Spirala konfrontacji

Spirala konfrontacji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rząd coraz rozpaczliwiej przypisuje swoje kłopoty knowaniom opozycji
Wszystko wskazuje na to, że polityczna jesień będzie bardzo gorąca. Akcje protestacyjne zapowiada wiele środowisk, w tym górnicy, pielęgniarki, nauczyciele i rolnicy. Na koniec września związkowcy planują demonstrację, mającą sparaliżować Warszawę. Niezadowolenie zatacza coraz szersze kręgi, o czym najlepiej świadczy rekordowo niskie poparcie dla polityki rządu. On sam nie ma dobrego pomysłu, jak wyjść z tej matni, i coraz rozpaczliwiej przypisuje swoje kłopoty knowaniom opozycji. Nie podejmuje też dialogu z protestującymi, zgadzając się, by ich determinacja doprowadzała do naruszania porządku publicznego, a w konsekwencji do interwencji policji.
Spirala konfrontacji coraz bardziej rozkręca się w sposób przypominający tragiczną jesień 1923 r. Wtedy również lawinowo rosło niezadowolenie. Wcześniej ludzie wierzyli, że suwerenna i demokratyczna Polska automatycznie uleczy wszystkie ich bolączki. Ponieważ to nie nastąpiło, przez kraj przetoczyła się fala demonstracji i strajków.
Rządząca od maja 1923 r. centroprawica zlekceważyła protest, przypisując go machinacjom piłsudczyków i socjalistów. Na październikowy strajk kolejarzy rząd zareagował zmilitaryzowaniem kolei. Strajkujący mieli być traktowani jak dezerterzy i stawiani przed sądem wojennym. Związkowcy odpowiedzieli proklamowaniem strajku generalnego. W jego drugim dniu w Krakowie wojsko zaatakowało demonstrujących. Zginęło 18 cywilów i 14 wojskowych. W rękach protestujących znalazło się sporo broni, w tym karabiny maszynowe. Niektóre oddziały bratały się ze strajkującymi. Kraj stanął u progu wojny domowej.
Na szczęście przyszło opamiętanie i po obu stronach górę wzięli zwolennicy załagodzenia konfliktu. Rząd cofnął rozporządzenie o militaryzacji kolei, a socjaliści zakończyli strajk. Wypadki krakowskie na tyle jednak podkopały autorytet rządu, że po paru tygodniach musiał się on podać do dymisji. Przerwało to spiralę konfrontacji i otworzyło drogę ponadpartyjnemu rządowi Władysława Grabskiego, który zajął się naprawą zrujnowanych finansów publicznych.
Warto pamiętać o tamtej lekcji, by nierozważnie nie osunąć się w koleiny podobnej konfrontacji. Aby do niej nie dopuścić, trzeba jak najszybciej odbudować dialog społeczny. Lekarstwem na autentyczne bolączki milionów obywateli może zaś być jedynie likwidowanie obszarów zapaści, a nie represjonowanie ludzi buntujących się przeciwko biedzie.
Więcej możesz przeczytać w 36/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.