11 sierpnia 1999 r. zaćmienie całkowite, bardzo piękne, widziane będzie w całej środkowej Europie, więc i u nas (...)
Komu Bóg pozwoli przeżyć choć jakieś 40, 60 lat od chwili dzisiejszej, ten będzie mógł się przekonać, że te wszystkie zaćmienia, które powinny wypaść za jego życia, ściśle co do dnia, roku i miesiąca odbędą się tak, jak to teraz uczeni przepowiadają" - tak pisał w 1924 r. Brzeziński w książeczce "O zaćmieniach Słońca".
Ciemności w biały dzień ogarniające Ziemię wzbudzały przerażenie człowieka już w niemowlęcym wieku ludzkości. Wizja trwającego trzy dni zaćmienia Słońca pojawia się w Starym Testamencie jako jedna z plag egipskich. "Rzekł więc Pan do Mojżesza: Wyciągnij rękę swoją ku niebu i nastanie nad całą ziemią egipską ciemność tak gęsta, że będzie można jej dotknąć". Zaćmienie towarzyszy ukrzyżowaniu Jezusa. Jak pisał św. Hieronim, podczas męki Chrystusa Słońce o godzinie szóstej skryło swoje promienie i nie śmiało patrzeć na Pana swego wiszącego na krzyżu. I wreszcie Sąd Ostateczny. Apokalipsa ma być - wedle św. Jana - czasem ciemności: "I widziałem, gdy zdjął szóstą pieczęć, że powstało trzęsienie ziemi i słońce pociemniało jak czarny wór, a cały księżyc poczerwieniał jak krew". O wizji Sądu Ostatecznego jako zaćmienia czytamy u proroka Joela: "Bo nadchodzi dzień Pański, bo jest już bliski dzień ciemności i mroku". Podobną postać przybiera ono w Koranie: "Ziemia zadrży straszliwie, rozstąpią się niebiosa, rozsypią groby, a słońce stanie się jako czarna kula; gwiazdy utracą blask, a góry ruszą z posad". Dopiero w Nowym Jeruzalem znikną problemy: "I nocy już nie będzie, i nie będą już potrzebowali światła lampy ani światła słonecznego, gdyż Pan Bóg będzie im świecił" (Jan 22, 5).
Wskutek zaćmienia doszło do rozruchów w 763 r. p.n.e. w Niniwie w Asyrii. Grecki generał Nikias w 413 r. p.n.e. z powodu zaćmienia Księżyca za radą swych astrologów postanowił, że flota wojenna wypłynie z portu później. Stało się to jednak przyczyną jego klęski i śmierci. Syn Karola Wielkiego - król Ludwik I Pobożny - w 840 r. umarł ze strachu z powodu zaćmienia. Chińczycy wyobrażali sobie, że podczas zaćmienia smok pożera Słońce. Aby go odegnać, bili w bębny, trąbili i starali się wywołać jak najwięcej hałasu.
Niejednoznaczne zjawiska przyrodnicze zawsze budziły respekt zwyczajnych ludzi. Brzeziński opowiadał o reakcjach chłopów na zaćmienie w połowie XIX w.: "Jedni nie wypędzali wcale bydła w pole, inni czem prędzej zawrócili z niem do domu, w wielu miejscach ponakrywano studnie dla uchronienia wody od trucizny, która jakoby miała spadać z nieba podczas zaćmienia". Podobne lęki pojawiły się w Rosji przed zaćmieniem w 1887 r., kiedy rozeszła się plotka, że podczas niego pojawią się trzy niezwykle silne grzmoty, od których zadrży ziemia.
Wydaje się, że strach przed tym zjawiskiem ma podwójną przyczynę. Z jednej strony należy do najbardziej pierwotnych lęków człowieka. Kiedy kończy się dzień, pojawiają się złe zwierzęta - głosi Księga Psalmów (104, 20). Pozostawienie w ciemności jest karą, o czym przekonujemy się w Księdze Mądrości: "Pogrążeni zostali w ciemności, wielce zatrwożeni i przerażeni zjawami" (Mdr 17, 3). W Mezopotamii 2000 lat p.n.e. Gilgamesz, pytając o losy przyjaciela w zaświatach, słyszał odpowiedź: "Światła nie widuje, mieszka w ciemności". Podobnie miejscem ciemności był Szeol Hebrajczyków, Preta w Indiach, Hades Greków (jego mieszkańcy - jak powiada Homer - "w mgle i ciemnicy brodzą ustawicznej") i rzymskie piekło Wergiliusza. Ofiary z ludzi składane bogom przez Azteków miały żywić Słońce, by nie stanęło w swym biegu. O ciemnościach w odniesieniu do naszego swojskiego piekła mówi się również w naszej kulturze: o mrocznej krainie pisał Dante, a Ignacy Loyola stwierdzał: "Krótka noc wydaje się nam tak długa i dokuczliwa, jakże okropna będzie noc wieczności wśród takich męczarni!".
Światło i ciemność, jako para odpowiedników dobra i zła, są jednymi z najtrwalszych metafor naszej kultury. Chrystus mówił: "Ja jestem światłością świata. Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia" (J 8, 12). Od światłości-dobra zaczyna się dzieło stworzenia: "Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności" (Rdz. 1, 3-5). Droga od starożytnych Hebrajczyków do naj- popularniejszych wytworów dzisiejszej kultury masowej jest krótka. "Gwiezdne wojny" George?a Lucasa to przecież nic innego jak walka z siłami ciemności.
Słońce od początku dziejów było jednym z fundamentów porządku ludzkiego życia, stąd jego niezwykłe związki z religiami przedchrześcijańskimi i ich przenikanie do chrześcijaństwa. Boże Narodzenie pokrywa się z datą przesilenia zimowego, obchodzonego przez Rzymian jako święto boga słońca. Słowianie z tej samej okazji w czasach przedchrześcijańskich i długo w chrześcijańskich obchodzili wówczas Godnie. We wczesnochrześcijańskim tekście słyszymy o Bożym Narodzeniu: "Słońce sprawiedliwości wstało z dziewiczego obłoku". Również epokę triumfu nauki nad niewiedzą człowiek określił mianem oświecenia. Ten termin (illuminatio) miał pierwotnie charakter religijny i oznaczał we wczesnym Kościele sakrament chrztu.
Zdecydowanie negatywne skojarzenia z ciemnością to rzecz jedna, a doszukiwanie się w gwiazdach wpływu na ziemskie zdarzenia - druga. Do znaków na niebie w postaci planet, komet i zaćmień Słońca przywiązany był cały przedracjonalistyczny sposób myślenia.
Staropolskie Słońce było - jak pisze Jan Stanisław Bystroń - królem gwiazd chodzącym po niebie i umywającym się w morzu. Zaćmienie Słońca uchodziło za chorobę, a zarazem groźny znak, zwiastun nieszczęścia. Astrolog krakowski Jan Latos w traktacie "Srogiego i straszliwego zaćmienia słonecznego, także dwojga miesiącowego na R.P. 1598 przypadającego, krótkie skutków opisanie" wywodził, że powodzie, trzęsienia ziemi, walki i niepokoje są skutkiem zaćmień naszej najbliższej gwiazdy. W tym czasie w całej Europie zalecano na ten czas przykrywać studnie, zamknąć w obejściu bydło i gromadzić zapasy żywności. Obawiano się, że zaćmienie może spowodować zarazę. Związki między gwiazdami a codziennością były jednak bardziej rozległe.
Roger Bacon wiązał pojawienie się komety w 1264 r. z wybuchem epidemii żółtaczki. Angielski astronom John Gadbury zapowiadał w 1665 r. konsekwencje pojawiania się komet w określonych znakach zodiaku. Na przykład kometa ukazująca się w znaku Koziorożca zwiastowała gwałtowne nasilenie cudzołóstwa i nierządu oraz prześladowania ludzi pobożnych; w znaku Barana - choroby głowy i oczu, szkody dla bogaczy, smutek i kłopoty dla pospólstwa itd. Ludwik XIV zamówił nawet racjonalną książkę o kometach, w której wreszcie nie byłoby mowy o nieszczęściach tego rodzaju. Wedle niektórych regulaminów lekarskich, balwierze w puszczaniu krwi pacjentom kierować się mieli znakami zodiaku.
Znaki wróżebne potrafiły przybierać również swojską postać. W starych sylwach znajdujemy zapiskę: "Cicer na pietruszcze cudownie napisany we Lwowie A. 1620". Oto w tymże roku pojawiła się niezwykła pietruszka, na której napisane było słowo "Cicer". Uważano ją za zapowiedź nieszczęść i klęsk, będących karą za grzechy. Nie sposób przy tym przeczyć, że między zjawiskami przyrodniczymi a ziemskimi nieszczęściami zachodziły czasem jakieś koincydencje. Można się więc było doszukiwać złej wróżby w zaćmieniu Słońca w 1793 r., które Stanisław August Poniatowski obserwował z Jędrzejem Śniadeckim i posłami sejmu rozbiorowego w Grodnie. Po pojawieniu się komety w 1811 r. rzeczywiście doszło do klęski Napoleona. Rosjanom te znaki - jak widać - nie rokowały źle.
Już w czasach antycznych pojawiali się sceptycy, krytycznie nastawieni do pojmowania świata przez znaki - nie tylko na niebie. Przepowiednie Pytii Herodot i Tukidydes określali jako łgarstwa, kpił z nich Eurypides. Cyceron w traktacie "O wróżbach" wyśmiewał horoskopy stawiane Cezarowi, któremu przepowiadano dożycie wieku sędziwego. Astronom Johannes Kepler stawiał horoskopy dla zarobku, ale opinię o astrologii miał jednoznaczną: "Astrologia jest głupią córką mądrej matki (astronomii), lecz przez minione sto lat ta mądra matka nie mogłaby wyżyć, gdyby nie pomoc głupiej córki". Rabelais układał satyrę na wróżby: "Tego roku ślepcy będą widzieć bardzo mało, głusi będą słyszeć dość licho, niemi nie będą wcale się odzywać, bogaci będą się mieć nieco lepiej niż biedni". W czasach, gdy komety powszechnie uważano za znak niebios, Izaak Newton już w dzieciństwie przywiązywał do ogonów latawców papierowe latarnie ze świecami w środku, które - udając komety - straszyły wieśniaków.
Umiejętność przewidywania zaćmień nie wywierała zasadniczego wpływu na wiarę we wpływ gwiazd na ludzką egzystencję. Babilońscy kapłani określali terminy zaćmień i na tej podstawie stawiali prognozy dla władców. Podobnie było w Chinach, gdzie skazano dwóch astronomów na śmierć za to, że nie uprzedzili cesarza o mającym nastąpić zaćmieniu Słońca. Wiedza Babilończyków udostępniona została następnie w Grecji, dzięki czemu zaćmienie Słońca 28 maja 585 r. przewidział również Tales z Miletu. Z powodu tego zjawiska stojący na polu bitwy Medowie i Lidyjczycy wpadli w panikę i zakończyli trwającą od sześciu lat wojnę. Naturę zaćmienia poznali starożytni Grecy Empedokles z Akragas i Anaksagoras z Kladzomen - zrozumieli, że jest ono skutkiem przesłonięcia Słońca przez Księżyc.
Znamy również przekaz mówiący o wykorzystaniu wiedzy o mającym nastąpić zaćmieniu naszego satelity - w 1504 r. Kolumb zażądał od Indian żywności, grożąc, że w razie odmowy odbierze im Księżyc. Gdy ten rzeczywiście zaczął znikać, Indianie zgodzili się na wszystko. Jak widać, wiedza procentuje.
Ciemności w biały dzień ogarniające Ziemię wzbudzały przerażenie człowieka już w niemowlęcym wieku ludzkości. Wizja trwającego trzy dni zaćmienia Słońca pojawia się w Starym Testamencie jako jedna z plag egipskich. "Rzekł więc Pan do Mojżesza: Wyciągnij rękę swoją ku niebu i nastanie nad całą ziemią egipską ciemność tak gęsta, że będzie można jej dotknąć". Zaćmienie towarzyszy ukrzyżowaniu Jezusa. Jak pisał św. Hieronim, podczas męki Chrystusa Słońce o godzinie szóstej skryło swoje promienie i nie śmiało patrzeć na Pana swego wiszącego na krzyżu. I wreszcie Sąd Ostateczny. Apokalipsa ma być - wedle św. Jana - czasem ciemności: "I widziałem, gdy zdjął szóstą pieczęć, że powstało trzęsienie ziemi i słońce pociemniało jak czarny wór, a cały księżyc poczerwieniał jak krew". O wizji Sądu Ostatecznego jako zaćmienia czytamy u proroka Joela: "Bo nadchodzi dzień Pański, bo jest już bliski dzień ciemności i mroku". Podobną postać przybiera ono w Koranie: "Ziemia zadrży straszliwie, rozstąpią się niebiosa, rozsypią groby, a słońce stanie się jako czarna kula; gwiazdy utracą blask, a góry ruszą z posad". Dopiero w Nowym Jeruzalem znikną problemy: "I nocy już nie będzie, i nie będą już potrzebowali światła lampy ani światła słonecznego, gdyż Pan Bóg będzie im świecił" (Jan 22, 5).
Wskutek zaćmienia doszło do rozruchów w 763 r. p.n.e. w Niniwie w Asyrii. Grecki generał Nikias w 413 r. p.n.e. z powodu zaćmienia Księżyca za radą swych astrologów postanowił, że flota wojenna wypłynie z portu później. Stało się to jednak przyczyną jego klęski i śmierci. Syn Karola Wielkiego - król Ludwik I Pobożny - w 840 r. umarł ze strachu z powodu zaćmienia. Chińczycy wyobrażali sobie, że podczas zaćmienia smok pożera Słońce. Aby go odegnać, bili w bębny, trąbili i starali się wywołać jak najwięcej hałasu.
Niejednoznaczne zjawiska przyrodnicze zawsze budziły respekt zwyczajnych ludzi. Brzeziński opowiadał o reakcjach chłopów na zaćmienie w połowie XIX w.: "Jedni nie wypędzali wcale bydła w pole, inni czem prędzej zawrócili z niem do domu, w wielu miejscach ponakrywano studnie dla uchronienia wody od trucizny, która jakoby miała spadać z nieba podczas zaćmienia". Podobne lęki pojawiły się w Rosji przed zaćmieniem w 1887 r., kiedy rozeszła się plotka, że podczas niego pojawią się trzy niezwykle silne grzmoty, od których zadrży ziemia.
Wydaje się, że strach przed tym zjawiskiem ma podwójną przyczynę. Z jednej strony należy do najbardziej pierwotnych lęków człowieka. Kiedy kończy się dzień, pojawiają się złe zwierzęta - głosi Księga Psalmów (104, 20). Pozostawienie w ciemności jest karą, o czym przekonujemy się w Księdze Mądrości: "Pogrążeni zostali w ciemności, wielce zatrwożeni i przerażeni zjawami" (Mdr 17, 3). W Mezopotamii 2000 lat p.n.e. Gilgamesz, pytając o losy przyjaciela w zaświatach, słyszał odpowiedź: "Światła nie widuje, mieszka w ciemności". Podobnie miejscem ciemności był Szeol Hebrajczyków, Preta w Indiach, Hades Greków (jego mieszkańcy - jak powiada Homer - "w mgle i ciemnicy brodzą ustawicznej") i rzymskie piekło Wergiliusza. Ofiary z ludzi składane bogom przez Azteków miały żywić Słońce, by nie stanęło w swym biegu. O ciemnościach w odniesieniu do naszego swojskiego piekła mówi się również w naszej kulturze: o mrocznej krainie pisał Dante, a Ignacy Loyola stwierdzał: "Krótka noc wydaje się nam tak długa i dokuczliwa, jakże okropna będzie noc wieczności wśród takich męczarni!".
Światło i ciemność, jako para odpowiedników dobra i zła, są jednymi z najtrwalszych metafor naszej kultury. Chrystus mówił: "Ja jestem światłością świata. Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia" (J 8, 12). Od światłości-dobra zaczyna się dzieło stworzenia: "Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności" (Rdz. 1, 3-5). Droga od starożytnych Hebrajczyków do naj- popularniejszych wytworów dzisiejszej kultury masowej jest krótka. "Gwiezdne wojny" George?a Lucasa to przecież nic innego jak walka z siłami ciemności.
Słońce od początku dziejów było jednym z fundamentów porządku ludzkiego życia, stąd jego niezwykłe związki z religiami przedchrześcijańskimi i ich przenikanie do chrześcijaństwa. Boże Narodzenie pokrywa się z datą przesilenia zimowego, obchodzonego przez Rzymian jako święto boga słońca. Słowianie z tej samej okazji w czasach przedchrześcijańskich i długo w chrześcijańskich obchodzili wówczas Godnie. We wczesnochrześcijańskim tekście słyszymy o Bożym Narodzeniu: "Słońce sprawiedliwości wstało z dziewiczego obłoku". Również epokę triumfu nauki nad niewiedzą człowiek określił mianem oświecenia. Ten termin (illuminatio) miał pierwotnie charakter religijny i oznaczał we wczesnym Kościele sakrament chrztu.
Zdecydowanie negatywne skojarzenia z ciemnością to rzecz jedna, a doszukiwanie się w gwiazdach wpływu na ziemskie zdarzenia - druga. Do znaków na niebie w postaci planet, komet i zaćmień Słońca przywiązany był cały przedracjonalistyczny sposób myślenia.
Staropolskie Słońce było - jak pisze Jan Stanisław Bystroń - królem gwiazd chodzącym po niebie i umywającym się w morzu. Zaćmienie Słońca uchodziło za chorobę, a zarazem groźny znak, zwiastun nieszczęścia. Astrolog krakowski Jan Latos w traktacie "Srogiego i straszliwego zaćmienia słonecznego, także dwojga miesiącowego na R.P. 1598 przypadającego, krótkie skutków opisanie" wywodził, że powodzie, trzęsienia ziemi, walki i niepokoje są skutkiem zaćmień naszej najbliższej gwiazdy. W tym czasie w całej Europie zalecano na ten czas przykrywać studnie, zamknąć w obejściu bydło i gromadzić zapasy żywności. Obawiano się, że zaćmienie może spowodować zarazę. Związki między gwiazdami a codziennością były jednak bardziej rozległe.
Roger Bacon wiązał pojawienie się komety w 1264 r. z wybuchem epidemii żółtaczki. Angielski astronom John Gadbury zapowiadał w 1665 r. konsekwencje pojawiania się komet w określonych znakach zodiaku. Na przykład kometa ukazująca się w znaku Koziorożca zwiastowała gwałtowne nasilenie cudzołóstwa i nierządu oraz prześladowania ludzi pobożnych; w znaku Barana - choroby głowy i oczu, szkody dla bogaczy, smutek i kłopoty dla pospólstwa itd. Ludwik XIV zamówił nawet racjonalną książkę o kometach, w której wreszcie nie byłoby mowy o nieszczęściach tego rodzaju. Wedle niektórych regulaminów lekarskich, balwierze w puszczaniu krwi pacjentom kierować się mieli znakami zodiaku.
Znaki wróżebne potrafiły przybierać również swojską postać. W starych sylwach znajdujemy zapiskę: "Cicer na pietruszcze cudownie napisany we Lwowie A. 1620". Oto w tymże roku pojawiła się niezwykła pietruszka, na której napisane było słowo "Cicer". Uważano ją za zapowiedź nieszczęść i klęsk, będących karą za grzechy. Nie sposób przy tym przeczyć, że między zjawiskami przyrodniczymi a ziemskimi nieszczęściami zachodziły czasem jakieś koincydencje. Można się więc było doszukiwać złej wróżby w zaćmieniu Słońca w 1793 r., które Stanisław August Poniatowski obserwował z Jędrzejem Śniadeckim i posłami sejmu rozbiorowego w Grodnie. Po pojawieniu się komety w 1811 r. rzeczywiście doszło do klęski Napoleona. Rosjanom te znaki - jak widać - nie rokowały źle.
Już w czasach antycznych pojawiali się sceptycy, krytycznie nastawieni do pojmowania świata przez znaki - nie tylko na niebie. Przepowiednie Pytii Herodot i Tukidydes określali jako łgarstwa, kpił z nich Eurypides. Cyceron w traktacie "O wróżbach" wyśmiewał horoskopy stawiane Cezarowi, któremu przepowiadano dożycie wieku sędziwego. Astronom Johannes Kepler stawiał horoskopy dla zarobku, ale opinię o astrologii miał jednoznaczną: "Astrologia jest głupią córką mądrej matki (astronomii), lecz przez minione sto lat ta mądra matka nie mogłaby wyżyć, gdyby nie pomoc głupiej córki". Rabelais układał satyrę na wróżby: "Tego roku ślepcy będą widzieć bardzo mało, głusi będą słyszeć dość licho, niemi nie będą wcale się odzywać, bogaci będą się mieć nieco lepiej niż biedni". W czasach, gdy komety powszechnie uważano za znak niebios, Izaak Newton już w dzieciństwie przywiązywał do ogonów latawców papierowe latarnie ze świecami w środku, które - udając komety - straszyły wieśniaków.
Umiejętność przewidywania zaćmień nie wywierała zasadniczego wpływu na wiarę we wpływ gwiazd na ludzką egzystencję. Babilońscy kapłani określali terminy zaćmień i na tej podstawie stawiali prognozy dla władców. Podobnie było w Chinach, gdzie skazano dwóch astronomów na śmierć za to, że nie uprzedzili cesarza o mającym nastąpić zaćmieniu Słońca. Wiedza Babilończyków udostępniona została następnie w Grecji, dzięki czemu zaćmienie Słońca 28 maja 585 r. przewidział również Tales z Miletu. Z powodu tego zjawiska stojący na polu bitwy Medowie i Lidyjczycy wpadli w panikę i zakończyli trwającą od sześciu lat wojnę. Naturę zaćmienia poznali starożytni Grecy Empedokles z Akragas i Anaksagoras z Kladzomen - zrozumieli, że jest ono skutkiem przesłonięcia Słońca przez Księżyc.
Znamy również przekaz mówiący o wykorzystaniu wiedzy o mającym nastąpić zaćmieniu naszego satelity - w 1504 r. Kolumb zażądał od Indian żywności, grożąc, że w razie odmowy odbierze im Księżyc. Gdy ten rzeczywiście zaczął znikać, Indianie zgodzili się na wszystko. Jak widać, wiedza procentuje.
Więcej możesz przeczytać w 33/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.