Niewiarygodne możliwości.

Niewiarygodne możliwości.

Dodano:   /  Zmieniono: 
Międzynarodowe Biuro Należnych Wypłat, roztaczając miraże dużej gotówki, próbuje w istocie sprzedać setkom tysięcy ludzi zestawy znaczków pocztowych po cenie kilkakrotnie zawyżonej.
Nie każdy z nas może liczyć na wspaniałe wiadomości od ludzi zupełnie sobie nie znanych. Poczta przyniosła takową Jerzemu T. z Warszawy. Właśnie od słów "Wspaniała wiadomość dla pana, panie Jerzy!" zaczyna się list, który nadszedł pod jego adresem pod koniec czerwca. Co więcej, list jest zatytułowany "Oficjalne zawiadomienie o wypłacie", co zwiastuje rzeczywiście wieści uznawane zwykle za przyjemne. W roli dobroczyńcy Jerzego T. występuje firma World Marketing, określająca się bliżej jako Międzynarodowe Biuro Należnych Wypłat. Działalność tego przedsiębiorstwa miałaby zatem polegać na wypłacaniu pieniędzy ludziom na całym świecie, ponieważ im się one należą. Bardzo sympatyczne postawienie sprawy.

Jerzy T. z pewnością chętnie by poszedł do firmy World Marketing, by pogratulować jej tak obywatelskiej postawy, ale nie może tego uczynić z dwóch powodów. Po pierwsze, Jerzy T. od roku nie żyje. Wesolutki i tchnący optymizmem list odebrała wdowa po nim i można sobie wyobrazić, że wprawiło ją to w szampański humor. Po drugie, firma ta skrzętnie ukrywa swój adres, podając jedynie numer skrytki w urzędzie pocztowym Warszawa 66. A do skrytki trudno przyjść z gratulacjami. Trudno także przyjść z wezwaniem do sądu, gdyby przypadkiem któryś z klientów okazał się niezadowolony. Wiele wskazuje na to, że chodzi właśnie o to, a nie o unikanie tłumu wielbicieli.
W liście do Jerzego T. czytamy, że World Marketing gwarantuje mu otrzymanie jednego z następujących darów: 4350 zł, 2200 zł lub 1600 zł, trzydziestocalowego telewizora kolorowego marki Sony, kamery wideo tej samej marki albo zestawu znaczków pocztowych z edycji kolekcjonerskiej. W dolnym rogu listu literkami wymagającymi nieomal użycia lupy napisano: "Proszę się zapoznać z warunkami na odwrocie". Są one napisane literkami równie mikroskopijnymi, lecz zapoznaliśmy się z nimi, i to bardzo dokładnie. Najciekawsze dla adresatów jest określenie szans otrzymania poszczególnych trofeów. We wszystkich wypadkach oprócz jednego wynoszą one 12:950 000. Innymi słowy - organizatorzy mają zamiar rozesłać 950 tys. "oficjalnych zawiadomień o wypłacie", przewidując tylko dwanaście "wypłat". Jedynym wyjątkiem jest zestaw znaczków pocztowych. Tu szansa otrzymania wynosi 1:1. Inaczej mówiąc, każdy z uczestników tej zabawy może być pewny, że dostanie zestaw znaczków pocztowych o nieokreślonej, a więc zapewne niewielkiej wartości.
I cóż w tym złego? - zapyta ktoś. Na poczcie można nabyć takie zestawy po mniej więcej 10 zł. Nawet dostanie paru takich znaczków za darmo jest zawsze miłe. To prawda, tylko z tą darmowością coś nietęgo. Autorzy listu domagają się bowiem, żeby przy odbiorze przesyłki zapłacić 49,90 zł "na pokrycie kosztów manipulacyjnych". Jest to żądanie o tyle zrozumiałe, że mamy do czynienia z manipulacją nadzwyczaj perfidną. Jej organizatorzy, roztaczając miraże dużej gotówki, telewizorów i kamer, próbują w istocie sprzedać setkom tysięcy ludzi zestawy znaczków pocztowych po cenie kilkakrotnie zawyżonej. Łatwo obliczyć, że gdyby dali się na to naciągnąć wszyscy adresaci, to po odjęciu kosztów zakupu zestawów znaczków, druku i wysyłki listów oraz dwunastu nagród z każdej kategorii firma World Marketing mogłaby wycyganić od naiwnych ok.
37 mln zł. Załóżmy - ufając ludzkiej inteligencji - że odpowie tylko co trzeci adresat, to i tak warto cyganić.
We Francji próby nabierania gości w ten sposób są znane od lat i budzą rosnącą irytację. Niektórzy świeżo upieczeni właściciele długopisów, znaczków pocztowych lub breloczków do kluczy zamiast zapowiadanych samochodów, domów lub fortun wytoczyli nadawcom takich listów procesy i wygrali je, uzyskując sądowy nakaz wypłacenia "głównych" nagród. Ustalenie, kto kryje się pod szyldem World Marketing, może być trudne, ale nie niemożliwe. Na liście do Jerzego T. figuruje zamiast znaczka numer i data umowy z UPP na rozsyłanie listów, ta zaś nie jest tajna i nie może być podpisana przez skrzynkę pocztową. Interwencje sądowe są tym bardziej pożądane, że firma okropnie plącze się w zeznaniach w sprawie statusu prawnego swoich działań. Na przykład czytamy, że oferowane przedmioty nie są ani "nagrodami", ani "podarunkami", zaś sama operacja nie jest ani "konkursem", ani "loterią", ani "grą", lecz "akcją promocyjną". Kilka zdań dalej pisze się jednak o "głównych nagrodach" i "zwycięzcach". Zwycięzcy akcji promocyjnej? Ciekawe pojęcie. Jeszcze ciekawsze jest to, że operacja przebiega pod kontrolą "dyrekcji i sponsora". Pomińmy już pytanie, czy jest to kontrola wystarczająca, bo można wątpić, czy ona w ogóle istnieje: nigdzie nie podano ani adresu dyrekcji, ani informacji, kto jest sponsorem. Dowiadujemy się natomiast, że chodzi o zaznajomienie klientów "z niewiarygodnymi wartościami i możliwościami proponowanymi przez Międzynarodowe Biuro Należnych Wypłat". Możliwości te wyglądają rzeczywiście na niewiarygodne. Mało kto jest tak pewny siebie, by oczekiwać, że wyciągnie 50 zł nawet od zmarłego.
Autor jest dziennikarzem RFI w Paryżu.
Więcej możesz przeczytać w 30/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.