Skarb narodowy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak wychowywać geniusza?
Trzyletni Patryk czyta, pisze, rozwiązuje krzyżówki, zna flagi wszystkich państw i liczy do miliona. Niespełna dwuletni Norbert stanął kiedyś przed telewizorem i zdumionej mamie głośno przeczytał nazwisko prezentera, trzyletni Michał rozpoznaje 700 modeli aut. Jedno dziecko na sto rodzi się wybitnie uzdolnione i... najczęściej wyrasta na przeciętnego dorosłego. - A przecież młody geniusz to narodowy skarb! Wrodzony talent to jednak nie wszystko. Do tego, by go rozwijać, potrzebna jest przede wszystkim współpraca szkoły i rodziców - mówi Krystyna Wojda z Departamentu Kształcenia i Wychowania MEN. Czy geniusza w rodzinie można wychować?
"W Europie wybitne dziecko to okularnik bez przyjaciół, który wolny czas spędza na czytaniu w samotności. W Stanach Zjednoczonych superumysł to wybitny sportowiec, urodzony przywódca i świetny uczeń. Oba stereotypy są fałszywe" - zapewnia prof. Joan Freeman, przewodnicząca Europejskiej Rady Dzieci Wybitnie Uzdolnionych. Geniusz potwierdzający się w wieku dorosłym to rzadkość. I często to właśnie stereotypy sprawiają, że talent dzieci zdolnych nie jest zauważany przez nauczycieli, a nawet przez samych rodziców. Ilu młodym ludziom starcza samozaparcia Alberta Einsteina, który przez własną matkę uważany był za dziecko umysłowo upośledzone? - Dziecko rzadko potrafi sobie samo poradzić z własnymi zdolnościami. Jego sukces zależy od dorosłych. Niezrozumienie u rodziców i nauczycieli niszczy dziecięce pasje w zarodku. To zaś może wywoływać depresje, stany chorobowe i obniżać poczucie własnej wartości. Tymczasem już u kilkuletniego geniusza występują pewne rodzaje zachowań, które w porę zauważone pozwalają rozwijać talent - przekonuje dr Steffen Fliegel, psycholog.
Jak rozpoznać geniusza? Mirosława Partyka w książce pt. "Zdolni, utalentowani, twórczy" udowadnia, że najwcześniej, bo już u przedszkolaka, można zauważyć zdolności matematyczne i artystyczne, zwłaszcza muzyczne i plastyczne. Pierwsze klasy podstawówki to czas rozwoju zdolności intelektualnych. Dopiero w okresie dojrzewania przychodzi czas na pełne rozwijanie talentu twórczego. Dziecko zdolne z reguły już od najmłodszych lat wyróżnia się wśród rówieśników. - O geniuszu nie decyduje jednak wysoki iloraz inteligencji. IQ to dowód sprawności w rozwiązywaniu testów, co ma niewiele wspólnego z rzeczywistym potencjałem rozwojowym człowieka - przypomina Ryszard Rakowski z Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, zajmującego się promocją dzieci wybitnie uzdolnionych.
Kilkulatek wybitnie uzdolniony na ogół (choć nie zawsze) wcześniej od rówieśników uczy się mówić, czytać i pisać. Potrafi na dłużej skoncentrować się na jednej rzeczy, ma więcej pomysłów, wzbogaca znane zabawy i gry albo wymyśla całkiem nowe. Zadaje dużo pytań i zastanawia się nad odpowiedziami. Zamiast śpiewać piosenki z przedszkola, nuci własne. Przyswajanie wiadomości traktuje jak intelektualną przygodę. Nie ma problemów z koncentracją, abstrakcyjnym ani kompleksowym myśleniem (dlatego często już na początku roku zdolne dzieci przeglądają lub czytają całe podręczniki, potem już tylko analizując ich treść). - Młody geniusz uczy się szybko i łatwo niezależnie od tego, czy ma do opanowania skomplikowane zagadnienie z fizyki, czy polski alfabet - śmieje się jeden z psychologów. Jednak niewielu zdolnych uczniów to szkolni prymusi z szóstkami ze wszystkich przedmiotów. Geniusz to indywidualista: koncentruje się na tym przedmiocie, który go interesuje. Nie uczy się dla stopni, tylko dla zaspokojenia własnej ciekawości. Po tym m.in. można odróżnić ambitnego kujona od ucznia zdolnego, choć często leniwego.
Zdolne dziecko chłonie wiedzę jak gąbka. Teoretycznie więc dla pedagoga taki uczeń to skarb. "Niejednokrotnie bywa jednak tak, że uczeń z powodu częstego zadawania pytań jest kłopotliwy dla nauczyciela, co wpływa na sposób jego oceniania" - zauważa Partyka. Naukowcy udowadniają, że aż 10-20 proc. dzieci cierpi w szkołach z powodu zbyt niskiego poziomu nauczania. Ich chęć do działania słabnie, bo nudne lekcje są stratą czasu. Jeśli potencjalny geniusz nie znajdzie w nauczycielu mecenasa, jego szkolne wyniki paradoksalnie mogą plasować go poniżej klasowej średniej. Zdolni źle bowiem przyjmują dyscyplinę w myśleniu i nie dają się wcisnąć w szkolne ramki, co profesorowi wymagającemu książkowych regułek się nie podoba. Na ogół zdolni są wrażliwsi od rówieśników i mają większą potrzebę akceptacji. Znaczna część takich dzieci jest skromna i - jako podpora intelektualna podczas klasówek - lubiana przez klasę. Gdy jednak uzdolniony uczeń jest przez "średnich" kolegów odrzucany, zamyka się w sobie. Wrogość może okazywać zarozumialstwem, lekceważeniem nauczyciela i kolegów, demonstrowaniem przed klasą wiedzy encyklopedycznej lub - przeciwnie - ukrywaniem swoich zdolności i równaniem w dół.


Szkoła myśliwych

Do amerykańskiej The Hunter School w New Hampshire trafiają dzieci rozkojarzone, z zaburzeniami uwagi, bowiem - zdaniem tamtejszych profesorów - osoby takie często okazują się wybitnie utalentowane. Uczniowie z syndromem ADD (Attention Deficit Disorder) myślą szybciej, a problemy postrzegają o wiele szerzej i głębiej niż ich koledzy. Niektórym wydaje się, że takie dzieci nie potrafią się na niczym skupić, jednak nauczyciele z The Hunter School dopatrują się w takim zachowaniu nieustannej pogoni za pasją. Dzieci z ADD są jak myśliwi (ang. hunters), wiecznie pobudzone i zdolne do szybkich zmian w zależności od sytuacji. Chętnie podejmują ryzyko, lubią być motywowane do działania, są ambitne i uwielbiają wyzwania. Szkoła pomaga im odnaleźć własne zainteresowania i umiejętnie rozwijać geniusz matematyczny, humanistyczny czy muzyczny. Tutaj syndrom ADD postrzegany jest jako cecha osobowości, zaleta, która może być zalążkiem prawdziwego talentu.

Większości dzieci brakuje uporu, konsekwencji bądź cierpliwości w rozwijaniu własnych zainteresowań. Psycholodzy wskazują tutaj na ogromną rolę rodziców. To oni decydują o tym, czy z bazgrzącego po ścianach malucha wyrośnie utalentowany plastyk. - Recepta na wychowanie geniusza jest prosta. Trzeba z dzieckiem rozmawiać, a nie do niego przemawiać. Już od urodzenia stymulować rozwój "inteligentnymi" zabawkami: puzzlami, modeliną. Zachęcać do inicjatywy i własnej twórczości - radzą pedagodzy. Ciągła uwaga, życzliwy doping i kontrola rozwoju to dla rodziców przyszłego geniusza obowiązek. Metody wychowawcze powinny być dostosowywane do inteligencji dziecka i jego temperamentu. "Dziecko nie stanie się od tego bardziej inteligentne, ale można je nauczyć lepszego wykorzystywania własnych możliwości" - pisze psycholog Gilles Azzopardi w książce "Rozwiń swoją inteligencję". Ryszard Rakowski uważa, że dzieci, które wyrastają ponad przeciętność, wciąż traktowane są przez nas po macoszemu: - W domu dziecko się karci, że wyrzuca z łóżeczka grzechotkę; potem, że zadaje zbyt wiele pytań i jest wścibskie. Tymczasem niezmiernie ważna jest życzliwość, towarzyszenie dziecku w poznawaniu świata. Naprowadzanie na odpowiedź jest lepsze niż podanie jej na talerzu. Jeśli rodzice w ogóle jej nie znają, niech podsuną lektury, pójdą z dzieckiem do księgarni albo biblioteki. A potem niech słuchają o tym, co dziecko tam znalazło.
Dobrze, gdy rodzice podsuwają młodemu geniuszowi odpowiednie książki i materiały, utrzymują kontakt z wychowawcami i nauczycielami oraz umożliwiają rozwijanie zainteresowań. Muszą jednak pamiętać, że dziecko, nawet wybitne, jest tylko dzieckiem. Kilkulatek uczy się przez zabawę. Nie można go zmuszać do czytania gazet, bo to go tylko zniechęci. - Bardzo ważne jest, by utalentowanego malucha nie przeciążać. Osiągnięcia i sukcesy szkolne córki lub syna nie mogą być dla rodziców celem. Najgorzej, gdy zdolnościami dziecka kompensują oni własne niepowodzenia lub nie spełnione ambicje, a utalentowane dziecko pokazują znajomym na imieninach jako atrakcję - mówi prof. Andrzej Sękowicz, kierownik Katedry Psychologii Różnic Indywidualnych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Złotym środkiem w wychowywaniu geniusza jest równowaga. Zapał i ciekawość dziecka hamuje zarówno wszystkowiedzący rodzicielski autorytet, jak i zupełny jego brak oraz permanentne "nie zawracaj głowy". Rodzice nie nadążający za siedmiolatkiem, którego pasją jest komputer, nie powinni mieć z tego powodu kompleksów. - Ojciec bez wykształcenia, który jest dziecku życzliwy, jest mu sto razy bardziej pomocny niż tata, który jest uniwersyteckim profesorem, ale traktuje potomka instrumentalnie - uważa Rakowski.
U zdolnych dzieci rozwój intelektualny najczęściej wyprzedza dojrzałość emocjonalną. To pułapka dla rodziców, którzy genialnego siedmioletniego matematyka chcą awansować od razu do czwartej klasy, gdzie nie poradzi sobie nie tylko z językiem polskim, ale także z kolegami. - Czasem dobrze, gdy dziecko opanuje program dwóch klas w ciągu roku, ale wtedy należy bardzo pilnie obserwować jego rozwój społeczny i emocjonalny. Nawet jeśli preferuje towarzystwo dorosłych, trzeba mu umożliwiać kontakt z rówieśnikami - mówi prof. Sękowicz. Prof. Freeman przekonuje, że zamiast skracać naukę w szkole, lepiej zadbać o ciekawe zajęcia pozalekcyjne. Lepszym wyjściem niż przeskakiwanie klas jest dla genialnego kilkuletniego biologa indywidualny tok nauczania. Jedenastolatek może dzięki temu na inne lekcje chodzić z dotychczasową klasą, a zainteresowania ze "swojego" przedmiotu poszerzać na uniwersytecie jako wolny słuchacz lub na przykład na naukowych warsztatach, seminariach czy obozach. O indywidualnym toku nauczania decyduje dyrektor wspólnie z gronem nauczycielskim, ale i tak najlepszymi promotorami ucznia są jego rodzice i życzliwy nauczyciel. To oni starają się o naukowe stypendia i kierują dziecko do specjalisty. Pod jego okiem nie tylko rozwija swój talent, ale też - co często dla młodego geniusza trudniej- sze - uczy się współżyć z rówieśnikami.

Więcej możesz przeczytać w 37/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: