Wielka ucieczka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Narkotyki są dostępne w trzech czwartych szkół podstawowych
Biorą przed egzaminem, by rozładować stres; przed klasówką, aby łatwiej zapamiętać materiał; w dni wolne, żeby się "wyluzować" i zapomnieć o szkole; na dyskotekach i w klubach, aby łatwiej znaleźć partnera; w domu, gdy szwankuje więź z rodzicami. Biorą, by pokonać nieśmiałość, aby wywołać w sobie agresję lub zamknąć się przed światem, żeby imponować rówieśnikom, bo wierzą, że narkotyki pomagają im pokonać ograniczenia ciała i umysłu, przenoszą w inny wymiar. Najmłodsi narkomani mają po 8-9 lat. Zdaniem policji, narkotyki dostępne są w trzech czwartych szkół podstawowych i w ponad 90 proc. średnich. Według danych Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, po "dragi" okazjonalnie sięga co najmniej 200 tys. polskich nastolatków, zaś 30-40 tys. jest od nich uzależnionych. Policja szacuje, że z narkotykami eksperymentowało przynajmniej milion uczniów szkół podstawowych i średnich. Z badań Pentora wynika, że z "prochami" zetknęło się 70 proc. uczniów podstawówek."W domu położyłem się na łóżku i wszedłem we wcale przyjemny stan, który przypominał trochę upicie i charakteryzował się niesłychanym pobudzeniem wyobraźni. W półśnie z zamkniętymi oczami (światło dzienne wydawało mi się nieprzyjemnie rażące) oglądałem nieprzerwany korowód fantastycznych obrazów, niezwykłych kształtów zmieniających kolory jak w kalejdoskopie" - tak wynalazca LSD opisywał swoje odczucia po zażyciu narkotyku. Nastolatki wierzą, a czasem znajdują na to dowody, że narkotyki są powszechne w Holly-
wood, wśród nowojorskiej bohemy, sportowców, yuppies, bankierów i menedżerów. Przywołują Witkacego oraz jego eksperymenty z pejotlem, kokainą i opium, odgrzewają mity pokolenia Woodstock, umacniają legendę zmarłych z przedawkowania rockmanów.
- Zdecydowanie zmienia się styl "brania". Coraz częściej mamy do czynienia z tzw. rekreacyjnym zażywaniem narkotyków podczas imprez towarzyskich, wyjazdów weekendowych czy wakacji. Przeraża fakt, że o ile kiedyś narkotyki były elementem subkultur, o tyle dziś po prostu należą do kultury młodzieżowej, kultury ucieczki - uważa Olaf Mejer-Zachorowski, dyrektor Biura ds. Narkomanii przy Ministerstwie Zdrowia.
Najłatwiej można się zaopatrzyć w narkotyki w dużych aglomeracjach: Warszawie, Katowicach, Trójmieście, Wrocławiu, Krakowie, Szczecinie. Bez problemu można też zdobyć "działkę" w ośrodkach turystycznych oraz miejscowościach przygranicznych. Prawdziwymi "centrami handlowymi" są dyskoteki. W "towar" można się także zaopatrzyć w mieszkaniu dealera, a nawet (to nowość ostatnich lat) zamówić przez telefon - jak pizzę. Często uczeń nie musi wkładać w zdobycie narkotyku żadnego wysiłku, gdyż po prostu otrzyma go w szkole. Oferty sprzedaży marihuany w jednym z internetowych informatorów podawały adres liceum lub technikum obok klubu nocnego.
- Jestem przerażony. Z nieoficjalnych danych policji wynika, że dealerzy są we wszystkich szkołach, nie tylko średnich, ale też podstawowych - mówi Andrzej Sękowski, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. uzależnień. Oferta właściwie nie różni się od tego, co można kupić w Europie Zachodniej. W niektórych regionach najbardziej popularna jest afgańska heroina (brown sugar ), w innych amfetamina i jej pochodna - ecstasy, upowszechniły się też haszysz i marihuana oraz skuny (mieszanki różnych środków). Uczniowie szkół podstawowych odurzają się oparami klejów, farb, rozpuszczalników, benzyny. Niektórzy sięgają też po odurzające nasiona i łodygi rośliny zwanej bielunią dziędzierzawą.
- Najczęściej do szkoły trafia "palenie", "jarajsko", "spawanie", czyli marihuana - mówi nadkomisarz Andrzej Hoczyk z Wydziału ds. Narkotyków KWP w Gdańsku. - Następnie amfetamina, bo najłatwiej ją zażyć (można kupić w automacie puszkę coli i rozpuścić w niej "działkę"). Niektórzy uczniowie zażywają "piguły", czyli tabletki ecstasy. Małe to asterixy (tabletki z literką A), większe są przez producenta przygotowane do dzielenia na pół. Taka tabletka "trzyma" kilkanaście godzin, a odlot następuje po godzinie. Pierwszy kontakt kończy się często wymiotami, ale w grupie rówieśniczej nie można odmówić, jeśli nie chce się być poza nawiasem. Swoistą elitę stanowią kokainiści: dla wielu ludzi zażywanie kokainy, której gram kosztuje 200 zł, to powód do dumy - zażywają coś, na co stać tylko bogatych.
Narkomanem zostaje dziś coraz częściej dobrze ubrany uczeń renomowanego liceum, szukający maksymalizacji doznań i nowych doświadczeń ("innego świata"). Co więcej, ma z tego powodu poczucie wyższości zarówno wobec nie wtajemniczonych kolegów, którzy nie "biorą", jak i wobec rodziców, którzy korzystają z plebejskich i mało wyrafinowanych używek - papierosów i wódki. Jednocześnie zażywanie narkotyku daje poczucie wspólnoty, tak istotne w czasach, kiedy "trudno znaleźć kogoś podobnego do siebie".
Niektórzy socjologowie mówią nawet o pokoleniu słabych osobowości: podatnych na namowę, nie umiejących się bronić przed pokusą i "bardzo zmęczonych indywidualizmem". Zażywający narkotyki znajdują temat do rozmowy: łączą ich "tripy", "odjazdy" i "odloty", zarówno te "udane" (podczas których "słyszy się kolory i widzi głosy"), jak i "złe" (ma się uczucie rozpadu ciała i strachu, który nigdy się nie kończy).
Nastolatki szukają w narkotykach mocy: po amfetaminie można się poczuć silnym, błyskotliwym, energicznym "panem świata". Nic dziwnego, że amfetamina jest w Polsce jednym z najczęściej zażywanych środków, a na świecie została okrzyknięta "narkotykiem lat 90." i "penicyliną dla duszy". Według badań Instytutu Maksa Plancka, w ostatnich latach liczba młodzieży, która sięgnęła po nią przynajmniej raz, wzrosła trzykrotnie. W Japonii zażywali ją ci, którzy chcieli pracować pełną parą, była też zapisywana przez lekarzy dla poprawienia koncentracji i wyostrzenia zmysłów.
Stan euforii po zażyciu narkotyków nie trwa jednak długo. Przekonanie o umiejętności latania bądź mocy powoduje błędną ocenę odległości, co może się skończyć wypadkiem. Długotrwałe zażywanie jest przyczyną ponarkotycznych psychoz i manii prześladowczych. Prowadzi do depresji psychicznych, myśli samobójczych, paranoi i zapaści. Niektóre osoby po zażyciu narkotyków doświadczają przerażających halucynacji, sensacji związanych z ciałem (poczucie rozpływania się, rozciągania czy odpadania niektórych części), przybijającego niepokoju graniczącego z paniką. Nowe generacje narkotyków wywołują nie kontrolowaną agresję u każdego, kto je zażyje - bez względu na typ osobowości. Gdy środek przestaje działać, odczuwa się nieprzyjemny stan, bezsenność (może się ona utrzymywać nawet 18 godzin). Niektórzy próbują walczyć z brakiem snu za pomocą alkoholu lub środków nasennych, co może być zabójczym zestawieniem.
- To mit, że najpopularniejsze na polskim rynku narkotyki nie są szkodliwe. Na podstawie zgłoszeń do poradni mogę powiedzieć, że zwiększa się odsetek osób zażywających środki pobudzające, na przykład ecstasy, powszechne w subkulturze techno - mówi Bogdan Wojnar z Poradni Uzależnień Lekowych w Krakowie. Narkotyki z importu - kokaina, marihuana i amfetamina - wyparły "kompot", czyli polską heroinę. Te narkotyki zabijają wolniej, nie wymagają wstrzykiwania sobie "działek" do żyły, a skutki ich zażywania są początkowo mniej widoczne. Kokaina niszczy przede wszystkim wolę człowieka. Narkoman ma urojenia prześladowcze, stany podobne do alkoholowego delirium, cierpi na zmiany osobowości, zanik uczuć wyższych, przygnębienia prowadzące do prób samobójczych. Zażycie "działki" chwilowo pobudza, u początkujących powoduje nawet wzrost popędu seksualnego, w związku z czym kokaina nazywana jest ulubionym narkotykiem sutenerów.
- W najbliższym czasie czeka nas bardzo poważna próba - mówi oficer operacyjny zajmujący się zwalczaniem narkomanii. - Najpopularniejsze na polskim rynku narkotyki uzależniają psychicznie, nie fizycznie. Oznacza to, że zerwanie z nałogiem wymaga silnej woli, a nie odtrucia organizmu pod opieką szpitala. Heroina uzależnia także fizycznie, zaawansowany narkoman musi ją brać, by przeżyć; nagłe odstawienie używki może nawet spowodować zgon. Taki narkoman to dla dealera dobry klient. Wiemy, że zostaną podjęte próby wprowadzenia heroiny do szerszego obiegu.
Ostatnio dealer nie jest osobą z zewnątrz, lecz kolegą z klasy. Policjanci są wręcz przekonani, że nie ma "czystych" szkół, gdyż nie sposób kontrolować wszystkich uczniów. Nauczyciele nie wiedzą, którzy uczniowie są dealerami, a jeśli nawet ich podejrzewają, nie mogą ich zrewidować. W ten sposób bezkarnie można rozprowadzać w szkole narkotyki nawet dwa lata. Dealerzy naśladują przy tym tzw. system marketingu bezpośredniego, którym posługują się na przykład towarzystwa ubezpieczeniowe. Dealer - tak jak agent ubezpieczeniowy - wynagradzany jest prowizją od dokonanych transakcji. Powinien znaleźć sobie stałych odbiorców, zaczynając od przyjaciół, a kończąc na "znajomych znajomych". Gdy krąg odbiorców jest już zbudowany, a klienci popadną w nałóg, dealer sprzedaje im coraz cięższe narkotyki. By zmniejszyć ryzyko wpadki, nie powinien sprzedawać narkotyków przypadkowym klientom, często jednak to robi - przecież gram marihuany kosztuje 15-35 zł, amfetaminy - 70-170 zł, a kokainy - 200-400 zł.
- Najgorsze jest przed nami: skutki olbrzymiego wzrostu spożycia narkotyków przez nastolatków odczujemy dopiero za pięć lat - mówi Krzysztof Szafer, szef Wydziału ds. Narkomanii KW Policji w Poznaniu. - Narkotyk zabija powoli. Dziś jeszcze wielu zażywających środki odurzające funkcjonuje w miarę normalnie. Młodzi ludzie uczą się, pracują, dostają pieniądze. Stać ich jeszcze na zakup narkotyku. Za kilka lat choroba ich jednak powali, skończą się pieniądze, a brać będą chcieli coraz więcej. Wtedy zaczną się rozboje i rabunki, by zdobyć pieniądze na "towar". Zacznie brakować miejsc na oddziałach detoksykacji i w ośrodkach pomocy.
- Cały świat szuka odpowiedzi na pytanie, co może powstrzymać młodego człowieka przed sięgnięciem po narkotyk. Oczywiste jest, że stały system wartości i poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego. Czy jednak można je znaleźć we współczesnych wielkich miastach? - zastanawia się Olaf Mejer-Zachorowski. Z raportu ONZ wynika, że najgroźniejsza jest obowiązująca w wielu krajach zachodnich "kultura przyzwolenia" i fakt, że narkotyki zostały uznane przez media za atrakcyjny temat. Przestały być tabu, wkroczyły nawet do świata mody. Wycieńczone modelki o "nieziemskim" spojrzeniu stają się ideałem urody. Lansowanie heroinowego bądź marihuanowego szyku różni się jednak od promowania nowinek krawieckich. Po pewnym czasie nie ma się wyboru - trzeba nosić to samo do końca (krótkiego) życia.



BARBARA LABUDA
minister ds. społecznych w Kancelarii Prezydenta RP

Problem narkomanii dotyczy dziś każdego środowiska: zarówno biznesmenów, którzy dla kolejnej dawki wyprzedają się do ostatniej "komórki", jak i artystów, sportowców czy naukowców. To istotna zmiana w porównaniu z latami 70., kiedy narkomania kwitła głównie w środowiskach robotniczych i patologicznych. Dziś do grupy najbardziej zagrożonej uzależnieniem należą osoby mające 15-24 lata. To one są podatne na perfidię sprzedawców, którzy pierwsze dawki - w ramach "promocji" - oferują za darmo. Dzieciom podaje się nasączone narkotykiem cukierki, po których czują niepokój psychiczny i głód fizyczny. Dorosłym można serwować narkotyki podczas przyjęcia na tacy, czego sama byłam świadkiem. Trzeba robić wszystko, żeby stawiać bariery rozwojowi narkomanii. Uważam, że jest to możliwe. Wymaga to wspólnego działania mediów, rządu, władzy samorządowej, prywatnych firm itp.
Podczas czerwcowej akcji "Zażywasz - przegrywasz" udało się nam namówić do wspólnego działania prawie 30 stacji telewizyjnych, 50 rozgłośni i 100 tytułów prasowych. Animowany film "Tajemnica zaginionej skarbonki" - skierowany do nastolatków, ale także do 7-8-letnich dzieci, które bywają już pacjentami poradni odwykowych - wyemitowały stacje na co dzień konkurujące z sobą, co nie udało się w innych krajach. Obejrzało go 12 mln widzów. Oznacza to, że dotarł do co trzeciej rodziny. Pierwsze efekty już są: ludzie pozbyli się pewnych oporów i zaczęli przekazywać policji informacje na temat narkotyków.
W warszawskich ośrodkach z uzależnienia leczy się dzieci mieszkające na jednym piętrze w bloku. W najbliższym otoczeniu - na podwórku, w szkole, dyskotece - ryzyko zetknięcia się z narkotykiem jest bowiem największe. Kolejnym etapem akcji przeciw narkomanii muszą być działania w gminach - praca z młodzieżą rozpocznie się w warszawskiej gminie Mokotów już w lipcu - a także w szkołach. Te ostatnie obejmować będą szkolenie nauczycieli, informacje dla rodziców oraz rozmowy z dziećmi.
Więcej możesz przeczytać w 27/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.