Bez słońca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Noc zapadnie w samo południe
Całkowite ciemności ogarną południowo-zachodnie wybrzeże Kornwalii, część kanału La Manche, Luksemburg, Stuttgart, Monachium, Graz, Szeged, Bukareszt... Słońce zniknie w pasie biegnącym od Kanady przez północny Atlantyk, część Anglii, Francję, Niemcy, Australię, Węgry, Rumunię, Bułgarię, Turcję aż do Indii. Cień ogarnie część Europy. Także Polska znajdzie się w tej strefie. W Warszawie dysk słoneczny w południe będzie miał jedynie 20 proc. swej zwykłej wielkości.
Księżyc znajdzie się między Ziemią a Słońcem. To drugie zostanie zakryte przez czarną tarczę satelity, któremu towarzyszyć będzie kilka błyszczących gwiazd. Na ciemnym niebie pojawi się jaskrawo świecąca Wenus, prawdopodobnie również Merkury. Całkowite zaćmienie trwać będzie nieco ponad dwie minuty, a częściowe - zależnie od miejsca - nawet trzy godziny.
Cień rzucany przez Księżyc na powierzchnię Ziemi pojawi się najpierw na północnym Atlantyku, 700 km na wschód od Nowego Jorku. Bliskość wielkich portów lotniczych wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych spowoduje, że wiele osób wyruszy na spotkanie z cieniem na pokładzie samolotów. Pas zaćmienia będzie się przesuwać z szybkością ok. 2800 km/h od Quebecu w Kanadzie do Zatoki Bengalskiej na Oceanie Indyjskim. Dla pasażerów naddźwiękowego samolotu Concorde, który będzie leciał śladem księżycowego cienia z Ameryki Północnej do Europy, każda dodatkowa minuta tego spektaklu warta jest ponad 3 tys. franków francuskich (ok. 2 tys. zł). Lot Concorde - zamiast dwóch minut całkowitego zaćmienia, jakie mogliby obserwować z jednego miejsca na lądzie - zapewni im sześć minut niezwykłego spektaklu. Trzeba za to zapłacić 13 tys. franków (ok. 10 tys. zł).
Astronomowie wyliczają, że całkowite zaćmienie Słońca zdarza się w tym samym miejscu co 370 lat. Nie dziwi więc to, że fenomen ów wywołuje fascynację i równocześnie obawy. We Francji pięciu ministrów - zdrowia, edukacji, transportu, turystyki oraz młodzieży i sportu - wydało specjalne rozporządzenia. Niepokoje budzi niebezpieczeństwo uszkodzenia wzroku podczas bezpośredniej obserwacji Słońca. Kilkunastosekundowe patrzenie wprost w niezupełnie przysłonięty dysk słoneczny uszkadza siatkówkę oka. Ponieważ nie ma ona nerwów przewodzących impulsy bólowe, nie odczuwa się jej oparzenia przez promienie słońca. Zniszczenia mogą się jednak okazać nieodwracalne. Wyłącznie specjalne ciemne szkła (nie zaś zwykłe okulary przeciwsłoneczne) zatrzymują szkodliwe promienie. Aby to niebezpieczeństwo wszystkim uświadomić, pięciu francuskich ministrów pozowało do zdjęć w specjalnych ciemnych okularach. Według Francuskiego Towarzystwa Astronomicznego, w kraju tym wyprodukowano ich 35 mln - wszystkie ze specjalnym oznaczeniem.
Ciemności, jakie zapadną na dwie, trzy godziny, mogą utrudnić transport. Przejścia z długo trwającego półcienia do całkowitego mroku będą gwałtowne. Zdecydowano, że podczas zaćmienia nie będą się mogły poruszać na drogach ciężkie pojazdy. Dla mniej więcej 20 mln turystów spędzających wakacje we Francji nadawane będą przez radio komunikaty ostrzegawcze w języku angielskim i niemieckim. Również w Polsce należy zachować wówczas dużą ostrożność - zaćmienie będzie u nas częściowe, co oznacza, że czarny dysk Księżyca zasłoni tylko część powierzchni naszej najbliższej gwiazdy. Promieniowanie nie zakrytej części tarczy słonecznej może nieodwracalnie uszkodzić wzrok. W Anglii i Jugosławii radzi się nawet mieszkańcom, że najbezpieczniejsze oglądanie zaćmienia zapewnia wyłącznie telewizja. "To byłaby ogromna strata" - protestuje Yves Delaye, jeden z francuskich astronomów amatorów, który obserwował już czternaście całkowitych zaćmień Słońca na różnych kontynentach. "Ten wspaniały spektakl pozwala odczuć, jak bardzo jesteśmy zależni od praw wszechświata".
Podczas pierwszej fazy zaćmienia Księżyc będzie stopniowo zakrywał tarczę Słońca. Później gwałtownie zapadnie absolutna, ale szczególna noc - mroczna w zenicie i z promykami stłumionego słońca nad horyzontem. Spoza czarnego dysku Księżyca wystawać będzie wspaniała posrebrzana aureola korony słonecznej, zwykle niewidocznej w jaskrawym świetle dnia. Przedstawienie to nie byłoby możliwe, gdyby Ziemia i Księżyc nie znajdowały się w nieustannym ruchu względem siebie i Słońca. Obroty naszej planety wokół własnej osi, naszego satelity wokół Ziemi i jej obieg dookoła Słońca tworzą skomplikowany układ, w którym co jakiś czas te trzy ciała znajdują się na jednej linii. Księżyc zakrywa wówczas tarczę Słońca, rzucając stożkowy cień na Ziemię. Ten zaś przesuwa się szybko, bo zarówno satelita, jak i nasz glob są w ruchu. Żeby mogło dojść do zaćmienia Słońca, orbita Księżyca (droga, jaką pokonuje on w przestrzeni, wędrując wokół Ziemi) musi się przecinać z orbitą, wzdłuż której nasza planeta obiega Słońce. W istocie orbita Księżyca nachylona jest do ziemskiej pod kątem 5 stopni i przecina ją w dwóch miejscach. Znajdując się w jednym z nich, satelita może całkowicie zasłonić naszą najbliższą gwiazdę.
Dlaczego niewielki Księżyc o średnicy 400 razy mniejszej od średnicy Słońca może je całkowicie zasłonić? Dzieje się tak - można powiedzieć - przypadkiem. Odległość satelity od Ziemi jest bowiem 400 razy mniejsza niż ta między naszym globem a Słońcem. Dzięki temu 400 razy mniejsza tarcza księżycowa może zakryć 400 razy większy dysk słoneczny.


11 sierpnia, w środę, w samo południe na dwie i pół minuty zapadnie noc

Wzajemny ruch Ziemi i Księżyca powoduje, że zaćmienie Słońca nie może trwać dłużej niż kilka minut. W środę, 11 sierpnia, nie przekroczy dwóch minut i trzydziestu sekund. Absolutna ciemność najdłużej będzie trwać w Bukareszcie (2 minuty i 29 sekund). Cień Księżyca nasunie się nad kontynent europejski przez kanał La Manche tuż przed godziną jedenastą. Paryż znajduje się 30 km na zachód od pasa całkowitego zaćmienia. W "mieście światła" przez dwie minuty zabraknie 99,4 proc. słonecznego blasku. Do Niemiec pas zaćmienia dotrze dziesięć minut po godzinie jedenastej, na Węgrzech pierwsze chwile zaćmienia nastąpią przed godz. 11.30., w Indiach dopiero o 13.30. Cały spektakl zakończy się nad Zatoką Bengalską o godz. 15.30.
Mimo że żyjemy dzięki Słońcu, jego naturę i zwyczaje znamy zadziwiająco słabo. Dopiero 300 lat temu udało się prawidłowo ocenić odległość Ziemi od niego i masę najbliższej nam gwiazdy. Niespełna 80 lat temu brytyjski astronom i fizyk Arthur Eddington wyraził przypuszczenie, że źródłem energii Słońca są reakcje termojądrowe. Gwiazda emituje w przestrzeń kosmiczną gigantyczną ilość energii. O wewnętrznej dynamice procesów zachodzących na Słońcu wciąż jednak niewiele wiemy. Gołym okiem lub przez teleskop najczęściej dostrzegamy wyłącznie zewnętrzne warstwy tej gwiazdy - fotosferę i chromosferę.
Jednym z najbardziej zadziwiających w ostatnich latach było okrycie, że Słońce "śpiewa". Te dźwięki są zbyt niskie dla ludzkiego ucha, dlatego nie moglibyśmy ich słyszeć. Ponadto nie mogą się przenosić przez zbliżoną do próżni przestrzeń międzyplanetarną. Fizycy wyśledzili jednak rytmiczne ruchy na powierzchni tej gwiazdy, powstające dzięki falom dźwiękowym odbijającym się od różnych warstw wewnątrz niej. Wywoływane tym drgania mają dokładnie określoną częstotliwość, jak nuty muzyczne. Ich analiza może dostarczyć informacji o wewnętrznej strukturze Słońca. Specjalnie skonstruowane do tych badań przyrządy - francuski GOLF i amerykański MDI - wysłane zostały w przestrzeń kosmiczną na pokładzie SOHO (Solar and Heliospheric Observatory - Obserwatorium Słońca i Heliosfery), które od kilku lat krąży wokół Słońca w odległości 1,5 mln km od Ziemi. SOHO - wspólne dzieło amerykańskiej agencji NASA i Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA - ujawnia niezwykle gwałtowne procesy przebiegające w zewnętrznej atmosferze Słońca. Obok zdumiewających odkryć prądów gazu wewnątrz tej gwiazdy, gigantycznych tornado, tworzonych przez gorącą plazmę gazową, w lipcu tego roku astrofizycy prowadzący obserwacje za pomocą SOHO donieśli, że udało im się rozszyfrować tajemnice słonecznego wiatru. Jest to naelektryzowana plazma wydobywająca się z gwiazdy z szybkością ok. 3 mln km na godzinę. Co nadaje tym cząstkom tak ogromną prędkość? Jeszcze niedawno była to tajemnica. Według wyjaśnień dr. Johna Kohla, kierującego badaniami korony słonecznej w misji SOHO i amerykańskiej misji Spartan 201, wibrujące linie pola magnetycznego wywołują w atmosferze Słońca fale, po których cząstki wiatru słonecznego ślizgają się jak deski surfingowe po powierzchni oceanu. Korona, utworzona z plazmy odrywającej się od Słońca i pędzącej w przestrzeń międzyplanetarną, widoczna będzie podczas zaćmienia w postaci migotliwego woalu otaczającego czarny dysk Księżyca.


Więcej możesz przeczytać w 32/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.