SZTUKA SZOKU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak sprzedać ideę?
"Drapię opinię publiczną tam, gdzie ją swędzi" - mawiał Oliviero Toscani , słynny plakacista Benettona. Okazję "podrapania" szerszej publiczności zyskało ostatnio kilkunastu polskich artystów, którzy swoje prace będą prezentować nie w kameralnych galeriach, ale na billboardach. Firma AMS, lider w dziedzinie reklamy zewnętrznej (należy do niej 12 tys. wielkich afiszów), zaproponowała plastykom udział w "Galerii zewnętrznej" - akcji , w której będą mogli podjąć drażliwe problemy społeczne.

W ośmiu miastach (Warszawa, Poznań, Wrocław, Szczecin, Gdańsk, Kraków, Łódź, Katowice) na billboardach pojawią się prace m.in. Katarzyny Kozyry, Alicji Żebrowskiej, Pawła Jarodzkiego, Roberta Rumasa, Pawła Althamera, Jacka Staniszewskiego i Grzegorz Klamana. Projekt zatytułowany "Kiedy inny staje się obcym" zainaugurował obraz Pawła Susida "Złe życia kończą się śmiercią".
- Chcę prowokować - stwierdza Paweł Susid. - W Poznaniu ktoś przekreślając na billboardzie słowo "złe", dał odpowiedź na moje hasło, co nie byłoby możliwe w galerii. Z drugiej strony przedstawienie pracy w tak szerokim kontekście może być niebezpieczne: prezentacja mojego obrazu zbiegła się bowiem z zabójstwem Marka Papały i niektórzy uznali ją za skandaliczny komentarz tego wydarzenia. Zastanawiam się, jak zareagowano by na inną wysłaną przeze mnie pracę "Niektóre dawne formy do ciastek", na której znalazły się tak bardzo nasycone znaczeniami symbole jak gwiazda, krzyż i półksiężyc.
Przechodnie, kierowcy i pasażerowie autobusów będą musieli się zmierzyć z innymi pytaniami stawianymi przez artystów. Wkrótce zostanie pokazana praca Katarzyny Kozyry "Więzy krwi" (przedstawiająca dwie nagie kobiety, z których jedna ma amputowaną stopę) oraz Jacka Staniszewskiego "Sprawdź, co jest na dole" (wejście do piwnicy, w której znajduje się płonący lama). Pochodzący z Trójmiasta artysta już wcześniej przeżywał fascynację billboardami, ale umieszczał je w galeriach.
- Billboard to wspaniała możliwość komunikowania się z innymi, którą często lekceważymy lub wykorzystujemy wyłącznie do celów handlowych - mówi Jacek Staniszewski. - Nie jest to pierwsza akcja o tematyce społecznej przeprowadzana w Polsce, większość z nich przechodzi jednak bez echa. Wyjątkiem była bardzo wyrazista i komunikatywna "Niebieska linia".
- Po okresie socrealizmu artyści w swoich pracach właściwie przestali się interesować tym, co się wokół nich dzieje - stwierdza Marek Krajewski z AMS, pomysłodawca akcji. - Billboardów w swoich pracach używał Joseph Beuys, ale nie było to samoistne dzieło.
W latach 70. na Zachodzie pojawiła się koncepcja sztuki publicznej, nie miała jednak ona żadnego wpływu na polską rzeczywistość. Dziś pragniemy pokazać, że sprzedawać można nie tylko samochody czy margarynę, ale także idee. Podjęcie takiej akcji wpływa również na kształtowanie wizerunku firmy jako tej, która propaguje etyczne formy uprawiania biznesu - dodaje Krajewski.
Zdaniem prof. Andrzeja Banachowicza, prorektora poznańskiej ASP, biznes i sztuka zawsze się wzajemnie napędzały. Pierwszy zrozumiał to Andy Warhol, uznany za profesjonalnego artystę-menedżera, który stwierdził, że "zarabiać pieniądze to sztuka, pracować to sztuka, ale robić dobre interesy to sztuka największa". Dodawał też, że choć zaczynał karierę jako artysta komercyjny, chciałby ją skończyć jako business artist. Twórcy pop-artu umacniali w odbiorcach przekonanie, że ich konsumpcyjna codzienność (puszka Coca-Coli, twarz Marilyn Monroe) może dostarczyć im artystycznych wrażeń. Za mistrza masowego komunikowania uchodzi jednak Oliviero Toscani, który za swój cel obrał sobie złagodzenie lęków płynących z niemożności zaspokojenia konsumpcyjnych potrzeb. "Publiczność, która męczy się i tyra, aby jakoś powiązać koniec z końcem, która drży na myśl o wymówieniu pracy, bezrobociu, AIDS i narkotykach, przekonuje się z każdym dniem na nowo, że nigdy nie będzie mogła żyć tak, jak to przedstawia reklama" - stwierdził Toscani i postanowił wprowadzić w sztuczny raj reklamy "prawdziwe życie", prowokujące do globalnej dyskusji na tematy społeczne. Czarna i biała dłoń spięte kajdankami bardziej pobudzały do zajęcia stanowiska w sprawie rasizmu niż międzynarodowe konwencje w tej sprawie. Prace Toscaniego mówiły, że "życie jest gdzie indziej", nie wśród batonów i najnowszych modeli telefonów komórkowych, ale w oczach chorego na AIDS czy nie przeciętej pępowinie łączącej matkę z właśnie narodzonym dzieckiem.
W sztuce wrażliwej społecznie najczęściej stosuje się strategię szoku, uznając, że współczesny odbiorca po prostu nie dostrzeże dzieła sztuki, jeśli będzie ono wiązało się jedynie z odczuciami piękna i harmonii. "Przez zaskoczenie" działają artyści z amerykańskiego Frontu Wyzwolenia Billboardów, którzy znanym powszechnie reklamom przydają nowe znaczenia. Ich prace zamiast papierosów Kent reklamują królewieckiego filozofa Immanuela Kanta, zaś Marlboro zamienia swoją nazwę na Marlbore (bore - nudziarz), co sugeruje, że świat kreowany przez reklamę tego produktu jest całkowicie wyprany z emocji. Jeśli umieszczanie dzieł sztuki w obszarach reklamowych stanie się powszechne, okazję do tego, by zmienić swój sposób myślenia będzie można znaleźć wkrótce nie tylko w muzeum, ale i w tramwaju, na ulicy czy publicznych toaletach, do których już dotarły plakaty reklamowe.


Więcej możesz przeczytać w 30/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.