Zdejmujemy kolejne jarzmo ze społeczeństwa, choć opozycja cynicznie sugeruje, że je nakładamy
W orwellowskim 1984 r. napisałem tekst "Pomysły polityczne". Rozważałem w nim możliwe ruchy podziemnego społeczeństwa obywatelskiego, gdy państwo polskie nie było suwerenne, ze wszystkimi tego konsekwencjami dla gospodarki. Wówczas, tak jak dziś, byłem przekonany, że góra analiz rodzi mysz wniosków. Polityka jest sztuką rzeczy możliwych, więc nawet na najbardziej skomplikowaną rzeczywistość polityk musi znaleźć chwyt. Trudno taki wypracować, gdy ludzie elit akceptują tylko własne pomysły, a wyborcy wciąż za słabo ograniczają ich arogancję. Polski homo politicus nieczęsto wyprzedza współobywateli; woli panować niż rządzić.
Gdy piszę ten felieton, leży przede mną Pakiet Trzech Praw: dwanaście skoordynowanych ustaw uczytelniających kształt ustroju gospodarczego Polski - pakiet dynamizujący przemiany związane z własnością, rynkiem i podatkami. Posłowie i eksperci, którzy go opracowali, chcieli państwa mogącego zapewnić w gospodarce rzeczywistą równowagę interesu publicznego i prywatnego. Po konradowsku wróciliśmy więc do paru prostych prawd. I tak, bez własności, powszechnej własności i uporządkowania jej tytułów, przeprowadzenia z natury ograniczonej, lecz szybkiej i skutecznej reprywatyzacji nie ma obyczaju kapitalistycznego.
Przeregulowanie gospodarki, oddanie administracji prawa do dyskrecjonalnych decyzji psuje władzę i psuje gospodarkę. Rynek wymaga nieustannego wysiłku cywilizującego reguły gry. Nie dość, że styki domeny publicznej i prywatnej muszą być zakorzenione we własności, ale obywatel winien jeszcze wiedzieć, jakie obowiązki jedna sfera nakłada na drugą. Ile pozostawia obywatelowi i przedsiębiorcy, a ile społeczeństwu i państwu? (Szczęśliwie właśnie w ostatnich dniach Leszek Balcerowicz określił horyzont ekonomicznych zakusów państwa - najpierw spłaszczenie podatków, potem podatek liniowy). Na naszych oczach reforma samorządowa podlega erozji tylko dlatego, że pomysł polityczny został rozmyty. A przecież i koalicja, i opozycja mają interes w jej realizacji. Jeśli szukam przyczyn tego stanu rzeczy, widzę je w lekceważeniu dobra wspólnego i zasady pomocniczości państwa. Pracując nad Pakietem Trzech Praw, widzimy więcej pokory wobec rzeczywistości. Prawdziwe reformy dojrzewające w głębi społeczeństwa obywatelskiego muszą być pozbawione sekciarskiego zacięcia i skomplikowanych konstrukcji. O cokolwiek mielibyśmy się jeszcze poróżnić w koalicji, jedno jest pewne: zdejmujemy kolejne jarzmo ze społeczeństwa, choć opozycja cynicznie sugeruje, że je nakładamy. Odpowiedzmy więc choć raz jednym głosem, jak chcemy poszerzyć trzy pola wolności: własność - rynek - podatki..
Gdy piszę ten felieton, leży przede mną Pakiet Trzech Praw: dwanaście skoordynowanych ustaw uczytelniających kształt ustroju gospodarczego Polski - pakiet dynamizujący przemiany związane z własnością, rynkiem i podatkami. Posłowie i eksperci, którzy go opracowali, chcieli państwa mogącego zapewnić w gospodarce rzeczywistą równowagę interesu publicznego i prywatnego. Po konradowsku wróciliśmy więc do paru prostych prawd. I tak, bez własności, powszechnej własności i uporządkowania jej tytułów, przeprowadzenia z natury ograniczonej, lecz szybkiej i skutecznej reprywatyzacji nie ma obyczaju kapitalistycznego.
Przeregulowanie gospodarki, oddanie administracji prawa do dyskrecjonalnych decyzji psuje władzę i psuje gospodarkę. Rynek wymaga nieustannego wysiłku cywilizującego reguły gry. Nie dość, że styki domeny publicznej i prywatnej muszą być zakorzenione we własności, ale obywatel winien jeszcze wiedzieć, jakie obowiązki jedna sfera nakłada na drugą. Ile pozostawia obywatelowi i przedsiębiorcy, a ile społeczeństwu i państwu? (Szczęśliwie właśnie w ostatnich dniach Leszek Balcerowicz określił horyzont ekonomicznych zakusów państwa - najpierw spłaszczenie podatków, potem podatek liniowy). Na naszych oczach reforma samorządowa podlega erozji tylko dlatego, że pomysł polityczny został rozmyty. A przecież i koalicja, i opozycja mają interes w jej realizacji. Jeśli szukam przyczyn tego stanu rzeczy, widzę je w lekceważeniu dobra wspólnego i zasady pomocniczości państwa. Pracując nad Pakietem Trzech Praw, widzimy więcej pokory wobec rzeczywistości. Prawdziwe reformy dojrzewające w głębi społeczeństwa obywatelskiego muszą być pozbawione sekciarskiego zacięcia i skomplikowanych konstrukcji. O cokolwiek mielibyśmy się jeszcze poróżnić w koalicji, jedno jest pewne: zdejmujemy kolejne jarzmo ze społeczeństwa, choć opozycja cynicznie sugeruje, że je nakładamy. Odpowiedzmy więc choć raz jednym głosem, jak chcemy poszerzyć trzy pola wolności: własność - rynek - podatki..
Więcej możesz przeczytać w 29/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.