Czytelnia u wujka

Dodano:   /  Zmieniono: 
W czasie dziewięciu miesięcy kelnerzy nagrali ok. 90 rozmów biznesmenów i polityków – wynika z zeznań kelnerów. Jak według akt śledztwa wyglądały techniczne szczegóły procederu, który doprowadził do największego kryzysu politycznego ostatnich lat?

JAK W RESTAURACJI SOWA I PRZYJACIELE POJAWIŁ SIĘ ŁUKASZ N.?

Jesienią 2012 r. Łukasz N. podejmuje pracę w restauracji Sowa i Przyjaciele. Lokal dzieli się na dwie części: w jednej pojawiają się „zwykli” goście, w drugiej znajdują się cztery sale VIP, do których przychodzą czołowi przedstawiciele świata biznesu i polityki. Na początku N. pełni funkcję jednego z menedżerów restauracji, m.in. zarządza kelnerami. Ale po kilku miesiącach właściciel knajpy Robert Sowa orientuje się, że to właśnie on ściąga do lokalu śmietankę polityczno-biznesową Warszawy.

Skąd Łukasz ma takie kontakty? Bo w Lemongrass, restauracji, w której pracował wcześniej, stołowały się najważniejsze osoby w państwie. A on je obsługiwał. Nic dziwnego, że zachwycony Sowa decyduje, że młody kelner będzie obsługiwał tylko polityków i biznesmenów. Rozbudowuje na jego potrzeby specjalne sale VIP, dyskretne, z oddzielnymi wejściami. Łukaszowi ma się to opłacać. „Umówiłem się na procent od obrotu, czyli im więcej gości VIP przychodziło i im robiło większe rachunki, tym ja więcej zarabiałem. Miesięcznie od 10 do 13 tys. zł oraz dodatkowo napiwki. Średnio około 19 tys.” – zeznał w prokuraturze Łukasz. W innym miejscu się chwalił, że potrafił „nakręcać” gości na naprawdę wysokie rachunki. Kiedyś za dania i napoje zapłacono mu 15 tys. zł.

JAK ŁUKASZ N. ŚCIĄGAŁ ELITARNĄ KLIENTELĘ?

Więcej możesz przeczytać w 12/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.