Legia ostatniej szansy

Legia ostatniej szansy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy Anglia wygra z Polską także w Warszawie?
Bezdomna drużyna narodowa walczy o awans do finałów mistrzostw Europy. Polska jest jedynym krajem na naszym kontynencie, który nie ma reprezentacyjnego obiektu. Przygotowania stadionu Legii na przyjazd Anglików przypominały malowanie trawy przed wizytą partyjnych dygnitarzy: odnawianie ciasnych szatni w starych barakach, ustawianie namiotu dla tłumu dziennikarzy i pospieszne montowanie plastikowych krzesełek, o których miesiąc przed meczem mówiono, że "już jadą do Warszawy". Trener Wójcik martwi się o formę swoich futbolistów. Tymczasem żadna porażka nie wystawia takiego świadectwa polskiej piłce jak stan obiektów, na których gościmy rywali z Europy.
Poprzednie władze piłkarskiego związku chciały, by reprezentacyjnym obiektem pozostał Stadion Śląski. Na jego renowację wydano 50 mln zł. Za dwukrotnie większą kwotę można by zbudować nowoczesny stadion - bez archaicznych nasypów ziemnych i trybun, z których prawie nic nie widać. Po kilku latach prac chorzowski gigant-staruszek może pomieścić 32 tys. widzów. Jest największym obiektem i gwarantuje kibicom większe bezpieczeństwo niż jakikolwiek inny stadion w kraju, nadal pozostaje jednak placem budowy. - Nie widzę możliwości dalszego inwestowania w ten stadion - przyznaje Zbigniew Boniek. - Ten remont przypomina modernizowanie poloneza. Można wymienić fotele i światła, ale pasażerowie zawsze będą wsiadać do przestarzałej konstrukcji. Stadion Śląski spełnia podstawowe wymogi bezpieczeństwa, lecz nie lubią go nawet piłkarze - mówi Michał Listkiewicz, szef PZPN. - Od dawna myślimy o budowie reprezentacyjnego obiektu. Mamy nawet lokalizację: teren wokół klubu Spójnia Warszawa nad samą Wisłą. Związku nie stać jednak na budowę, koszt takiej inwestycji sto razy przewyższa nasz budżet.
Nie ma szans, by bez udziału prywatnych inwestorów powstał w kraju reprezentacyjny stadion. Nie ma też szans, by zbudowano obiekt wyłącznie dla piłkarzy, bo żaden duży stadion w Europie nie zarabia dziś wyłącznie na meczach. Kilka godzin po ostatnim gwizdku sędziego na słynnym Wembley odbywają się wyścigi psów. Dzień później grają Rolling Stones. Amsterdamska Arena - jeden z najnowocześniejszych w Europie stadionów, który może pomieścić ponad 51 tys. widzów - to prócz boiska kompleks kinowy, centrum rozrywki, zespół sal konferencyjnych, sklepy, teatr i muzeum. Współczesne stadiony prowadzone są przez spółki akcyjne działające w branży rozrywkowej.
Europejska Unia Piłkarska klasyfikuje stadiony, przydzielając im gwiazdki. Według najnowszego raportu, na najwyższą notę pięciu gwiazdek zasługuje trzynaście obiektów. W tej ekstraklasie trzy stadiony mają Włosi (Mediolan, Rzym, Turyn), po dwa Holendrzy (Rotterdam, Amsterdam) i Hiszpanie (oba obiekty znajdują się w Barcelonie). Najwyższą notę przyznano też obiektom w Manchesterze (Old Trafford), Monachium (Olympiastadion), Wiedniu (Ernst-Happel-Stadion), Glasgow (Ibrox), Paryżu (Stade de France) i Moskwie (Łużniki, zmodernizowane kosztem kilkudziesięciu milionów dolarów). Łużniki to jedyny stadion na wschód od Monachium, który zaliczany jest do europejskiej czołówki. Żaden z obiektów wyróżnionych przez UEFA nie ma na trybunach mniej miejsc niż 50 tys.


Janusz Wójcik martwi się o formę zespołu. Prysł mit szczęśliwego stadionu Legii.
Meczu nie wygrywają trybuny


Mecz z Anglią w Warszawie zobaczy na żywo ok. 15 tys. osób. - Jesteśmy pewni, że wykonawca zdąży zamontować brakujące sześć tysięcy plastikowych krzeseł, za które zapłaci miasto (200 tys. zł), jeden z funduszy emerytalnych (100 tys. zł) oraz Urząd Kultury Fizycznej i Turystyki, gotowy pokryć jedną trzecią kosztów inwestycji (ok. 150 tys. zł) - mówi Jarosław Kołakowski, rzecznik prasowy PZPN. Te prace pozwolą rozegrać spotkanie, ale nie zatrą złego wrażenia. Pracownicy warszawskiego klubu przyznają szczerze: "Zespół angielski będzie miał trzy razy mniejszą szatnię niż u siebie i siedem pryszniców dla prawie 20 osób. Część pomieszczeń została odmalowana, ale to normalna rzecz. Malujemy co trzy tygodnie, bo w budynku jest wilgoć jak w pieczarkarni".
Mimo że na trybunach zasiądzie prawie sześć razy mniej kibiców, niż jest chętnych, którzy są gotowi wydać co najmniej 80 zł na bilet, pojedynek z Anglikami będzie dla piłkarskiego związku dochodowym przedsięwzięciem. Z jednej strony boiska kamery ustawią Anglicy, z drugiej mecz będzie śledzić osiemnaście kamer naszej telewizji publicznej. Wbrew pozorom PZPN nie traci nawet na tym, że przeniósł spotkanie na boisko Legii z dwa razy bardziej pojemnego Stadionu Śląskiego. Mecz w Chorzowie miał organizować Okręgowy Związek Piłki Nożnej w Katowicach, który - zgodnie z umową podpisaną przez poprzedniego prezesa Mariana Dziurowicza - otrzymałby połowę wpływów. Efekt przeprowadzki jest taki, że centrala w Warszawie nie straci, a okręg katowicki, którego szefem nadal jest Dziurowicz, nie zarobi.
Mecz będzie też wydarzeniem towarzyskim. Największym wzięciem cieszyły się najdroższe zaproszenia (kosztujące 200-400 zł). Wizytę na stadionie zapowiedział Joseph Blatter, prezydent FIFA, który dzień po spotkaniu będzie podejmowany śniadaniem przez działaczy PZPN. Firma Exclusive Entertainment Events w wielkim namiocie ustawionym na boisku treningowym zorganizuje kilkugodzinne party dla biznesmenów i polityków. Szampan, czterodaniowy posiłek, wina, archiwalne mecze na telebimach i na deser pojedynek kadry Janusza Wójcika z Anglikami. Czy polska reprezentacja dopasuje swoją grę do menu i powstrzyma "czołg" Kevina Keegena, któremu za awans do finałów mistrzostw Europy obiecano milion funtów? Czy osłabieni kontuzjami i mający "nóż na gardle" Anglicy mogą w Warszawie stracić punkty i tym samym nadzieję na grę w Euro 2000? Jakie są szanse ekipy Wójcika w walce z drużyną, której każdy gracz wart jest więcej niż polska kadra razem z trenerem?
Najlepsi futboliści ligi angielskiej zarabiają 30 tys. funtów tygodniowo, czyli prawie dwie roczne średnie pensje. Na Wyspach nikogo nie dziwią już wypłaty dla graczy w wysokości 10-20 tys. Alan Shearer kosztował menedżerów Newcastle United 15 mln funtów. W czterech angielskich ligach występują dziś 72 zespoły, w regionalnych i okręgowych związkach zrzeszonych jest 42 tys. drużyn. W sezonie - od lipca do maja - najlepsze z nich rozgrywają łącznie 2000 meczów. Osiemnaście klubów notowanych jest na giełdzie w Londynie. W Premier League występuje ponad 133 zawodników z 37 krajów świata. Na pytanie: "Tato, co jest najważniejsze w życiu?", angielscy ojcowie odpowiadają najczęściej: "To, synku, któremu klubowi będziesz kibicował. Tej decyzji już nigdy się nie zmienia".


Kevin Keegen: "W Polsce będziemy lepiej podawać, częściej strzelać i stworzymy
pod bramką rywala więcej akcji"


Anglicy będą grać w Warszawie pod większą presją niż Polacy, którym zwycięstwo przyniesie drugie miejsce w grupie eliminacyjnej, a remis nie odbierze szans na awans. Gracze Keegena stracili cztery punkty w rywalizacji z Bułgarią i pięć w walce ze Szwedami. Teraz muszą wygrać, by zachować szanse na awans. Muszą wygrać, by ich kandydatura do organizacji mistrzostw świata w 2006 r. nie była pozbawiona największej reklamy - sukcesu reprezentacji. Muszą wygrać, bo angielska opinia publiczna jest niecierpliwa. Po czerwcowym remisie ze Szwedami trener Kevin Keegen, nazwany przez angielską prasę "King Kev", mówił wprost: "Będziemy musieli pokazać charakter buldoga i wygrać wszystkie mecze do końca eliminacji". Dziś dodaje: "W Polsce będziemy lepiej podawać, częściej strzelać i stworzymy pod bramką rywala więcej akcji".
Na pierwszy pojedynek z Anglią na Wembley kadra Wójcika wybierała się w atmosferze wielkiego optymizmu: "Nie boimy się ani angielskich kibiców, ani umiejętności rywali". Po porażce z drużyną Keegena i przegranej kilka dni później ze Szwedami gwiazdy Wójcika spadły z hukiem na ziemię. Żeby nie zabrakło im pokory przed kolejnym pojedynkiem z Anglią, otrzymali szansę sprawdzenia formy w pojedynku z Hiszpanią. Znów porażka. - Bardzo dobrze, że przegraliśmy ten mecz - mówi Jan Tomaszewski. - Zawodnicy dostali po kuble zimnej wody na głowę, prysł mit szczęśliwego stadionu Legii. Okazało się, że mecze wygrywają piłkarze, a nie trybuny. Jeśli jednak przyjmiemy rywali z pokorą należną wielkim gwiazdom z Wysp, jeśli zawodnicy zechcą wzorem lekkoatletów pobić swoje "rekordy życiowe", jest cień szansy na sukces. - Dla nas sukcesem będzie remis. Pierwsze miejsce w grupie zajmie wówczas Szwecja, a Anglicy będą czekać na porażkę Polski w Sztokholmie. Tylko czy Szwedzi zechcą skrzywdzić Polaków i dać pierwszeństwo gry w meczach barażowych silnej ekipie Kevina Keegena? - zastanawia się Zbigniew Boniek. - Wątpię. Jeśli będą mogli komukolwiek pomóc w awansie do Euro 2000, to na pewno słabszym, czyli nam.

Więcej możesz przeczytać w 36/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: