TAŚMY SUKCESU

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kampania reklamowa związana z premierą filmu "Epizod I. Mroczne widmo", kolejnej części "Gwiezdnych wojen", będzie największym przedsięwzięciem tego rodzaju w historii show-businessu
Wizerunki bohaterów sagi będą figurować na niezliczonych gadżetach i plakatach jeszcze przez rok po wejściu filmu na ekrany kin. W Stanach Zjednoczonych kampania reklamowa "Gwiezdnych wojen" trwa nieprzerwanie od premiery w 1977 r.
Przygody Luca Skywalkera stały się częścią amerykańskiej kultury jak coca-cola czy Myszka Miki - dorobiły się nawet własnej ekspozycji w muzeum historii narodowej Smithsonian i kilkunastu haseł w prestiżowym leksykonie Bartletta. Takie określenia, jak Imperium Zła, Vader czy styl Wookie, weszły do amerykańskiej mowy potocznej. Steven Spielberg przyznał, że bez "Gwiezdnych wojen" niemożliwe byłoby wyprodukowanie takich obrazów, jak "E.T." czy "Park jurajski". Ten film pierwszy bowiem sprawił, że świat poważnie podszedł do chłopięcych fantazji, a hollywoodzcy producenci zrozumieli, że naiwne nie znaczy prymitywne.
Pomysł zrealizowania przez Lucasa "Gwiezdnych wojen" zrodził się już w 1971 r., ale 32-letni wówczas reżyser przystąpił do filmowania sagi rozgrywającej się w kosmosie dopiero po sukcesie debiutanckiego filmu "American Graffiti". Współczesną epicką opowieść opartą na motywach przejętych z "Odysei" Homera reżyser wzbogacił o elementy zaczerpnięte z westernów, awanturniczych opowieści oraz legend o japońskich samurajach. Wykorzystał też wątki sagi o królu Arturze, mieszając akcesoria z dalekiej przyszłości z uzbrojeniem rycerzy średniowiecznych. Zdaniem socjologów, "Gwiezdne wojny" były reakcją na Watergate i wojnę w Wietnamie, czyli upadek mitu bohatera w kulturze amerykańskiej.
Premiera "Gwiezdnych wojen" w 1977 r. od razu uczyniła z dzieła jedno z najważniejszych elementów współczesnej kultury amerykańskiej. Nakręcenie dalszych części było więc tylko kwestią czasu. W następnych latach reżyser rozbudował swą baśń do rozmiarów trylogii - pojawiły się "Imperium kontratakuje" (1980 r.) oraz "Powrót Jedi" (1983 r.). Po piętnastu latach od nakręcenia ostatniej części Lucas zdecydował się odświeżyć w pamięci widzów swoje dzieło. Rok 1997 przyniósł poprawioną wersję "Gwiezdnych wojen", zawierającą jednak zaledwie 4,5 minuty nowego materiału. Większość przeróbek, na które Lucas wydał wówczas ponad 20 mln USD, to czysto kosmetyczne zmiany: poprawa jakości nagrania, zmiana scenerii, przyspieszenie niektórych scen, poszerzenie perspektywy i dodanie nowych trzecioplanowych postaci.
Przygotowania do realizacji "Epizo- du I. Mroczne widmo", kolejnej części "Gwiezdnych wojen", zajęły reżyserowi kilka lat. W listopadzie 1994 r. Lucas rozpoczął pracę nad scenariuszem - pisał zresztą w tym samym notatniku, w którym opracowywał zarysy fabuły wszystkich swoich wcześniejszych filmów. Zasadnicza koncepcja "Epizodu I" była już jednak gotowa od dwudziestu lat. Wówczas Lucas naszkicował zarys akcji filmu, obejmującej wydarzenia rozgrywające się jedno pokolenie wcześniej. Ani postaci, ani scenerii, które wymyślił, nie można było jednak zaprezentować za pomocą ówczesnej techniki. Przełomem w realizacji zdjęć trikowych okazał się wyprodukowany w 1993 r. "Park jurajski", na potrzeby którego studio Industrial Light & Magic - założone przez Lucasa w latach 70. - opracowało system pozwalający perfekcyjnie łączyć zdjęcia z udziałem aktorów z elementami animacji komputerowej. Od czasu premiery tego filmu wiadomo było, że nawet najbardziej wizjonerskie pomysły Lucasa zostaną zrealizowane.
Przy realizacji "Epizodu I" Lucas musiał ukazać początki filmowej sagi tak, by tworzyła zwartą całość z trzema filmami zrealizowanymi wcześniej oraz dwoma, które dopiero powstaną. Lucas nie kryje, że zawsze zależało mu na tym, aby "Gwiezdne wojny" tworzyły spójną, epicką opowieść: "Kiedyś sześć filmów będzie się składać na jedną historię, rozpisaną na dwanaście godzin. Widzowie będą wtedy mogli oglądać wszystkie filmy za jednym razem, a to zawsze było moim zamiarem".
Reżyser nie obawia się znudzenia widzów. "Poza milionami dolarów, które zainwestowałem w film, nie mam nic do stracenia. Jako reżyser nie muszę już chyba udowadniać swoich umiejętności. Nie zależy mi też na wyprzedzeniu innych produkcji" - powiedział George Lucas w wywiadzie udzielonym w maju tego roku tygodnikowi "Wprost".
Jeszcze przed amerykańską premierą "Mrocznego widma" trwały jednak spekulacje, jakie miejsce wśród hollywoodzkich hitów filmowych zajmie produkcja Lucasa. "Gwiezdne wojny" wpływami przebiją z pewnością dotychczasowy przebój - "Titanica" Jamesa Camerona, który zarobił do tej pory ponad 1,2 mld USD. Wartość samych umów licencyjnych, podpisanych przez firmę LucasFilm w związku z pojawieniem się "Mrocznego Widma" na ekranach kin całego świata, przekracza 3 mld USD. George Lucas zainkasuje 90 proc. wpływów z nowego filmu, generalny dystrybutor - 20th Century Fox - otrzyma zaledwie 7,5 proc. i będzie to głównie przychód ze sprzedaży biletów. Poprzednie edycje "Gwiezdnych wojen" przyniosły w sumie 7,2 mld USD z umów licencyjnych, sprzedaży biletów i kaset wideo.
Firmy marketingowe przewidują, że prawa do dystrybucji zabawek przedstawiających filmowe postacie mogą się okazać najbardziej dochodowym przedsięwzięciem w historii Hollywood. Prawo do wykorzystywania wizerunków bohaterów zakupił koncern Lego, producent klocków. Monopol na filmową broń i pojazdy mają Hasbro i Matchbox. Popularne restauracje KFC i McDonald?s zaproponują fanom filmu specjalne zestawy - w menu pojawią się Big DarthMac Menu i kubek "Star Wars". Postaci z filmu pojawią się także na puszkach pepsi. Minimalna wartość kontraktu promocyjnego wynosi milion dolarów. Koncern PepsiCo zapłacił 2 mld USD, Hasbro - 500 mln USD, Galoob - 140 mln USD, Lego - 50 mln USD, a Topps i Sony po milionie dolarów.
Przedstawiciele Syreny, polskiego dystrybutora "Gwiezdnych wojen", przygotowali kampanię promocyjną pod kątem wieku widzów. Wydawnictwo Egmont zadbało o najmłodszych, wydając m.in. miesięcznik "Gwiezdne Wojny - Komiks: wydanie specjalne", album komiksowy "Gwiezdne wojny: Część I - Mroczne widmo", ilustrowane książeczki z kasetą audio, a także encyklopedyczny przewodnik po pojazdach i statkach kosmicznych z filmu.
W Polsce wyłączność na wydawanie powieści z cyklu "Gwiezdne wojny" ma Amber. W jego ofercie znajduje się 37 tytułów składających się na cykl, a także przewodniki encyklopedyczne i albumy ilustrujące powstawanie filmowej wersji gwiezdnej epopei. - Dziś już kolejne pokolenie sięga po te książki - mówi Elżbieta Kropielnicka z wydawnictwa Amber. - Obecnie reklamę książek silnie wspiera promocja filmu. Największą popularnością wśród licznych opowieści o losach Luca Skywalkera cieszą się wszystkie zekranizowane części sagi.

Więcej możesz przeczytać w 36/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.