Pierwsza brygada

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piłsudczycy zapomnieli, że rządzić mogą jedynie z mandatu nadanego przez społeczeństwo
Dwa razy w ostatnim stuleciu w krakowskich Oleandrach zabiło serce Polski. Po raz pierwszy przed 85 laty, kiedy pod koniec lipca 1914 r. Józef Piłsudski skoncentrował tutaj swoich strzelców. W chwili wybuchu wojny austriacko-rosyjskiej mieli oni wkroczyć do Królestwa Polskiego i wywołać antycarskie powstanie. Plan był szalenie ryzykowny i wymagał ogromnego poświęcenia ze strony inicjujących walkę. Wszystkie poprzednie zrywy zbrojne skończyły się przecież klęską. Wokół Piłsudskiego skupił się więc kwiat polskiej młodzieży, najbardziej ofiarnej, patriotycznej do granic samospalenia, gotowej własnym życiem poświadczyć prawo Polaków do niepodległości. Nie było żadnej przenośni w słowach śpiewanej przez nich pieśni, rzucającej "swój życia los na stos". Wielu legionistów poległo w ciężkich bojach pierwszej wojny światowej. Większość doczekała jednak wolnej Polski i przeżyła chwilę triumfu, którego nie dane było zaznać powstańcom Kościuszki i Traugutta. To wyjątkowe pokolenie połączyło radość z niepodległości z przekonaniem, że wolna Polska jest przede wszystkim ich zasługą. Szybko też pojawił się w tym środowisku wierzycielski stosunek do państwa. Domagali się udziału we władzy, uważając się za najbardziej godnych jej sprawowania. W maju 1926 r. siłą wzięli ją we własne ręce, przekonani, że kraj potrzebuje radykalnej terapii naprawczej. Wiara w legionową wyjątkowość umacniała poczucie elitarności i z coraz większą pogardą nakazywała myśleć o demokratycznych regułach sprawowania władzy. Z upływem czasu piłsudczycy coraz bardziej osuwali się w autorytaryzm, nie dopuszczając do rządów nikogo spoza swego grona. Ów ekskluzywizm umocnił się do tego stopnia, że kiedy w 1939 r. nad krajem zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo agresji, zadufani piłsudczycy odrzucili propozycję powołania ponadpartyjnego Rządu Obrony Narodowej. Przed 60 laty, na początku sierpnia 1939 r., ponownie spotkali się w krakowskich Oleandrach, na historycznych obchodach 25-lecia wymarszu 1. Kompanii Kadrowej. To jednak, co przed ćwierćwieczem było osamotnieniem najbardziej ofiarnych, teraz miało już tylko egoistyczny wymiar niechęci dzielenia się z kimkolwiek splendorami władzy. Los okrutnie pokarał za to zarozumialstwo. Na Polskę spadła nawałnica, której nie byli w stanie stawić czoła. Dawne triumfy zastąpiła gorycz ucieczki, której symbolem stała się Szosa Zaleszczycka. Sami sobie zgotowali ten los, zapominając, że nawet najbardziej ofiarni i zasłużeni rządzić mogą jedynie z mandatu nadanego przez społeczeństwo.
Więcej możesz przeczytać w 31/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.