Cała Częstochowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Upał mieliśmy przez kilka tygodni taki, że proszę siadać. Strażacy w całym kraju już nie wiedzą, w którą stronę jechać, bo pali się z każdej. Żarty się skończyły. Kartofle także
W tym tygodniu postanowiłem jeszcze raz napisać felieton z zeszłego tygodnia. Dlaczego? A dlatego, że kilka osób (dokładnie pięć) do mnie w sprawie tegoż sprzed tygodnia felietonu zadzwoniło. Pięć osób to nie jest dużo, ale jeśli od kilku miesięcy nikt do mnie w sprawie żadnego felietonu w ogóle się nie odzywa, a nagle ogórkowy felietonik wzbudza tyle emocji, to znaczy: coś jest na rzeczy! Jeśli 1014 osób stanowi reprezentatywną grupę w badaniu opinii publicznej, czyli dowiadywaniu się, jaki Polak ma gust, czego się boi (naukowo to się nazywa "jakie ma fobie") i co lubi (naukowo - preferencje) itd., to te moje skromne pięć osób też może być chyba jakąś reprezentacją. Jeśli tysiąc osób wystarcza, by się dowiedzieć, jak kombinuje czterdziestomilionowe społeczeństwo, to pięć osób (dwieście razy mniej) może świadczyć o jakichś tam potrzebach grupy dwieście razy mniejszej. Policzmy. Czterdzieści milionów podzielić przez dwieście... No, dwieście tysięcy wyszło! Nieźle. Dwieście tysięcy ludzi ma na przykład Częstochowa. Cała Częstochowa mnie czyta!

Co mi daje cała Częstochowa? Satysfakcję mi daje przede wszystkim. Pieniądze mi też daje, bo skoro czyta, to znaczy, że kupuje i jakiś tam ułamek procentu jest z tego dla mnie. Mam zatem i jedno, i drugie. A o co poszło tym dwustu tysiącom czytelników reprezentowanych przez pięć osób? Poszło o to, że nagle zacząłem się czepiać telewizji - tego dyżurnego chłopca do bicia. Wyjaśniam: nie zacząłem. Telewizji mam za złe wiele od wielu lat. Co konkretnie? Przede wszystkim to naganne dobre samopoczucie nieudaczników, którzy się tam porozsiadali. Wojtek Karolak - swingująca instytucja, jak go nazwano - odpowiadał w "Kwestionariuszu Prousta" ("Wysokie Obcasy"). Na pytanie "Co byłoby dla mnie największym nieszczęściem?" odrzekł: "Zakładając, że nie mówimy o prawdziwych tragediach, najgorsze będzie zniszczenie wyrafinowanej cywilizacji przez taran popkultury. Nadchodzące czasy dyktatu ciecia i szalikowca - skutek wolnego rynku i demokracji". A ja, Wojtku, bym dodał: i telewizji.
Przed wyjazdem Sejmu na urlopy (słowo niemieckie) pani poseł z Unii Wolności mówiła, że obce słowa będą zamieniane na ich polskie odpowiedniki. Myślę, że ta pani zacznie od własnego domu i przemianuje Unię (łacińskie) Wolności na Zjednoczenie Wolności (ZW). Trudniej będzie miał koalicjant (też niewłaściwe, bo też łacińskie słowo); "coalitus" znaczy "zrośnięty", a ten zrośnięty ze Zjednoczeniem Wolności to przecież AWS, Akcja Wyborcza Solidarność. Akcja zmieniam na Działanie itd., itp. W końcu wychodzi mi: Działanie Wyborcze Kupa - DWK.
Chcę tu powiedzieć, że dużo gorsze od słów obcych jest mówienie złą polszczyzną. "Tym niemniej trzeba przyznać...", "jak na razie mamy remis...", "gdzie byśmy nie poszli i co byśmy nie widzieli...", "tu żeśmy już mówili o tym..." itp. Redaktorzy uśmiechający się do mnie z wnętrza akwarium trzymają mnie głęboko w kiszce pasztetowej, a tę kiszkę dodatkowo w torbie na dnie. Oni nawet nie rozumieją, co mówią. Upał mieliśmy przez kilka tygodni taki, że proszę siadać. W lasach susz mszany z igliwiem wyschniętym na spopielony pieprz. Strażacy w całym kraju już nie wiedzą, w którą stronę jechać, bo pali się z każdej. Żarty się skończyły. Kartofle także. Schną sady. Politycy mówią jeszcze bardziej od rzeczy, bo słońce pali bez litości. Pan Jacek Rybicki (wydawało się, że facet inteligentny) nagle powiedział, że "trzeba realizować nowe zadania. A akcja (chodzi o AWS, czyli - przepraszam - o DWK - Tym) większość z tych, które wyznaczyła sobie trzy lata temu, zrealizowała, choćby cztery wielkie reformy". Panie Rybicki, cztery "wielkie reformy" to jest o tych czterech wielkich kupach, które DWK nasadziło wraz z ZW? Prawdziwe cztery wielkie reformy to ma pani Leopoldyna Sztyfcik (wzrost - 156, waga - 118) z Nakła, ul. Księcia Wiśniowieckiego 94b m. 172. Zatem: susza gigant! A pani w "Wiadomościach" mówi: "Niestety, jutro może padać deszcz". Dla niej to jest "niestety".
Naszych najświętszych przywracaczy przaśnej polskiej mowy chcę tylko tu spytać: co ja mam zrobić z liczącym 1185 stron, wydanym przez PWN "Słownikiem wyrazów obcych"? Tam jest dwadzieścia parę tysięcy słów. Znajdziemy polskie odpowiedniki (czyli mogę wyrzucić) czy go jeszcze trochę potrzymać?
Druga sprawa, o którą mnie ta wspomniana na wstępie reprezentacyjna piątka zaczepiła, to moja opinia o Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i jego szefie. Napisałem, że "oszukano wszystkich - czterdzieści milionów ludzi". Piątka uważa, że przesadziłem. Oszukano przecież tylko tych, których pieniędzy nie przekazano na wybrane przez nich fundusze emerytalne - usłyszałem od przedstawicieli miłej sercu memu Częstochowy.
Nie przesadziłem. Jeśli już, to raczej nie dosadziłem. Oszustwo wcale nie musi być finansowo wymierne. Aleksander Bardini powiedział mi kiedyś: "Gdy B. mówi mi "dzień dobry", czuję się oszukany". Tymczasem pan Alot mówił nam wszystkim nie tylko "dzień dobry". Od lat dwóch doświadczam miłego, acz mało zasłużonego dobrodziejstwa - Business Centre Club (BCC) przysyła mi swą "Gazetę BCC". Przy okazji: bardzo za to Redakcji i Panu Witoldowi Szymanderskiemu dziękuję. W numerze 77. z marca tego roku jest relacja ze spotkania z szefem ZUS panem Alotem. Cytuję: "Prezes zapowiedział też, że już w marcu ZUS będzie dysponował statystyką ubezpieczonych płacących składki z tytułu ubezpieczeń (...). - Może się państwu wydać nieprawdopodobne - stwierdził Stanisław Alot - że system ten będzie działał w kwietniu, ale wydawało się równie nieprawdopodobne, że w ciągu miesiąca stworzymy bazę danych o płatnikach składek, a przecież stworzyliśmy ją. Wdrożymy więc równie sprawnie system ubezpieczeń zdrowotnych". Koniec cytatu.
Można powiedzieć: Alot w marcu, Lenin w październiku, a rezultaty takie same.

Więcej możesz przeczytać w 33/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: