Kaliber 52

Dodano:   /  Zmieniono: 
Każdy ze znaczących przetargów i zakupów zbrojeniowych...
(uzbrojenie śmigłowca Huzar, modernizacja samolotów MiG-29 czy też przetarg na samoloty wielozadaniowe dla lotnictwa wojskowego) zakończył się skandalem, często na międzynarodową skalę. Teraz zanosi się na kolejny skandal - związany z ogłoszonym w listopadzie 1997 r. przetargiem na wyposażenie polskiej armii w 100-150 haubic samobieżnych o kalibrze 155 mm (kaliber 52 według terminologii NATO). Haubica kosztuje 10 - 20 mln zł. Pierwszy batalion wyposażony w 18 systemów artyleryjskich ma być oddany do dyspozycji NATO nie później niż w 2005 r. Będzie on wchodził w skład polsko-duńsko-niemieckiego korpusu ze Szczecina. Do 2012 r. powinniśmy mieć 72 haubice.
Miały być one montowane w krajowych pojazdach gąsienicowych. Wstępnie ustalono, że może to być ciągnik Kalina, zaprojektowany w OBRUM Gliwice. Zaproszenie do przetargu otrzymali najwięksi światowi producenci armat, m.in. z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, RPA, Słowacji. Ponieważ Ministerstwo Obrony Narodowej postawiło bardzo wysokie wymagania, (m.in. haubica powinna miotać pociski na odległość powyżej 40 km), w przetargu liczyło się tylko kilka firm.
Z naszych informacji wynika, że komisja przetargowa, w której skład wchodzili m.in. przedstawiciele MON, dowództwa wojsk lądowych i Huty Stalowa Wola, stosunkiem głosów 11:1 wybrała ofertę brytyjskiego koncernu Marconi Electronic Systems (po połączeniu z British Aerospace jeden z największych koncernów zbrojeniowych świata). Fakt wyboru Marconiego potwierdza wiceminister obrony narodowej Romuald Szeremietiew. Ryszard Kardasz, prezes zarządu i dyrektor generalny Huty Stalowa Wola, twierdzi jednak, że jego firma otrzymała z MON pismo sugerujące wybór pomiędzy dwiema ofertami - Marconim, który zaoferował wieżę haubicy AS 90, i dużym niemieckim koncernem Krauss-Maffei Wegmann, proponującym kompletną (czyli z platformą gąsienicową) haubicę PzH 2000.


Kontrowersyjny przetarg na haubice samobieżne poróżnił naszych partnerów z NATO

Przypomnijmy, że przetarg dotyczył jedynie wieży, która byłaby montowana na polskim podwoziu. Armata PzH 2000 może być zaś produkowana integralnie tylko z podwoziem Wegmanna. - Oznacza to, że zmieniono warunki przetargu już po jego rozstrzygnięciu - mówi pragnący zachować anonimowość przedstawiciel MON. Zmiany mają dotyczyć nie tylko możliwości wyboru kompletnej haubicy, lecz również innych wcześniejszych wymogów. Nowe warunki spełnia sprzęt oferowany przez niemieckiego producenta. Chodzi m.in. o zmniejszenie poniżej 40 km maksymalnego zasięgu pocisków. Brytyjski produkt z nową lufą pokonuje tę granicę, zasięg niemieckiej armaty jest nieco mniejszy (źródło: "Raport", nr 6/99). Kto i dlaczego zmienił zatem warunki przetargu?
PzH 2000 i AS 90 należą do najlepszych haubic na świecie. Powstała w latach 90. PzH 2000 ma bardzo nowoczesną, lecz trudną do wykonania lufę. Wyposażona jest ponadto w system ochrony antyradiacyjnej, antytermicznej, jest trudna do wykrycia przez radary, ma własne systemy samoobrony oraz nowoczesne systemy dowodzenia. Haubica AS 90, zaprojektowana w latach 80., teraz poddawana jest gruntownej modernizacji. Otrzymała m.in. nową lufę o kalibrze 52 oraz wprowadzono w niej wiele elektronicznych nowości. Oba systemy stały się porównywalne.
- Nas interesuje jedynie produkcja haubicy. Wybór dostawcy technologii to sprawa wojska - mówi prezes Kardasz. Obaj producenci stoczyli pojedynek (zapoczątkowany przez Wegmanna) na sponsorowane artykuły, podnosząc zalety swoich haubic i obnażając braki przeciwników. Wadą AS 90 mają być opóźnienia w unowocześnianiu systemów. Kwestionuje się także możliwość szybkiego rozpoczęcia produkcji w Polsce brytyjskich haubic, co może spowodować opóźnienia w realizacji naszych zobowiązań wobec NATO. Przedstawiciele Marconiego zwracają jednak uwagę, że ważące ponad 60 ton pojazdy Wegmanna nie są przystosowane do poruszania się po polskich drogach. Ze względu na zbyt wysoką masę nie skierowano ich na przykład do operacji w Kosowie. Niemiecki sprzęt nie mógłby być produkowany w całości w Polsce, podczas gdy Marconi zdecydował się na przekazanie do Stalowej Woli całego oprzyrządowania produkcyjnego wieży, odstąpienie nam swoich zamówień i wsparcie marketingowe przy sprzedaży. Zdaniem Marconiego, wozy PzH 2000 byłyby znacznie droższe od ich AS 90. Po ewentualnym wyborze oferty Wegmanna nie byłoby mowy o wykorzystaniu jakiegokolwiek polskiego podwozia.
Pod wpływem lobbingu Wegmanna MON zarządził próby ogniowe obu haubic na poligonie pod Żaganiem. Zwycięzca tego pojedynku ma w przyszłości trafić do polskich jednostek artyleryjskich. Pomysł to znakomity, szkoda tylko, że ktoś wpadł na ten pomysł tak późno, już po rzeczywistym rozstrzygnięciu przetargu. Rodzi to rozmaite przypuszczenia i sprawia, że na samym początku naszego uczestnictwa w NATO tracimy wiarygodność. Niefrasobliwość przedstawicieli MON doprowadziła do antagonizmów w gronie największych koncernów zbrojeniowych NATO.
Więcej możesz przeczytać w 27/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.