Brytyjski desant

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niektóre brytyjskie firmy zbyt wolno uświadamiały sobie, że w waszym kraju tkwi bardzo duży potencjał.
CHRISTOPHER HUM, ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce:

- 30 czerwca ukoronowany został istotny etap w stosunkach między Zjednoczonym Królestwem a Polską - dobiegło bowiem końca półroczne brytyjskie przewodnictwo w Unii Europejskiej oraz kampania "Open for Business", mająca na celu spopularyzowanie możliwości prowadzenia interesów w Europie Środkowej. Jednocześnie podjęto bardzo ważne - z punktu widzenia przyszłości Polski - inicjatywy, które powinny pomóc w zacieśnieniu stosunków między naszymi państwami.

Bez cienia przesady mogę stwierdzić, że brytyjskie przewodnictwo było nadzwyczaj udane. Dla Polski bardzo istotne stało się to, że zdołaliśmy doprowadzić do rozpoczęcia negocjacji członkowskich z kandydatami do UE z Europy Środkowej i Wschodniej. Zapoczątkowaliśmy zatem proces zmierzający do podjęcia wyzwania, jakie pojawiło się po zburzeniu "żelaznej kurtyny" ponad osiem lat temu. Przecież celem tamtych przemian było stworzenie integralnej i wolnej Europy. Chcemy, by Polska ponownie stała się pełnoprawnym członkiem europejskiej rodziny. Rozpoczęcie tych rozmów i podjęcie pertraktacji stanowiło jednocześnie początek ciężkiej pracy. Trwa właśnie przegląd polskiego prawa pod względem jego zgodności z przepisami obowiązującymi w Europie. Wiele pozostało do zrobienia, uważam jednak, że posuwamy się do przodu w szybkim tempie.

Brytyjczycy mają za sobą negocjacje członkowskie. Trzeba jednak pamiętać, że odbywały się one w czasach, gdy wspólnota europejska była o wiele mniej skomplikowanym organizmem. Zdajemy więc sobie sprawę z ogromu zadań i dlatego jesteśmy zdecydowani pomóc Polsce w przygotowaniu się do członkostwa. W tym celu powołaliśmy Fundusz Know-How. Będziemy też nadal współpracować w ramach PHARE. Wiele dzieje się także w dziedzinie biznesu. Niektóre brytyjskie firmy zbyt wolno uświadamiały sobie, że w Polsce tkwi bardzo duży potencjał. Wasz kraj nigdy bowiem nie był dla nich tradycyjnym rynkiem. Ostatnio jednak bacznie przyglądały się polskiej gospodarce, a przecież wiadomo, że czas poświęcony na rekonesans nigdy nie jest zmarnowany. Przewiduję zatem następną falę zainteresowania, która zaowocuje w Polsce nowymi inwestycjami i miejscami pracy. Nie ma wątpliwości, że im bliższe będzie członkostwo, tym więcej brytyjskich firm zacznie się decydować na inwestycje nad Wisłą.
Nie chcemy jednak czekać na ten moment z założonymi rękami i dlatego już od początku ubiegłego roku realizujemy kampanię "Open for Business". Odniosła ona niespodziewany sukces - ze strony Brytyjczyków nastąpiła istna eksplozja zainteresowania Polską. W tym roku przyjedzie tutaj trzy razy więcej misji niż rok wcześniej. 3-4 lipca zorganizujemy w Warszawie "Weekend brytyjskiej mody"; będzie on największą promocyjną imprezą, jaką rząd brytyjski przedsięwziął w Europie Środkowej. A co oferują brytyjskie firmy i czym się różnią od innych przedsiębiorstw zagranicznych? Po pierwsze, nie obawiają się konkurencji ze strony Polski, nie dążą zresztą do jej zduszenia. W ramach międzynarodowej strategii chcą tylko prowadzić w waszym kraju pomyślnie rozwijające się interesy, pozwalające im jeszcze skuteczniej uczestniczyć w globalnej grze wolnorynkowej. Po drugie, mają doświadczenie i zasoby umożliwiające realny udział w polskiej transformacji. W tak istotnych sektorach, jak energetyka i stal, firmy z mojego kraju przedstawiły bardzo interesujące projekty inwestycyjne, zmierzające do wsparcia nie tylko indywidualnych zakładów, lecz także całych branż waszego przemysłu. Muszę podkreślić, że kampania ta dobiegnie końca, ale Polska pozostanie priorytetowym rynkiem dla rządu brytyjskiego. Krótko mówiąc: wyspiarze nadchodzą.
Więcej możesz przeczytać w 27/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.