MENU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wydarzenie - Świat

Rozmowa z ERIKIEM ZONCĄ, reżyserem filmu "Wyśnione życie aniołów"

John Rustle Wood: - W pana dorobku jest sporo filmów krótkometrażowych, ale doświadczeń dokumentalisty nie widać w "Wyśnionym życiu aniołów", czyli pierwszym pańskim filmie pełnometrażowym.
Eric Zonca: - Nie interesuje mnie formułowanie praw o świecie czy społeczeństwie. Moja wizja kina nie należy do tradycji dokumentu filmowego. Dla mnie liczą się spotkania z ludźmi i na ekranie staram się przekazać ich "klimat". Nawet pisząc scenariusz, kieruję się bardziej wyobraźnią plastyczną niż fabularną.
- Pomysł na "Wyśnione życie aniołów" również wziął się ze spotkania.
- W trakcie kompletowania obsady do mojego krótkometrażowego filmu "Eternelles" zetknąłem się z dziewczyną, która kandydowała do jednej z drobnych ról. Pokazała mi własny dziennik, gdzie opisywała swoje wędrówki i zwykłe życie upływające z dnia na dzień. Starała się nie kierować w żaden sposób własnym losem - zdawała się na przypadkowość zdarzeń i spotkań. Przez jakiś czas utrzymywałem z nią kontakt i śledziłem jej podróże. Kiedy całą historię przeniosłem na ekran i pokazałem jej film, z łatwością rozpoznała się w postaci Isy.
- Bardzo często zatrudnia pan na planie swoich filmów aktorów niezawodowych.
- Oni wnoszą do filmu element autentyczności, prawdy życia. Tylko że trudno im stawiać wymagania tak jak aktorom zawodowym. Amatorów można wykorzystać wyłącznie w roli, jaką grają we własnym życiu, a i tu łatwo wpaść w pułapkę. Po prostu pewne czynności, które powtarzają przed kamerą, opanowują tak dobrze, że zaczynają przypominać aktorów zawodowych.
- W "Wyśnionym życiu aniołów" porusza pan problem nielegalnych imigrantów. Czy wystąpi pan w obronie ich praw również na forum publicznym?
- Planuję się włączyć do kampanii na rzecz imigrantów. W związku z tym, że nie kręcę tzw. filmów zaangażowanych, zrobię to jako osoba prywatna, nie zaś jako reżyser.

Rozmawiał John Rustle Wood

Płyta
Trzy lata temu wydawało się, że wskutek wewnętrznych nieporozumień jeden z najpopularniejszych kalifornijskich zespołów rockowych Red Hot Chili Peppers przestanie istnieć. Skończyło się na wymianie gitarzystów - wrócił John Frusciante, który osiem lat temu przyczynił się do sukcesu płyty "Blood, Sugar, Sex, Magic". Nowy album - "Californication" - potwierdza opinię, że chilisi to niespokojne, rockowe duchy lat 90., choć tym razem na krążku dominują przyjemne dla ucha melodie oraz przejrzyste, refleksyjne teksty. Wokalnie Kiedis nie stracił drapieżności, ale jego głos zyskał na szlachetności, a w muzyce grupy pojawiło się więcej subtelności i melancholii, które potęgują wokalne harmonie. "Californication" to najdojrzalsza płyta w dorobku Red Hot Chili Peppers.
Roman Rogowiecki


Książka
Jednostki mają prawa i są rzeczy, których ani żadna osoba, ani żadna z grup nie może nikomu zrobić bez naruszania prawa. Prawdy te są tak silne i dalekosiężne, że powstaje pytanie: co, jeśli cokolwiek, wolno państwu i jego funkcjonariuszom? Jak wiele miejsca prawa jednostki pozostawiają dla państwa" - zastanawia się Robert Nozick w swojej najnowszej książce "Anarchia, państwo, utopia" (Aletheia). Publikacja należy do kanonu dzieł dwudziestowiecznej filozofii politycznej. Praca traktuje o klasycznych zagadnieniach politycznych, takich jak natura i rola państwa, sprawiedliwość, status praw indywidualnych, zakres wolności, kryteria wyborów politycznych z wyraźnie określonych pozycji. Autor nawiązuje zarówno do klasycznych dzieł filozofii politycznej, jak i współczesnych, żywo dyskutowanych (polemizuje na przykład z "Teorią sprawiedliwości" Rawlsa). W książce Nozick jawi się jako liberał - zwolennik państwa minimalnego, uznaje bowiem absolutny prymat jednostki nad państwem.
(MCz)
Więcej możesz przeczytać w 26/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.