Solidarność plemienna

Solidarność plemienna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czas najwyższy, aby Polska miała jedną politykę zagraniczną
- Godzenie w suwerenność i integralność terytorialną niepodległego państwa jest przestępstwem. Każde państwo na świecie chroni zatem swoją integralność terytorialną i ściga karnie tych, którzy w nią godzą. Takie prawo przysługuje też Litwie i trudno mieć pretensje, że z niego skorzystała, skazując Polaków, którzy proklamowali powstanie Narodowego Kraju Terytorialnego.

Fakt, że u progu niepodległości Litwy, część żyjącej tam społeczności polskiej była jej przeciwna i popierając Związek Radziecki, czynnie ją zwalczała, budzić powinien zażenowanie. Jeszcze większe zażenowanie budzi postawa niektórych senatorów III Rzeczypospolitej, którzy udają się do Wilna na rozprawę "autonomistów" i próbują naciskać na niezawisły sąd suwerennego państwa, wygadując przy tym rzeczy bezrozumne, które szkodzą Polsce i Polakom na Litwie. Nazywanie prosowieckich autonomistów "więźniami sumienia", a wyroku - "aktem wrogości wobec Polaków zamieszkujących na Litwie" i w dodatku "sygnałem, że państwo (litewskie) patrzy z niechęcią na ich narodowościowe aspiracje", jest nie tylko nieporozumieniem. Jest dla Polaków litewskich obraźliwe, sugeruje bowiem, że narodowe aspiracje realizować potrafią jedynie w ramach sowieckiej autonomii. Tymczasem znaczna część Polaków na Litwie od początku wspierała litewską niepodległość, nie czując solidarności z prosowieckimi autonomistami. Nie akceptowało działań autonomistów również państwo polskie, wyraźnie się od nich w 1990 r. odcinając. Solidarność narodowa jest czymś pięknym, ale musi mieć jakieś rozsądne granice. Czy w imię tej solidarności nie pozwolimy nic złego powiedzieć o Feliksie Dzierżyńskim (nawiasem mówiąc też "Polaku z Wileńszczyzny") albo o Wandzie Wasilewskiej? Inna sprawa, że Litwa na tyle już okrzepła w swojej państwowości, na tyle zdobyła międzynarodowy autorytet i uznanie, iż mogłaby sobie dziś pozwolić na wspaniałomyślną wyrozumiałość wobec osób politycznie dawno przegranych. Tę wspaniałomyślną wyrozumiałość mógłby okazać litewski prezydent, korzystając z prawa łaski wobec skazanych w wileńskim procesie. Jeżdżący do Wilna na proces senatorowie odgrażają się, że po powrocie do Polski podejmą działania na rzecz ochłodzenia stosunków polsko-litewskich. Nie sądzę, aby okazały się one skuteczne. Wierzę, że w końcu zwycięży zdrowy rozsądek. Mogą oni jednak rozpętać kolejną falę nacjonalizmu i najgorzej pojętej solidarności plemiennej. Budzą też zrozumiałe reakcje litewskiej opinii publicznej, dając pożywkę i argumenty antypolsko nastawionym litewskim środowiskom nacjonalistycznym. A swoją drogą - co na to wszystko polskie MSZ? Czy wyjazd senatorów odbył się za jego wiedzą i akceptacją? Czy senatorowie byli w Wilnie służbowo, czy prywatnie? Czy reprezentowali tam siebie, czy może Senat, a może - nie daj Boże - Rzeczpospolitą? Czas najwyższy, aby Polska miała jedną politykę zagraniczną i aby prowadziły ją uprawnione do tego konstytucyjnie organy.
Więcej możesz przeczytać w 35/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.