Komisja jednostronna

Komisja jednostronna

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Polsce funkcjonuje 3600 przedsiębiorstw państwowych, 135 tys. spółek prawa handlowego i ponad 2,3 mln firm działających na podstawie ustawy o przedsiębiorczości gospodarczej
Pracodawcy stanowią zatem potencjalnie gigantyczną grupę nacisku. Dlaczego więc ich wpływ na rzeczywistość gospodarczą jest znikomy? Dlaczego nie są równoprawnym partnerem dla władzy i związków zawodowych? - Dlatego, że działające w Polsce organizacje nie są reprezentatywne - twierdzi Henryka Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych.
Na dodatek zaostrza się spór między dwoma zrzeszeniami pracodawców. Szefowie Konfederacji Pracodawców Polskich uważają, że ich organizacja jest najsilniejsza i z mocy ustawy uprawniona do udziału w obradach Komisji Trójstronnej ds. Społeczno-Gospodarczych i w pracach innych instytucji. Przedstawiciele KPP zasiadają m.in. w radzie nadzorczej ZUS, radzie naczelnej PFRON, radzie Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, w naczelnej i wojewódzkich radach zatrudnienia, Komisji ds. Układów Zbiorowych Pracy, Radzie Statystyki, czyli instytucjach "żyjących" z budżetu państwa, w których podejmuje się istotne dla gospodarki decyzje. Współpracownicy Wojciecha Kornowskiego, szefa KPP, chcą się znaleźć również w grupie negocjującej członkostwo Polski z Unią Europejską. - Mamy takie same uprawnienia jak związki zawodowe. Bez naszej opinii żadne ustawy czy rozporządzenia nie mogą trafić do Sejmu - zapewnia Wojciech Kornowski. Ale raczej się myli.W państwie, w którym od dziesięciu lat ton władzy nadają silne związki zawodowe, pracodawcy, zwłaszcza prywatni, nie są w stanie zwojować zbyt wiele. Komisja Trójstronna, składająca się z przedstawicieli rządu, związków zawodowych i pracodawców, jest de facto... komisją jednostronną. Rząd wywodzi się z ruchu związkowego, a pracodawców nie słychać. - Nie możemy organizować tak spektakularnych akcji, jakie podejmują związkowcy. Czy wyobraża pan sobie marsz protestacyjny lub strajk pracodawców? - pyta Kornowski. Henryka Bochniarz jest bardziej radykalna w swoich opiniach: - Być może trzeba będzie pomyśleć o zorganizowaniu manifestacji pracodawców przed Sejmem.

Czy Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych rozbije monopol organizacji reprezentującej interesy państwowych molochów?


Powołana na początku tego roku Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych (należy do niej 14 związków pracodawców) chce wprowadzić swoich członków do tych samych komisji i instytucji, w których zasiadają reprezentanci KPP. Założyciele PKPP podkreślają, iż sektor prywatny, którego interesy zamierzają reprezentować, wytwarza ponad 60 proc. PKB.
Przedstawiciele KPP nie zamierzają ustąpić miejsca i zachowują się jak typowy monopolista: "Skoro ustawa dała nam prawo do reprezentowania pracodawców, będziemy do końca tego prawa bronili" - twierdzą z mocą. - Jeżeli przedstawiciele PKPP chcą reprezentować swoich członków, niech przystąpią do naszej konfederacji - twardo stawia sprawę prezydent Kornowski. Przypomina to postawę przedstawicieli OPZZ w chwili reaktywowania NSZZ "Solidarność". Jaki jest cel powoływania nowej organizacji związkowej, skoro istnieją struktury OPZZ? - pytali wówczas działacze związkowi. Dzisiaj już nikt nie kwestionuje istnienia dwóch dużych central związkowych i wielu innych mniejszych organizacji pracowniczych. Rozbicie monopolu KPP jest zatem kwestią czasu. Wymaga jednak zmian w ustawodawstwie.
PKPP godzi się na dualizm w reprezentowaniu pracodawców, KPP kategorycznie odrzuca taką możliwość. - W Polsce powinna istnieć tylko jedna organizacja pracodawców. Nigdy się nie zgodzimy, by druga konfederacja weszła w skład Komisji Trójstronnej - podkreśla Kornowski. Za jednostronną reprezentacją opowiada się także Andrzej Arendarski, szef Krajowej Izby Gospodarczej. Gwarantuje to, jego zdaniem, większą skuteczność w obronie interesów przedsiębiorców. - Dziś problem jest mały, ponieważ istnieją dwie konfederacje, ale jeśli w ciągu roku powstaną cztery następne, sprawa reprezentacji pracodawców sprowadzi się do absurdu - uważa Arendarski.
Zdaniem Henryki Bochniarz, skład Komisji Trójstronnej może być zmieniony rozporządzeniem premiera. PKPP właśnie wystąpiła do niego z prośbą o jej włączenie do prac komisji. Longin Komołowski, minister pracy i polityki socjalnej, potwierdził, że trwają prace nad nowelizacją ustawy o Komisji Trójstronnej. Pierwotnie miała ona być uchwalona przez Sejm do końca listopada. Wiadomo, że nie uda się tego terminu dotrzymać. - Pracujemy nad nowym modelem reprezentatywności organizacji związkowych i pracodawców, co unowocześni dialog społeczny - mówi minister. Jego zdaniem, chociaż współpraca z KPP układa się dobrze, "nie jest wykluczona forma współdziałania z nową konfederacją". - Silne organizacje pracodawców są potrzebne, by rozwiązać wiele problemów - dodaje. Ewentualny pluralizm organizacji pracodawców nie przeszkadza związkowcom. - Jesteśmy zainteresowani tym, by pracodawcy w ogóle się organizowali i bez znaczenia jest, czy ich interesy będzie interesowała jedna, czy dwie organizacje - mówi Józef Niemiec, wiceprzewodniczący i sekretarz Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". - Nie dziwi mnie taka wypowiedź przedstawiciela związku. W ich interesie jest rozproszenie organizacji i brak jednomyślności pracodawców - ripostuje Henryk Z. Wilk, wiceprzewodniczący Komisji Trójstronnej ds. Społeczno-Gospodarczych.
W Europie Zachodniej do organizacji pracodawców należy ponad 90 proc. przedsiębiorców. - Trzeba jednak pamiętać, że na przykład w Danii związki pracodawców istnieją już ponad sto lat - zauważa Wojciech Kornowski. Przed wojną działał w Polsce Związek Przemysłu, Handlu i Finansów Lewiatan, ale była to organizacja o niewielkim znaczeniu. Polscy pracodawcy zaczęli się organizować praktycznie dopiero po 1989 r. Słabości organizacyjnej nie można jednak rozpatrywać tylko w aspekcie historycznym. W naszym kraju nadal, w przeciwieństwie do innych krajów o rozwiniętej gospodarce rynkowej, nie określono precyzyjnie kompetencji zrzeszeń pracodawców, samorządu gospodarczego i lobbystycznych klubów biznesowych.
W dodatku prywatni pracodawcy uważają, że KPP - mimo iż zrzesza około stu branżowych federacji - nie reprezentuje ich interesów, ponieważ głos decydujący mają szefowie dużych firm państwowych. - To nieprawda. Ponad 70 proc. naszych członków stanowią przedstawiciele firm prywatnych - twierdzi Wojciech Kornowski. Nie dodaje jednak, że w radzie wykonawczej KPP obowiązuje zasada parytetu. Stanowi ona, że liczba głosów na posiedzeniach rady zależy od liczby zatrudnionych w firmie należącej do konfederacji. Ilu prywatnych przedsiębiorców zatrudniających np. 50 osób musi się zjednoczyć, by przegłosować koalicję kilku prezesów kopalń czy hut? Praktycznie jest to niemożliwe i wynik głosowania zawsze będzie zgodny z wolą szefów dużych firm państwowych. Zmiana parytetu wymaga zmian w statucie konfederacji, a na to z kolei muszą się zgodzić szefowie dużych firm, czyli jest to niemożliwe.
Czy pracodawca w państwowej firmie ma taki sam cel jak pracodawca prywatny? Dyrektor państwowego przedsiębiorstwa nie będzie się przeciwstawiał stanowisku rządu (skarb państwa jest właścicielem jego firmy) i działaczy związkowych, od których opinii uzależniona jest często jego dalsza kariera. Nasuwa się oczywisty wniosek: jeśli Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych nie rozbije monopolu organizacji reprezentującej interesy państwowych molochów, właściciele ponad 2 mln firm prywatnych pozostaną niemi.

Więcej możesz przeczytać w 49/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.