Testament Gomułki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dialog z Niemcami o wypędzeniu, prowadzony z pozycji moralnej wyższości, jest sprzeczny z elementarnym poczuciem przyzwoitości
"Jednaką miarą mierz pochwały i potwarze. A z głupim się nie wdawaj w spór"
Aleksander Puszkin


Jeszcze w maju 1990 r. ówczesny prezydent Jaruzelski odmówił wspólnego wyjazdu na Westerplatte z ówczesnym prezydentem Weizsäckerem. I oto po dziewięciu latach, choć już dwukrotnie w Polsce i Niemczech zmienili się główni aktorzy na państwowych prosceniach, uczestniczą we wrześniowej rocznicy prezydent Rau i kanclerz Schröder i tylko żal, że w okolicy 17 września nie nastąpi logiczny ciąg dalszy dawania świadectwa trudnej historii. Nie przyjedzie do Polski prezydent Jelcyn ani premier Putin, a rosyjska prasa znów napisze o niewdzięcznych Polakach.
W filharmonii premier Buzek wspominał o "zatrutych owocach wojny", spożywanych przez wiele powojennych lat. Kanclerz Schröder mówił o ludziach "gotowych zaakceptować historię", choćby gorzką i trudną do wzięcia na barki. Alternatywą jest własna wersja wydarzeń, zwykle dopasowana do z góry założonej tezy. W stosunkach polsko-niemieckich znamy ją zwłaszcza z epoki Gomułki, który z II wojny światowej chciał uczynić jedno z głównych usprawiedliwień dla komunizmu w Polsce. Prezentując okrucieństwa, bestialstwa i agresję Niemiec wobec Polski z furią odrzucał metodę, wyłożoną przez polskich biskupów w liście do biskupów niemieckich. "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie" było dla Gomułki i komunistycznej prop-agitki zdradą i służalstwem, antypolską ślepotą na prawdę. Takie epitety spotkały Pszonów, Bartoszewskich, Stommów, Turowiczów i innych robotników pojednania, pracujących wtedy nad nowymi podstawami wzajemnych stosunków. A przecież bez nich i bez tamtego listu nie byłoby dziś Raua na Westerplatte ani Schrödera w Palmirach. Tak sprzątano zatrute owoce historii.
Każdemu przychodzi czytać rzeczy głupie i niegodziwe. niekiedy wzruszamy ramionami, czasem coś pika koło mostka, czasem nas po prostu szlag trafia, ale trzeba pamiętać, że i głupcom wolno się publicznie wypowiadać, choć niekoniecznie trzeba się wdawać z nimi w spór. Więc nie wdaję się w spór z publicystami "Tygodnika Solidarność" i "Życia", którzy co jakiś czas powracają do stosunków polsko-niemieckich w sposób przypominający czasy Gomułki. Na poparcie swych tez powołują te same nazwiska (wraca stale Szczypiorski, Wóycicki, Hajnicz, Borodziej, Krzemiński i także niżej podpisany), używają starych epitetów i jak dawniej "bronią" polskiej martyrologii, kwestionując zarazem nasz obowiązek powtórzenia za polskimi biskupami nie tylko tamtego "wybaczamy", ale także "prosimy o wybaczenie". Udają, że nie wiedzą o proporcjach, w jakich obrzucani przez nich błotem politycy, publicyści i historycy polscy nie tylko przypominają niemieckim partnerom zło napaści na Polskę i wszystkie krzywdy wyrządzone naszym obywatelom przez Niemców w latach wojny, wraz z mordami, masowymi wysiedleniami i niewolniczą pracą, ale też dostrzegają krzywdy wyrządzone w następstwie wojny przez Polaków Niemcom. Nie sięgnęli choćby do wydanego przez Znak i Polską Fundację im. Roberta Schumana "Kompleksu wypędzenia", insynuując "szczególną życzliwość" i gotowość ograniczenia się wyłącznie do "prosimy o wybaczenie". Wreszcie zalecają atakowanym pobieranie nauk u Eriki Steinbach, "jak z historii robić interes". Właśnie tak rozumował Gomułka - nie tylko Erica Steinbach.
Może nie jestem dobrym handlowcem. Moją teorię opłacalności opieram raczej na doktrynie Bartoszewskiego ("opłaca się być przyzwoitym") niż na pokrzykiwaniach jakiejś pani w "Süddeutsche Zeitung". Uważam, że dialog o wypędzeniu ze współczesnymi Niemcami prowadzony tylko i wyłącznie z pozycji moralnej wyższości jest sprzeczny z tym, co kiedyś pisali polscy biskupi, a także z prawdą, zdrowym rozsądkiem i elementarnym poczuciem przyzwoitości. Jeśli będziemy kwestionować naszą odpowiedzialność za Łambinowice, damy w ten sposób przepustkę do zapomnienia o całym złu, które obciąża sumienie niemieckie. Bo to nie sprawa interesu i handlu, lecz prawdy i sumienia.
Więcej możesz przeczytać w 37/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.