Słuszne prawo silniejszego

Słuszne prawo silniejszego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po co to całe trucie o prawach człowieka, skoro można traktować niektórych ludzi jak bydło?
Od czasu aresztowania generała Pinocheta i wojny z Jugosławią zastanawiam się, czy nie za łatwo akceptujemy tezę, że można łamać zasadę suwerenności w imię obrony praw człowieka. Myślę, że zanim kupimy to pięknie brzmiące hasło jako drogowskaz na przyszłe stulecie, warto dokładniej obejrzeć i sprawdzić, czy nie wciska się nam kolejnej fałszywki.

Z góry przepraszając naszych zachodnich sojuszników za brak taktu i wdzięczności, pozwolę sobie zauważyć, że nie jestem całkowicie pewien, czy wzorcowe demokracje wolnego świata uwolniły się już całkowicie od starego obyczaju używania w polityce podwójnej miary. Jako klasyka tej metody pamiętamy sienkiewiczowskiego Kalego wraz z jego filozoficznym podejściem do kradzieży krowy. Generalnie polega ona na tym, że dzielimy nasze uczynki na dobre i złe, zależnie od tego, jak nam jest wygodniej. Powszechnie wiadomo, że nie warto zaczepiać silniejszego, próbujemy więc z reguły dowodzić naszych racji w stosunku do słabszych. A ponieważ ci ostatni nie mogą się bronić, bez trudu można ich uznać za złych i niegodnych.
Jeśli zatem przyjmujemy zasadę, że można używać siły w imię praw człowieka, to musimy także pamiętać o tym, iż będzie to możliwe jedynie w stosunku do słabszych. Przemoc wobec silniejszego nie jest racjonalna i trzeba się od niej powstrzymać. Nie obiecujmy więc sobie zbyt wiele po nowej doktrynie wolnego świata. Wypróbowano ją dopiero na starym i schorowanym dyktatorze Chile oraz na słabej Jugosławii.
Zamiast rozglądać się po świecie, gdzie by tu siłą wprowadzić prawa człowieka, spójrzmy na samych siebie. Oto na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie odbywa się kolejna spektakularna akcja przeciwko handlarzom cudzoziemcom. Według najgorszych niemieckich czy nawet chilijskich wzorów, bo ze dwie setki biednych ludzi umieszczono na płycie stadionu. Bez drutów kolczastych - to prawda - ale wrażenie było ponure. Wielkie, puste trybuny. Jedynym widzem była kamera telewizyjna pokazująca zagranicznych przestępców i zabrany im bieda-towar. Rosłe byczki w czarnych uniformach eskortujące jakichś pojedynczych Murzynków, Wietnamczyków i inne groźne indywidua. Później chwalenie się w mediach: zatrzymaliśmy ludzi należących do dwudziestu kilku narodowości, zabraliśmy towar wart tyle a tyle milionów, podejrzanych zamkniemy, a później deportujemy z zakazem wjazdu do Polski.
Widząc takie sceny, denerwuję się już nie po raz pierwszy! Po co to całe trucie o prawach człowieka, skoro w Polsce można traktować niektórych ludzi jak bydło? Oni chyba rzeczywiście uwierzyli, że mają jakieś prawa i że mogą z nimi przekroczyć granicę, bo przecież prawa człowieka są ważniejsze od suwerenności państwowej. I nabrali się okrutnie, bo nasza suwerenność jest ważniejsza: są w naszym kraju nielegalnie i nie mają pozwolenia na handel, a więc won do siebie! Tam poczekajcie, aż siłą was wyzwolimy i zrobimy z was ludzi.
Tradycyjnych atrybutów suwerenności państwowej używamy - jak widać - chętnie, gdy tak nam jest wygodniej. Wątpię jednak, czy w interesie własnego państwa, czy też po prostu na zlecenie naszych nowych, potężnych przyjaciół. Bo kto przy zdrowych zmysłach pozbawiałby własny budżet miliardowych dochodów i zwiększał bezrobocie?
Trzeba zmienić umieszczony na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie wielki napis "Jarmark Europa", wyrzucając słowo "jarmark". Ma być po prostu Europa i porządek, a nie jakieś tam wschodnie targowisko. Żaden kacap, żółtek czy czarnuch nie będzie tu zarabiał, a jak bąknie coś o prawach człowieka, to dostanie pałą!
A swoją drogą dobrze, że Rosja nie należy jeszcze do wolnego świata, bo mogłaby podjąć zbrojną interwencję i naruszyć naszą suwerenność w imię obrony praw człowieka i zasad wolnego handlu. Nie wykluczam natomiast, że po latach, gdy któryś z dostojników naszego obecnego MSWiA już jako emeryt pojedzie do Moskwy na leczenie, może zostać zatrzymany i osądzony przez Rosjan albo wydany do Wietnamu, Bangladeszu lub Sri Lanki.
Więcej możesz przeczytać w 36/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.