Kult południowego parku

Kult południowego parku

Dodano:   /  Zmieniono: 
"South Park", opowieść o przygodach czterech chłopców z Kolorado, idealnie trafił w nastroje ludzi końca wieku, którym wszystko miesza się ze wszystkim, a najlogiczniejszym sposobem narracji wydaje się absurd
Rzadko ostatnio można znaleźć w telewizji programy oryginalne, zaskakujące, przyciągające uwagę. Ramówki wypełniane są standardowymi pozycjami, podobnymi do siebie, mimo że nadawanymi w różnych kanałach. Krótko mówiąc - im więcej, tym nudniej. Być może dlatego tak bardzo wyróżnia się na tle pozostałych programów niezwykły animowany serial dla dorosłych pt. "South Park".

Słyszałem o nim od dawna. Do Polski docierały przecież okruchy zachwytów, drukowanych w amerykańskiej prasie. To najlepszy serial animowany wszech czasów - pisał "The Village Voice". Najlepszy, najczęściej omawiany program telewizyjny ("The New York Times"); Śmieszna aż do bólu półgodzinna komedia, która może się stać klasykiem gatunku ("The New Daily Times"); Odłóż na bok swoje uprzedzenia i zapnij pas, bo pękniesz ze śmiechu, oglądając "South Park" ("The New York Post").
"South Park" to odcinkowa opowieść o przygodach czterech chłopców z Kolorado, mieszkających w miasteczku, od którego nazwy pochodzi tytuł serialu. Bohaterowie chodzą do trzeciej klasy i są doprawdy nieźle zakręceni. Stan ma czapeczkę z czerwonym pomponem i dobry charakter. Kyle, zawsze w czapce z nausznikami, jest Żydem i uczy się najlepiej z całej czwórki. Cartman nosi niebieską czapkę z żółtym pomponem, ma wilczy apetyt i niechęć do jakiejkolwiek pracy, zaś Kenny to pechowiec. Poznajemy go po tym, że chowa głowę w kapturze i ma potworne przygody. Prawie w każdym odcinku znajduje się na granicy śmierci. Raz zostaje skrócony o głowę przez Świętego Mikołaja, innym razem spalony miotaczem ognia przez kosmitów, stratowany przez stado krów, przejechany przez samochód policyjny, zastrzelony i nadziany na maszt flagi, włożony do mikrofalówki, zmiażdżony przez pomnik, zmieniony w rzadki okaz ptaka albo pożarty przez indyki.
Przygody bohaterów "South Park" to gmatwanina niedorzeczności, abstrakcyjnej fantazji i satyry na świat kultury masowej. Kosmici pojawiają się tu obok Barbry Streisand i Celine Dion jako równoprawni bohaterowie opowieści. Nasi trzecioklasiści próbują nie tylko stawić czoło czynnemu wulkanowi i śmiercionośnym pszczołom amerykańskim, ale także... rozwiązać najtrudniejsze problemy świata. Robią to na swój zwariowany i niedorzeczny sposób.
Na przykład taka oto historyjka: chłopcy z South Park postanawiają ostatecznie się rozprawić z Saddamem Husajnem. Wpadają na pomysł, aby na jego cześć Celine Dion dała wielki koncert. Podstęp polega na tym, że gdy Saddam podda się czarowi głosu Celine, oni zatrują zebranych chmurą strasznych gazów, jakie wypuszczą ze swoich jelit. Albo odcinek, od którego wszystko się zaczęło ("Duch Bożego Narodzenia"): Święty Mikołaj i Jezus toczą z sobą pojedynek kung-fu o prawo do świąt, a przygląda się temu grupa nastolatków. Dziś prawa do wykorzystania kasety z tym filmem kosztują ponad 2 mln dolarów, ale czy można się dziwić, skoro to właśnie od tej historyjki zaczął się kult południowego parku?
W grudniu 1995 r. Brian Graden, jeden z szefów telewizji Fox, postanowił zamiast kartek z życzeniami wysłać swoim przyjaciołom kasetę, która zawierała filmik wyprodukowany przez dwóch młodzieńców pracujących w firmie i z trudem wiążących koniec z końcem. Te niekonwencjonalne życzenia zrobiły prawdziwą furorę w Hollywood, a jeden z ich adresatów, George Clooney, tak się nimi zachwycił, że rozesłał swoim znajomym aż 150 kopii tej kasety. W ten sposób w krótkim czasie i całkiem nieformalnie zapoznali się z nią wszyscy wpływowi ludzie amerykańskiego świata filmu i telewizji. Równocześnie pojawił się szybko rosnący, "podziemny" kult filmu, który uzyskał swoją nieformalną dystrybucję dzięki Internetowi (dziś istnieje w Internecie ponad 250 stron poświęconych serialowi; najobszerniejszą z nich - www.beefcake.com - odwiedza ponad dwa miliony internautów rocznie!). Logicznym następstwem tych wypadków było to, że młodzi autorzy zabawnej historyjki, Trey Parker i Matt Stone, szybko dostali propozycję kontynuowania pomysłu. W ten sposób powstał "South Park", emitowany przez stację Comedy Central.
Parker i Stone są młodzi, nie przekroczyli jeszcze trzydziestki. Pierwszy z nich, oprócz produkowania filmów, śpiewa także w zespole DVDA i pasjami gra w gry komputerowe. Drugi, rok młodszy, mieszka na plaży w Los Angeles, występuje w filmach Parkera, gra na perkusji w jego zespole, a wolne chwile spędza na grze w koszykówkę.
"South Park" idealnie trafił w nastroje ludzi końca wieku, którym wszystko miesza się ze wszystkim, a najlogiczniejszym sposobem narracji wydaje się absurd. Najwięksi reklamodawcy (AT&T, Calvin Klein) płacą dwadzieścia razy więcej, byle tylko ich reklama pokazana została w sąsiedztwie tego serialu. Można kupić koszulki, szorty, kubki, ręczniki, plecaki z podobiznami postaci. Gwiazdy show-businessu chętnie zaś użyczają głosu postaciom: na przykład George Clooney dubbinguje psa homoseksualistę, a Jay Leno - Kitty. Dzieje się tak, mimo że założycielka organizacji Action for Children?s Television stwierdziła, że "South Park" jest "zagrożeniem demokracji". Swoją drogą ciekawe, jak te nieokiełznane fantazje końca wieku przyjmą polscy widzowie, którzy od kilkunastu tygodni także mogą je oglądać?
Więcej możesz przeczytać w 26/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.