MORZE ŁEZ

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wolne miejsca na kempingach, puste pokoje w pensjonatach, zdecydowanie mniej gości z zagranicy i obniżki cen w prywatnych kwaterach sięgające kilkunastu procent - tak zareagował nadmorski rynek turystyczny na deszczową i chłodną pogodę w pierwszych tygodniach lipca.
Nie zarabiali właściciele desek windsurfingowych, skuterów wodnych i dmuchanych bananów. W trudnej sytuacji znaleźli się ci, którzy chcąc inwestować nad morzem, zaciągnęli kredyt, na przykład na kupno dużej zjeżdżalni. Prysł mit o polskiej riwierze. Bez słońca na polskim wybrzeżu po prostu wieje nudą. I nawet jeśli reszta sezonu upłynie pod znakiem upałów, właścicielom pensjonatów i kempingów trudno będzie odrobić straty. - Paradoksalnie podczas niepogody turyści wydają więcej pieniędzy, jednak nie na plaży i w nadmorskich barach, lecz w pobliskich miastach. W pierwszych tygodniach wakacji najwięcej stracili szefowie kempingów. Właściciele hoteli i pensjonatów dopiero w następnych sezonach odczują skutki kapryśnej aury. Zniechęceni urlopowicze zaczną wybierać oferty zagraniczne lub wyjadą nad polskie jeziora. Pojezierza mają często więcej do zaoferowania - mówi Krzysztof Łopaciński z Instytutu Turystyki.


Prysł mit o polskiej riwierze. Bez słońca na naszym wybrzeżu wieje nudą


Choć wybrzeże co dwa, trzy lata sprawia turystom zimny prysznic, dotychczas co piąty Polak ryzykował, chcąc spędzić urlop nad Bałtykiem. Czy cierpliwość turystów jest bezgraniczna? Samo województwo gdańskie odwiedza ponad 600 tys. osób. Goście z kraju w czasie swojego pobytu wydają tu średnio po 500 USD, a turyści zagraniczni trzy razy więcej. Przez cały rok województwo zarabia ponad 300 mln USD. Niestety, ośrodki i miejscowości letniskowe nad Bałtykiem, które starają się przeciwdziałać ucieczce gości podczas niepogody i tym samym zwiększyć zyski, można policzyć na palcach jednej ręki. W najgorszej sytuacji były w pierwszej połowie lipca kempingi. "Nową Maszoperię" w Jastarni opuścił co trzeci klient, teren "Małego Morza" w Chałupach wypełniony był jedynie w 20 proc. Szefowie tego kempingu mówili wręcz o tragicznej sytuacji. Cen nie mogą już podnieść, bo i tak są dość wysokie: nocleg jednej osoby kosztuje 10 zł, rozstawienie namiotu - drugie tyle, a zaparkowanie samochodu - 8 zł. Gdy brakuje słońca, trudno zarobić nawet na opłacenie dzierżawy w gminie - prawie 250 tys. zł za całe lato. Goście małych, prywatnych pensjonatów przerywali w lipcu urlop, mówiąc, że wrócą, gdy poprawi się pogoda.
Ceny w kwaterach prywatnych spadły średnio o 20-30 proc. Nocleg w Ustce można było znaleźć już za 18 zł, w Darłowie pokój o średnim standardzie oferowano za 25 zł, a za podobny w Darłówku nad samym morzem trzeba było zapłacić 32 zł. Zdarzało się jednak, że ceny rosły natychmiast po nadaniu bardziej optymistycznej prognozy po głównym wydaniu "Wiadomości". Czy w tej sytuacji rodzima riwiera może się stać żyłą złota? Do ośrodków umiejętnie walczących z aurą należy "Venus" w Mrzeżynie, który zainwestował w basen, hydromasaż i saunę, monitorowany parking na karty magnetyczne oraz kort tenisowy. Dwutygodniowy pobyt z pełnym wyżywieniem kosztuje tu 1300 zł. Właściciele "Afrodyty" położonej 80 m od morza w Świnoujściu zarabiają na sali komputerowej i trzech salach konferencyjnych. Hotel Atol postawił na komfortowe apartamenty i klub nocny. Ośrodek "Zefir" w Krynicy Morskiej wyspecjalizował się w leczeniu gości, stając się prywatnym minisanatorium. Ustronie Morskie korzysta z pobliskiego lotniska, organizując turystyczne loty samolotem, motolotnią i balonem. Kołobrzeg stał się turystycznym portem, w którym na wczasowiczów czekają spacerowe jachty stylizowane na pirackie żaglowce i łodzie Wikingów. W Mielnie znaleźć można ośrodek prowadzący wczasy odchudzające z masażami i kąpielami w kozim mleku. W Międzyzdrojach natomiast nową atrakcją jest paintball, czyli męska zabawa w wojnę. Władysławowo chce się nastawić na turystykę kwalifikowaną. W planach jest m.in. budowa nowego portu żeglarskiego nad Zatoką Pucką. Ośrodek wczasowy "Bocianie Gniazdo" w Pogorzelicy przyjmuje gości nie tylko podczas krótkich wakacji, ale przez sześć miesięcy w roku, nawet zimą. Basen z podgrzewaną wodą, jacuzi, solarium, fitness club, gabinety lekarskie, studio masażu , wypożyczalnia rowerów, sala gimnastyczna i miniprzedszkole - taki zestaw to, zdaniem szefa ośrodka, jedyna skuteczna obrona przed deszczem. - Co roku na modernizację "Bocianiego Gniazda" przeznaczamy od 400 do 500 tys. zł. Niestety, nadmorskie miasta i gminy wciąż nie są zainteresowane budowaniem infrastruktury, a ich gospodarzom pozostaje modlić się o słońce - mówi Zbigniew Popik. - Nam opłacało się jednak wybudować apartament za 100 tys. zł oraz zaciągnąć dwudziestoletni kredyt na budowę basenu. Efekt jest taki, że goście rezerwują miejsca już w grudniu.

Więcej możesz przeczytać w 31/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.