Telesport

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak zdobyć reklamodawcę?
Obiecaj mu, że przed telewizorem usiądzie 10 mln osób. Jak ich do tego zmusić? Obiecaj im mecz. Jak zdobyć mecz? Musisz być sprytny, bogaty i szybki jak Maurice Greene. O prawa do sportowych transmisji telewizyjnych toczy się zacięta wojna. Canal Plus procesuje się z Bońkiem, Wizja TV uruchamia pierwszy w kraju kanał sportowy, Polsat kupił piłkarską Ligę Mistrzów za kilka milionów dolarów, TVN zarezerwował dla siebie mecze najlepszej i najbogatszej drużyny w kraju. Niektóre stacje kupują hurtem prawa do sportowych rozgrywek, wiedząc, że i tak nie znajdą dla nich miejsca na antenie. Robią to, by smaczny kąsek nie wpadł w ręce konkurencji. - Sport to dziś najkrótsza droga do zdobycia widza, prawdziwy obiekt pożądania i lokomotywa większości stacji komercyjnych - mówi Mariusz Walter, szef TVN.
Sieć NBC i Turner Sports wykupiły prawa do transmisji meczów NBA za 2,6 mld USD. Amerykańska stacja HBO na relacji z ostatniej walki Mike?a Tysona w systemie pay-per-view (płać i oglądaj) zarobiła 30 mln USD. Finał piłkarskich mistrzostw świata oglądało we Francji 26 mln telewidzów. Firma chcąca wykupić trzydziestosekundową reklamę w przerwie tego meczu musiała wydać 170 tys. USD. To wszystko sprawiło, że ruszyła prawdziwa lawina. Brytyjska stacja Sky za prawo do relacjonowania przez cztery lata ligi angielskiej zapłaci 1,1 mld USD. Postrach na rynku wzbudza niemiecki magnat Leo Kirsch. Za 3,4 mld DM wykupił on prawa do organizowanych przez Koreę Południową i Japonię piłkarskich mistrzostw świata w 2002 r. i do mundialu w 2006 r., choć nie wiadomo nawet, gdzie zostanie rozegrany. Kibice już dziś zastanawiają się, w jakiej stacji telewizyjnej i czy w ogóle będą mogli zobaczyć największe piłkarskie turnieje.
Kto ma sport na swojej antenie, ma także prestiż i pieniądze. Również w Polsce. Kiedy w 1996 r. Andrzej Gołota szykował się do pojedynku z Riddickiem Bowe, w wielu punktach sprzedaży zabrakło dekoderów Canal Plus. Przed dwoma laty kibice futbolu przeżyli szok, kiedy okazało się, że ta sama stacja kupiła za 25 mln USD prawa do pokazywania meczów biednej i siermiężnej polskiej ekstraklasy przez pięć lat. Wchodząca na rynek konkurencyjna Wizja TV zawładnęła bardzo popularnym w kraju żużlem i zainwestowała w hokej. W lipcu ubiegłego roku milion Polaków nie spało o trzeciej w nocy, śledząc walkę Gołoty z mało znanym Coreyem Sandersem. Finał mundialu oglądało 13 mln osób - takiego wyniku nie spodziewała się nawet telewizja publiczna, która ustaliła zbyt niskie ceny na reklamy emitowane w czasie mistrzostw.
Prawdziwy rekord świata pobił przed rokiem Polsat, organizując kosztem 2 mln USD pierwszą poważną galę bokserską w kraju. Pojedynek Gołota-Witherspoon oglądało 88 proc. telewidzów, którzy w tym czasie mieli włączone odbiorniki. Popisami polskiego zawodowca z Chicago zainteresowały się nawet nastolatki i gospodynie domowe.
Zażarta walka o sport w telewizji doprowadza często do paradoksów i budzi wściekłość kibiców. Zwycięstwo z Bułgarią na wyjeździe 3:0 w eliminacjach do mistrzostw Europy oglądało 150 tys. abonentów Wizji TV. Hit, jakim był mecz Anglia-Polska na Wembley, widzowie telewizji publicznej zobaczyli z opóźnieniem. - Sport na antenie powinien spełniać jeden z dwóch warunków: albo poziom rozgrywek musi być bardzo wysoki, albo muszą grać nasi. W tej chwili obu tych rzeczy nie można połączyć, dlatego trzeba rywalizować na dwóch frontach równocześnie - mówi Piotr Nurowski, dyrektor generalny Polsatu. - Negocjacje w sprawie przejęcia praw do Champion League prowadził w naszym imieniu Zbigniew Boniek. Było o co się bić, spotkania te ogląda kilkanaście procent widzów. Nie wiemy jeszcze, czy zgodzimy się na odsprzedanie części meczów, czy też zechcemy pokazywać europejski futbol non stop w Polsacie 2 lub kanale tematycznym. Piotr Nurowski zdradza, że jego stacja przebiła ofertę telewizji publicznej zaledwie o 9 proc. i dementuje informacje o tym, iż kontrakt na Ligę Mistrzów kosztował Polsat aż 10 mln USD.
Telewizja Zygmunta Solorza przez pierwsze cztery lata działalności nie interesowała się wielkim sportem. Teraz - gdy ma pozycję na rynku i pieniądze - chce szybko nadrobić zaległości. Interesuje się między innymi mistrzostwami świata w roku 2002 i 2006. - Jesteśmy bliscy nabycia praw do dziewięciu turniejów tenisowych ATP, chcemy też zabiegać o jeden turniej Wielkiego Szlema - dodaje Nurowski.
Stacja TVN chciała, by okrętem flagowym jej programu były rozgrywki koszykarskiej NBA. Nie wypaliło. - Koszty zakupu prawa do relacjonowania tych rozgrywek były zbyt duże w porównaniu z zainteresowaniem widzów - mówi Mariusz Walter. - Robiliśmy, co się dało. Program dla młodzieży "Rzut za trzy" miał być uzupełnieniem relacji z meczów, zmienialiśmy też czas emisji. Bez rezultatów. Okazało się, że liga NBA bez Michaela Jordana nie jest w Polsce popularna. Dlatego musieliśmy z niej zrezygnować.
Potentatem w dziedzinie transmisji sportowych pozostaje Canal Plus, który zasłynął, kupując mecz Anglia-Polska na Wembley (w szerszym pakiecie) za 2,5 mln USD. - Mamy pięć najlepszych lig europejskich, Puchar Anglii, ligę polską z wyjątkiem meczów Legii oraz Puchar Ligi - mówi Janusz Basałaj, dyrektor do spraw sportowych. - Ofertę uzupełniają między innymi pojedynki Dariusza Michalczewskiego, Oskara de la Hoyi, Formuła 1 i tenis.


Sport to lokomotywa większości stacji telewizyjnych

Canal Plus procesuje się z firmą Zbigniewa Bońka Go and Goal. Stacja ma prawa do piłkarskich meczów Legii przejęte w spadku po FilmNecie. Tymczasem Boniek sprzedał je po raz drugi - gdy klub CWKS Legia przekształcił się w Legię Daewoo. - Sprawa sądu, ponieważ uważamy, że zmiana nazwy drużyny nie jest podstawą do ucieczki od wcześniejszych zobowiązań - mówi Basałaj. - Jak to możliwe, że nowa Legia przejęła po klubie wojskowym stadion, barwy, miejsce w tabeli ligowej, nawet legendę po Kazimierzu Deynie - słowem, wszystko z wyjątkiem zobowiązań dotyczących umów telewizyjnych.
Szefowie Canal Plus przyznają, że z czasem będzie coraz trudniej kupić wyłączność na prawa do transmisji. Ich cena rośnie na świecie w zawrotnym tempie, co zmusza konkurentów do zawierania sojuszy. Telewizje kodowane zaczynają w Europie współpracować ze stacjami ogólnodostępnymi.
W tym miesiącu do akcji wkracza tematyczny kanał Wizja Sport. Szefowie stacji chcą zdobyć widza dzięki relacjom z żużlowych zawodów Grand Prix. Będzie można też obejrzeć mecz kadry Wójcika ze Szwecją, mecze hokejowe NHL, starty Krzysztofa Hołowczyca i Grand Prix łyżwiarzy figurowych - w sumie kanał oferuje 12 godzin sportu każdego dnia. W szranki z Wizją może wejść chyba tylko Eurosport, który od nowego roku 80 proc. z 17 godzin swojego programu będzie emitował po polsku. - Tylko dzięki dwóm platformom cyfrowym (nie licząc odbiorców korzystających z anten satelitarnych) nasz sygnał dociera do 1,5 mln mieszkań, czyli ok. 4,5 mln osób. Rekord popularności pobiliśmy dzięki relacjom z lekkoatletycznych mistrzostw świata w Sewilli. Liczba telewizorów nastawionych na naszą stację sięgała 277 tys., co stanowiło 5,2 proc. wszystkich włączonych w tym czasie odbiorników - mówi Witold Domański z polskiego Eurosportu.
W jaki sposób przed atakiem konkurencji zamierza się bronić telewizja publiczna, która w ostatnich latach najwięcej straciła i zebrała najwięcej głosów krytyki? - Nie jesteśmy goli, jak się niektórym wydaje. Będziemy transmitować eliminacje mistrzostw świata w 2002 r., najbliższe mistrzostwa Europy, mistrzostwa Ameryki Południowej, mecze polskiej koszykówki, siatkówki, mistrzostwa świata w łyżwiarstwie figurowym, Golden League, narciarstwo klasyczne i alpejskie, trzy największe krajowe wyścigi kolarskie. Prywatne stacje telewizyjne, wydające dziś miliony na prawa do sportowych transmisji, muszą dokładać do interesu. W Polsce nie ma to jeszcze realnego przełożenia na wyniki finansowe firmy - mówi Zygmunt Lenkiewicz, szef sportu w Dwójce. - Poza tym my nie możemy się ścigać ze stacjami komercyjnymi, mamy inne cele. Publiczna telewizja nie może się zgadzać na coraz wyższe żądania finansowe klubów i sportowych menedżerów.
Szefowie federacji sportowych, widząc, że na telewizji można dziś zrobić doskonały interes, zaczynają nawet zmieniać regulaminy swoich dyscyplin, by podporządkować je wymogom mediów. Większe piłeczki w tenisie stołowym, skrócenie czasu trwania meczów i wprowadzenie obcisłych strojów w siatkówce kobiet i przezroczystych masek w szermierce, a także rezygnacja z metalowych siatek chroniących twarz. To jeszcze sport czy już raczej cyrk?

Więcej możesz przeczytać w 38/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.