Know-how

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zegarmistrz dopamina.
Amerykańscy naukowcy przypuszczają, że zdolność do uzależnienia się od kokainy ma związek z zegarem biologicznym człowieka. Jego uszkodzenie może obniżyć wrażliwość na narkotyk, a tym samym zapobiec popadnięciu w nałóg. Rozi Andretic z University of Virginia twierdzi, że w ludzkim mózgu za regulację zegara biologicznego odpowiada dopamina. Wydzielaniu się tego neuroprzekaźnika towarzyszy między innymi powstawanie uczucia przyjemności, jakie rodzi się również po przyjęciu kokainy. Naukowcy wykonali eksperyment na muszce owocowej Drosophila melanogaster, u której tyramina pełni podobną funkcję jak dopamina u ludzi. Okazało się, że na niewielką ilość kokainy muszki reagują tak jak człowiek - występują u nich drgawki i zaczynają się bezładnie poruszać. Stopniowe zwiększanie dawki nasila objawy i w końcu prowadzi do śmierci. Natomiast owady pozbawione genów kontrolujących rytm dobowy odporne są na duże dozy narkotyku. Naukowcy przypuszczają, że te same geny regulują uwalnianie tyraminy.

Bez umiaru.
Przejadanie się wzmaga apetyt - twierdzą amerykańscy naukowcy. Dzieje się tak dlatego, że nadmiar pokarmu zmienia mechanizm odpowiedzi organizmu na leptynę - hormon, który między innymi ogranicza łaknienie i przyspiesza metabolizm (mniej pokarmu przekształca się w tłuszcz). Objadanie się zakłóca ten mechanizm. Luciano Rossetti, diabetyk z Albert Einstein College of Medicine w Nowym Jorku, przeprowadził eksperyment na szczurach. W ciągu trzech dni jedna grupa gryzoni jadła bez umiaru, drugą zaś utrzymywano na ścisłej diecie. Wzrost poziomu leptyny powoduje zwykle redukcję aktywności kodującego ją genu, który znajduje się w komórkach tłuszczowych. Wstrzyknięcie leptyny szczurom utrzymywanym na diecie całkowicie redukowało jego aktywność. Natomiast podanie tej substancji zwierzętom przekarmionym jedynie w połowie hamowało aktywność owego genu. Przejadanie się ogranicza więc wrażliwość na leptynę.

Zamiast L-dopy.
W ostatnim tygodniu lipca na międzynarodowym kongresie poświęconym chorobie Parkinsona ogłoszono wynalezienie nowego leku, który wywołuje mniej efektów ubocznych od tradycyjnie stosowanej L-dopy. Parkinsonizm spowodowany jest zanikiem w mózgu komórek produkujących dopaminę. Na skutek niedoboru dopaminy pojawia się podenerowanie, drżenie, sztywnienie mięśni i ogólne spowolnienie ruchów. L-dopa zmienia się w organizmie w dopaminę, ale długotrwałe jej podawanie zmniejsza wrażliwość na lek oraz wywołuje dyskinezję (napadowe, nie kontrolowane ruchy kończyn i głowy). W testach z użyciem nowego leku ReQuip wzięło udział 179 pacjentów. Części z nich podano również L-dopę. 89 chorym zaaplikowano jedynie L-dopę. Dyskinezja pojawiła się u 46 proc. leczonych L-dopą, u 20 proc. po kuracji za pomocą obu specyfików i tylko u 5 proc. pacjentów, którzy przyjmowali wyłącznie ReQuip.

Genetyczne lasso.
Charles Arntzen z Cornell University w Ithaca opracował nową - alternatywną dla tradycyjnej inżynierii genetycznej - technikę modyfikacji genetycznej. Tradycyjna inżynieria prowadzi do "wymiany DNA" pomiędzy różnymi gatunkami, co budzi wiele obaw ekologów. Nowa metoda nie polega na wprowadzaniu do ustroju obcych genów - opracowane przez Arntzena chimeraplasty powodują zmianę właściwej dla organizmu sekwencji genetycznej. W chimeraplastach najważniejszą funkcję pełni tzw. genetyczne lasso, struktura nie zamknięta, do której wprowadzono dodatkowo stabilizator w postaci RNA. Charles Arntzen za pomocą tej metody zmienił w tytoniu gen jednego z enzymów niezbędnych roślinie do życia, a niszczonych przez środki chwastobójcze. Po zastosowaniu chimeraplastów tytoń stał się odporny na działanie chemikaliów.

Miliony na zdrowie.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że rocznie ponad 56 mld USD wydaje się na badania związane z opieką medyczną. Jedynie 10 proc. tej sumy przeznacza się na finansowanie prac nad chorobami dotykającymi 90 proc. światowej populacji. Dużym firmom farmaceutycznym nie opłaca się eksperymentować z nowymi lekami, z których sprzedaży uzyskiwano by rocznie mniej niż 350 mln USD, gdyż badania nad nimi kosztują często 300 mln USD i trwają ponad dziesięć lat. Największym problemem krajów rozwijających się jest malaria i HIV. Stamtąd pochodzi 95 proc. chorych na AIDS. Między innymi WHO wspiera prace nad nowymi lekami, które byłyby rozprowadzane w krajach o najniższym standardzie życia. Na opracowanie nowego leku przeciw malarii potrzeba 30 mln USD rocznie. Prace nad szczepionką przeciw AIDS kosztują aż 2 mld USD rocznie. Na takie wydatki nie stać krajów Trzeciego Świata.


Więcej możesz przeczytać w 36/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Rozmawiał: