Sejm ladacznic

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piłsudski wiedział, że zwykły obywatel nie rozumie skomplikowanych gier sejmowych.
To szokujące określenie nie odnosi się, broń Boże, do posłów aktualnie posiadających mandaty. Zaczerpnięte zostało z wywiadu, jakiego dokładnie przed siedemdziesięciu laty (w lipcu 1928 r.) udzielił prasie marszałek Józef Piłsudski. Prowadził on w tym czasie bezpardonowy bój z parlamentem i wywiad otwierał kolejny front tej wojny. Zawarte w nim sformułowania brzmiały szokująco nawet dla ludzi przyzwyczajonych do politycznej brutalności. Sejm Ustawodawczy, który uchwalił obowiązującą konstytucję, nazwał marszałek sejmem ladacznic. Dla jego następcy rezerwował nie mniej wybredne określenie - sejm korupcji. Szydził z posłów na wszelkie sposoby, tak na przykład charakteryzując atmosferę sali sejmowej: "Nawet lotne muchy nie wytrzymują waszego, panowie posłowie, gadania do tego stopnia, iż żadna na inną muchę już nie skacze, a gdy która leniwie to uczyni, to tamta nawet skrzydełek już nie podnosi, na pół już zdechła z nudów".
Marszałek był dobrym psychologiem i wiedział, że zwykły obywatel nie rozumie skomplikowanych gier sejmowych.
Bezlitośnie obnażał przywary posłów i skutecznie ośmieszał parlament. Dzięki tej taktyce, kiedy w 1930 r. zdecydował się na otwartą konfrontację z sejmem, zyskał poparcie sporej części społeczeństwa. Większość Polaków wolała zaufać charyzmatycznemu przywódcy niż spierającym się politykom. Warto, by o tych niedobrych dla demokracji doświadczeniach pamiętali dzisiejsi posłowie i senatorzy. Coraz częściej bowiem wiodą oni spory dla normalnych ludzi całkowicie niezrozumiałe. Swoisty rekord padł przy ustalaniu liczby województw. Pięciuset sześćdziesięciu parlamentarzystom i ich szefom aż kilkanaście dni zajęło poszukiwanie rozwiązania kompromisowego pomiędzy 15 województwami, zgłaszanymi przez AWS, i 17 - popieranymi przez SLD. Tymczasem już sześciolatek z klasy zerowej wie, że liczbą pośrednią pomiędzy 15 i 17 jest 16. W końcu dostrzegli to i nasi parlamentarzyści. Ale przecież tak długo dochodząc do nader banalnej konstatacji, na powadze na pewno nie zyskali. Obserwujący ich boje naród czuł się trochę jak opisana przez marszałka sejmowa mucha.
W licznych w II Rzeczypospolitej karykaturach wykorzystywano okrągły kształt sali sejmowej do przedstawienia parlamentu jako cyrku. Łatwość, z jaką dało się ludziom zaszczepić ten stereotyp, powinna być ostrzeżeniem także dla obecnych posłów, by swymi zachowaniami nie upodabniali się do klownów..
Więcej możesz przeczytać w 30/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.