Złoto Afryki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Górnictwo złota w RPA czeka okres radykalnych zmian
Inżynier Gerald Mazeingo jeszcze dziesięć lat temu był analfabetą. Ciężko pracował na swoje utrzymanie - na głębokości ponad trzech tysięcy metrów pod ziemią przez dziesięć godzin dziennie wydobywał rudy złota. Nie znał nawet angielskiego, ze swoimi kompanami porozumiewał się w fanegolo, specyficznym górniczym żargonie, mieszance wielu afrykańskich języków. W tym roku skończył studia i przeszedł do pracy na powierzchni. Za 15 tys. randów (ok. 10 tys. zł) zarządza jednym z szybów nieopodal Johannesburga.
W ciągu dekady co drugi pracownik nadzoru w południowoafrykańskich kopalniach ma być czarnoskóry. Zachodzące zmiany są najbardziej radykalne w całej historii przemysłu wydobywczego RPA. Szanse podniesienia wydajności pracy zależą nie tylko od nowych, bardziej motywacyjnych technik zarządzania i lepszej organizacji pracy, ale i od systemu edukacji. Do nadrobienia jest niemało. Światowa Izba Złota ocenia, że choć odsetek analfabetów wśród południowoafrykańskich górników zmniej- szył się w ostatnich latach o 30 proc., to wciąż prawie 120 tys. z nich nie umie czytać ani pisać.
Radykalne zmiany w przemyśle wydobywczym są konieczne nie tylko ze względu na wychodzenie gospodarki RPA ze spowodowanej apart- heidem izolacji, ale i gwałtownego w ostatnich latach spadku cen złota. Pierwszą transzę 25 ton złota wystawił w lipcu na giełdę Bank of England. Kolejne wyprzedaże zapowiedziały inne banki centralne, a także Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Złoto traci swój blask, przestaje być traktowane jako najbezpieczniejszy środek tezauryzacji i forma gromadzenia rezerw państwowych. Według obliczeń Jamesa Motlatsi, szefa górniczego związku zawodowego, pracę w południowoafrykańskich kopalniach straci z tego powodu co naj- mniej 100 tys. ludzi. A każdy z nich ma na utrzymaniu od pięciu do dziesięciu członków rodziny. Gdy więc w Londynie strzelały korki butelek szampana, w oddalonej o tysiące kilometrów Pretorii tysiące górników przygotowywało się do demonstracji przed gmachami rządu. Desperacko próbowali zwrócić uwagę międzynarodowej opinii publicznej na spowodowany wyprzedażami spadek wartości złota.
Rząd RPA wysłał nawet do Wielkiej Brytanii bezprecedensową notę, w której skrytykował wyprzedaż złota akurat w momencie, gdy jego cena osiągnęła najniższy poziom od 20 lat. Sprzedanie 25 ton kruszcu z sejfów brytyjskiego banku spowodowało dalszy spadek jego ceny (tym razem o 6,4 USD) do pułapu 256,9 USD za un- cję. Tymczasem po każdym obniżeniu się ceny złota o 10 USD Republika Południowej Afryki traci ok. 125 mln USD wpływów z eksportu. Ekonomiczne skutki ostatnich tendencji na światowych rynkach finansowych są dla tego kraju poważne. Nic dziwnego, że doniesienia z Londynu dominowały podczas ostatniego dnia konferencji zorganizowanej w Durbanie przez Światowe Forum Gospodarcze. Zebrani tam afrykańscy politycy ostro skrytykowali posunięcia brytyjskiego banku. Szacuje się, że w ciągu kilku miesięcy spadek ceny złota spowodował w położonych na południe od Sahary, produkujących ten kruszec państwach straty w wysokości co najmniej 200 mln USD.


Złoto traci swój blask, przestaje być traktowane jako najbezpieczniejszy środek tezauryzacji i forma gromadzenia rezerw państwowych

Jeszcze poważniejsze, zwłaszcza dla RPA, są konsekwencje społeczne tej sytuacji. Pięć tysięcy górników straciło już pracę w East Rand Proprietary Mines, dalszych 6 tys. czeka na wypowiedzenie w innych równie mało efektywnych kopalniach. Jeżeli na świecie nadal będzie spadać zaufanie do złota, w RPA zamykane będą następne szyby. Dla modernizującej się po okresie apart- heidu południowoafrykańskiej gospodarki i kruchej stabilności społecznej jest to twardy orzech do zgryzienia. Przemysł wydobywczy złota już raz zmienił losy mieszkańców Afryki Południowej i odcisnął swe piętno na historii całego kontynentu afrykańskiego. Przez ponad sto lat większość dróg w Afryce prowadziła do mnożących się na terenie Witwatersrandu kopalń złota, gdzie pod koniec ubiegłego wieku odkryto największe na świecie pokłady cennego kruszcu. Przemysł górniczy szybko stał się najbardziej dochodową gałęzią gospodarki, a Johannesburg - nazwany tak od imion dwóch komisarzy wysłanych przez rząd Transwalu - najszybciej rozwijającym się miastem świata. Dzięki gorączce złota i szybkiemu rozwojowi w 1889 r. Johannesburg był już największą metropolią Afryki. Jego mieszkańcami byli głównie poszukiwacze złota, najczęściej chłopi. Po dokonaniu nowego podziału administracyjnego RPA zmieniono nazwę prowincji, której stolicą jest Johannesburg. Po upadku apartheidu nazwano ją Gauteng, co w języku sotho oznacza "miejsce złota". Choć jest najmniejszą z dziewięciu nowych prowincji, nadal stanowi ekonomiczne serce kraju i jeden z najgęściej zaludnionych regionów całego kontynentu. Południowoafrykańska żyła złota ma długość ok. 500 km i - według obliczeń - będzie eksploatowana jeszcze przez kilka stuleci. Czy na pewno?
RPA jest wprawdzie największym producentem złota na świecie, ale ma też najwyższe koszty jego wydobycia. Wynika to zarówno z niewielkiej zawartości złota w wydobywanej rudzie, dużej głębokości zalegania złóż, jak i niskiej wydajności pracy. Do tego trend na światowym rynku złota wskazuje, że gospodarka Republiki Południowej Afryki będzie musiała się przystosować do nowej, niższej ceny za uncję. Firmy wydobywcze nie śpią. Niektóre kopalnie już zapewniły sobie przetrwanie, nawet jeśli cena złota przez dłuższy czas pozostanie poniżej progu 265 USD za uncję. Na zmniejszenie kosztów wpłynęła rekonstrukcja, reorganizacja i nowocześniejsze metody zarządzania. W pierwszym kwartale 1997 r. tylko 35 proc. złota pochodziło z kopalń produkujących po kosztach niższych niż 300 USD za uncję. Do końca 1998 r. ponad 98 proc. wszystkich złotych sztabek wyprodukowano już jednak po kosztach niższych od tej kwoty. RPA sukcesywnie zmniejsza też zależność gospodarki od tego specyficznego towaru. Udział złota w eksporcie (według wartości) zmniejszył się z 50 proc. w 1980 r. do 16 proc. w ubiegłym roku.
Zmienia się też system zarządzania. Niepiśmienni górnicy, porozumiewający się pod ziemią jedynie w fanegolo, wysyłani są przez kopalnie na kursy dokształcające. "Motywacja" jest słowem-kluczem, którego podczas konferencji w Durbanie najczęściej używał 37-letni Patrice Motsepe. Ten czarnoskóry prawnik jest od niedawna także przedsiębiorcą. Założona przez niego firma African Rainbow Minerals (ARM) odkupiła ponad rok temu siedem przynoszących straty zakładów największego potentata w branży wydobywczej Anglogold. W ciągu zaledwie kilku miesięcy zmodernizowano te kopalnie w takim stopniu, że zaczęły przynosić zysk. Motywując pracowników, zwiększono wydajność; nie obeszło się jednak bez drastycznych cięć w zatrudnieniu. Pytany o charakter swojej firmy, Patrice Motsepe odpowiada: - ARM jest firmą południowoafrykańską - ani czarną, ani białą.
Czy pozytywne zmiany zachodzące w przemyśle wydobywczym RPA wystarczą, by zbilansować straty wynikające z gaśnięcia blasku złota na światowych rynkach - nie wiadomo. Przez ponad trzy tysiąclecia złoto uchodziło za metal niemal mistyczny. Wbrew zasadom fizyki miało większą siłę przyciągania niż magnes. Król Midas poprosił Dionizosa o dar przemieniania w ten szlachetny kruszec wszystkiego, czego się dotknie. Dziś zapewne miałby inne życzenie.

Więcej możesz przeczytać w 37/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.