecie) objął 16,3 proc. akcji WBK, rok później kupił od skarbu państwa kolejne 20 proc. Obecnie AIB jest większościowym udziałowcem WBK - należy do niego ponad 60 proc. akcji. Naturalną konsekwencją objęcia przez AIB udziałów w Banku Zachodnim zdaje się być fuzja WBK i BZ - trudno bowiem oczekiwać, że irlandzki inwestor nie zechce czerpać korzyści z poszerzenia skali działalności i pozwoli WBK i BZ na konkurowanie ze sobą.
Holenderski ING pojawił się w Banku Śląskim w styczniu 1994 r., kupując od skarbu państwa 25,9 proc. akcji katowickiego banku. Sprzedaży towarzyszyły protesty posłów BBWR, KPN i PSL, obawiających się o los zadłużonych w Banku Śląskim kopalń i hut. W 1996 r. ING podwyższył swój stan posiadania do 5 mln akcji (54 proc.). Obecnie należy do niego 55 proc. udziałów. - W minionych 40 latach izolowana polska bankowość nie miała wzorców do naśladowania - mówi Stan Szczurek, wiceprezes Banku Śląskiego. - Będąc częścią jednej z największych na świecie grup finansowych, mamy dostęp do know-how, wiedzy, doświadczenia, możliwość szkoleń w Nowym Jorku, Amsterdamie czy Londynie.
29 czerwca HypoVereinsbank zwiększył do 50,01 proc. swój udział w kapitale akcyjnym BPH i ogłosił ważne do 9 sierpnia wezwanie do sprzedaży pozostałych akcji banku, oferując cenę 230 zł za każdą. Stephan Schüller, przewodniczący Rady Nadzorczej BPH, zapewnia jednak, że chce utrzymać akcje BPH na giełdzie, a ogłoszenie wezwania wymuszone zostało wymogami prawa o publicznym obrocie papierami wartościowymi. Bank planuje jednocześnie podniesienie kapitału akcyjnego o 527 mln zł. Niemcy zamierzają dalej wspierać rozwój BPH, by rozszerzył on swoją działalność na całą Polskę.



Alicja Kornasiewicz wiceminister skarbu

W sektorze bankowym do przekształcenia pozostały jeszcze PKO BP i BGŻ. Wciąż nie mamy szczegółowych planów ich restrukturyzacji. Ponadto istnieje bardzo dużo banków małych, niszowych, posiadających niewielki kapitał. W wielu krajach funkcjonuje co najwyżej kilka banków. Przeniesienie tego wzorca oraz kultury bankowej czy szerokiej gamy produktów do Polski jest niezwykle trudne w krótkim czasie. W Europie Zachodniej system bankowy powstawał przez wiele lat (w Wielkiej Brytanii ok. 200 lat), w Polsce - przez osiem. Nie przypuszczam, by w ciągu dwóch, trzech lat na rynku pozostało tylko kilka dużych banków. To za krótki okres. W pierwszej kolejności dojdzie do konsolidacji banków. Nasz system bankowy jest w tym rejonie Europy - obok węgierskiego - jednym z najlepszych. System węgierski ma przewagę w postaci wcześniej rozpoczętej restrukturyzacji i prywatyzacji. W porównaniu z innym krajami regionu proces restrukturyzacji w Polsce rozpoczął się szybko i prywatyzacja, mimo że przebiegała w różnym tempie, właściwie nigdy nie była zawieszona. Udział inwestorów zagranicznych to przede wszystkim gwarancja stabilizacji kapitałowej - banki zostaną wzmocnione i mniej narażone na wrogie przejęcia giełdowe. Posiadanie inwestorów wyłącznie instytucjonalnych nie jest najlepszym rozwiązaniem. Są oni krótkoterminowi, liczą na szybki zwrot zainwestowanego kapitału. W odróżnieniu od inwestorów strategicznych nie mają wizji i długoterminowych planów rozwoju banków.

Sprzedaż Pekao SA i BZ ponownie stała się pretekstem do dyskusji na temat tego, w jakim stopniu działalność kluczowych dla gospodarki sektorów winna być finansowana za pomocą zagranicznego kapitału. Bank Zachodni stwarzał właściwie ostatnią szansę na kupienie w Polsce dużego banku, nad którym nie wisiałoby widmo kosztownej restrukturyzacji. Oddanie go w ręce Irlandczyków sprawiło, że udział inwestorów zagranicznych w aktywach sektora bankowego wzrósł do 40,2 proc. Przeciwnicy zagranicznego kapitału mówią o utracie niezależności. Ostrzegają, że wypuszczamy z rąk nie tylko strategiczny dla gospodarki, ale także dochodowy i dynamicznie rozwijający się sektor. Zagranicznego kapitału boją się politycy. Wiesław Kaczmarek twierdzi wręcz, że decydując się na duży udział zagranicznych inwestorów w sektorze bankowym, pozbawiamy się wpływu na gospodarkę i tracimy suwerenność. Również Henryk Goryszewski uważa, że instytucje finansowe powinny zachować polski charakter. Jego zdaniem, przyznanie większościowego udziału w Pekao SA jednemu inwestorowi zagranicznemu nie daje takiej gwarancji.
Podczas debaty parlamentarnej nad przyszłością naszego systemu bankowego większość posłów była zgodna, że powinno się w nim znaleźć miejsce dla silnego, polskiego banku. Odmiennego zdania jest wielu przedstawicieli sektora, obawiających się wykorzystywania banków do realizacji doraźnych celów politycznych. - Decyzje finansowe powinny być dyktowane parametrami ekonomicznymi, wiedzą bankową i dobrem akcjonariuszy. Sytuacja, w której mogłyby być podejmowane na skutek interwencji politycznych, sprzyja powstawaniu wielu złych długów - mówi Jacek Kseń, prezes Wielkopolskiego Banku Kredytowego SA.
Jedno nie ulega wątpliwości: naprawdę zdrowy może być tylko prywatny system bankowy. Mimo porównywalnej wielkości aktywów i skali działalności, Bank Zachodni osiągnął wynik finansowy niemal siedmiokrotnie gorszy od WBK. Strategiczny inwestor oprócz zastrzyku kapitałowego zapewnia dostęp do najnowszych technologii, tajników nowoczesnego zarządzania i know-how. - Od Irlandczyków nauczyliśmy się między innymi większej dyscypliny kosztowej i inwestycyjnej, sztuki dobrego zarządzania bankiem (koncentracji na dziedzinach przynoszących dochód i rezygnacji z mniej rentownych) czy bardziej otwartego nastawienia na potrzeby klientów - wylicza Jacek Kseń. Podkreśla jednocześnie, że Irlandczycy mimo większościowego udziału (ponad 60 proc.) zdecydowali się na partnerską współpracę: - Nikt nas nie zaskakuje - podkreśla Kseń. - Wszystkie najważniejsze decyzje są ustalane między personelem polskim a irlandzkimi przedstawicielami AIB.
Dziesięć lat transformacji to zbyt krótki okres, by polski kapitał okrzepł na tyle, żeby mógł wziąć na siebie cały ciężar finansowania nowoczesnego sektora bankowego. Państwa Europy Środkowej i Wschodniej, decydujące się na prywatyzację banków za "prawdziwe" pieniądze, muszą się więc liczyć z tym, że większość akcji trafi w ręce inwestorów zagranicznych. Na taki model prywatyzacji zdecydowały się Węgry, w nieco mniejszym stopniu Polska. Kraje te nie miały i nie mają większych problemów ze swoim sektorem bankowym. Czechy, które tego nie uczyniły, dziś tkwią w ogromnych długach, a ich banki znajdują się najczęściej w opłakanym stanie. Poważnych kłopotów nie uniknęły też Rosja, Litwa i Łotwa. Odkładanie prywatyzacji w momencie, gdy na zewnątrz rządzi gospodarka rynkowa, jest niebezpieczne dla systemu bankowego.
W Hiszpanii dokonano prywatyzacji, sprzedając największe banki przez krajową giełdę i lokalne instytucje finansowe. Pamiętać należy jednak, że ten kraj jest eksporterem kapitału w wysokości 18 mld USD netto rocznie. Natomiast Polska wciąż potrzebuje napływu kapitału, który zapewniłby utrzymanie stabilności finansowej. Względy ekonomiczne - w sytuacji gdy nie powiodły się próby konsolidacji polskich banków - nakazywałyby więc nie tylko likwidowanie barier dla zagranicznych inwestorów, ale wręcz namawianie ich do zainteresowania się polskimi bankami. - Za dziesięć lat nikt nie będzie wiedział, kto jest właścicielem kapitału w sektorze bankowym. Dziś ważne dla Polski jest to, by przyciągnąć jak najwięcej funduszy, a nie odstraszać inwestorów - twierdzi prof. Leszek Pawłowski. Wiceminister skarbu Alicja Kornasiewicz w jednym z wywiadów powiedziała: "To wielka mądrość: ściągnąć obcy kapitał i wykorzystać go dla dobra własnego kraju". Pozostaje jednak pytanie, czy "dla dobra własnego kraju" zdołamy namówić zagranicznych inwestorów do finansowania kapitałochłonnych i ryzykownych inwestycji, na przykład budowy autostrad. Jeśli nawet się to uda, należy się spodziewać, że kredyt obwarowany będzie warunkami promującymi zagraniczne technologie, materiały i wykonawców takiej inwestycji. Jeszcze trudniej spodziewać się, że w nowym układzie sił znajdzie się instytucja finansowa, która zechce wziąć na siebie ciężar finansowania restrukturyzacji rolnictwa, górnictwa bądź przemysłu zbrojeniowego.


Pekao SA założono w 1929 r. (głównie w celu gromadzenia oszczędności emigrantów i przekazywania pieniędzy ich rodzinom w kraju), a pierwszy oddział banku otwarto w Paryżu w 1930 r. Dziś - w myśl przyjętej w 1990 r. strategii rozwoju - jest bankiem uniwersalnym (pełniącym funkcję banku oszczędnościowego, komercyjnego i inwestycyjnego), obsługującym i finansującym także duże przedsiębiorstwa i handel zagraniczny. Zarządza również funduszami powierniczymi, angażuje się w doradztwo finansowe i bankowość hipoteczną. W 1996 r. rozpoczęto konsolidację Grupy Pekao SA (w jej skład weszły także Bank Depozytowo-Kredytowy z Lublina, Pomorski Bank Kredytowy ze Szczecina oraz Powszechny Bank Gospodarczy z Łodzi), która jako Bank Pekao SA rozpoczęła działalność 1 stycznia 1999 r. Jego oferta publiczna spotkała się z dużym zainteresowaniem inwestorów (nadsubskrypcja w transzy dla dużych inwestorów wyniosła 95,4 proc.). 30 czerwca 1998 r. akcje Pekao SA były po raz pierwszy notowane na WGPW. Należy do niego ponad 700 placówek na terenie kraju. Poprzez swoje oddziały i przedstawicielstwa prowadzi on również działalność za granicą. W 1998 r. wypracował 520,3 mln zł zysku netto.

Bank Zachodni zajmuje się przede wszystkim bankowością komercyjną, detaliczną, działalnością skarbcową i maklerską. Posiada znaczący udział w rynku pod względem sieci placówek i liczby bankomatów (11 proc.). W 1998 r. jego udział w obsłudze depozytów złotowych i udzielonych kredytów wyniósł 3 proc. Fundusze własne banku oszacowano na koniec 1998 r. na 700 mln zł, a zysk netto wyniósł 26,5 mln zł (w pierwszym kwartale 1999 r. - 58,9 mln zł).

Allied Irish Banks to największy bank irlandzki (103. na świecie), posiadający banki i udziały w sektorze bankowym w USA, Wielkiej Brytanii, Singapurze i poznańskim Wielkopolskim Banku Kredytowym. Jest notowany na giełdach papierów wartościowych w Dublinie, Londynie i Nowym Jorku. Inwestycjami w Polsce zarządza za pośrednictwem AIB European Investments Limited.

UniCredito Italiano jest trzecim co do wielkości (pod względem przeprowadzanych transakcji) bankiem włoskim, zajmującym się przede wszystkim bankowością detaliczną, korporacyjną i inwestycyjną. Ogólnokrajowa sieć niemal 2700 oddziałów grupy jest dziś warta przeszło 6 mld euro. Bank gromadzi depozyty, których wartość przekracza 90 mld euro. Jego kapitalizacja rynkowa wynosi ponad 23 mld euro. Dzięki przejęciu Pekao SA stanie się najsilniejszym bankiem zachodnim w Europie Wschodniej (posiada też udziały w słowackim Polno Banka i węgierskim PostaBanka) i jednym z pięciu największych banków europejskich pod względem liczby klientów.



Małgorzata Remisiewicz
Więcej możesz przeczytać w 28/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.