Wielkie picie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po raz 166. odbywa się słynny monachijski Oktoberfest
Ponad 5 mln kufli piwa, 700 tys. pieczonych kurczaków, 400 tys. golonek, 200 tys. smażonych ryb i stosy solonych precli kupią uczestnicy trwającego od 18 września do 3 października Oktoberfestu. Pod nóż pójdzie też prawie 60 jeleni i 80 krów. Trudno się jednak dziwić - na ten największy festyn ludowy w Niemczech przyjeżdża każdej jesieni prawie 7 mln ludzi z całego świata.
Zdaniem Christiana Ude, burmistrza Monachium, Oktoberfest przyciąga turystów swoim kosmopolitycznym i jednocześnie rodzinnym charakterem: tutaj Australijczycy siedzą przy wspólnym stole z Włochami, Nowozelandczycy z Japończykami, a Wietnamczycy z Austriakami. Po wypiciu kilku litrów trunku język i różnice kulturowe nie mają żadnego znaczenia. - Najważniejsze jest po prostu piwo, znane już Egipcjanom, a na bawarskiej ziemi warzone od czasów celtycko-rzymskich. Gości z całego świata przyciąga też fakt, iż właśnie na terenach obecnego Monachium znaleziono pierwszą udokumentowaną wiadomość z 815 r. dotyczącą produkcji piwa. Dzisiaj stolica Bawarii zajmuje trzecie miejsce w światowej lidze producentów tego napoju - zauważa Klaus Rödke, etnolog.
Tradycje monachijskiego święta sięgają 1810 r., kiedy to bawarski następca tronu książę Ludwik poślubił księżniczkę Teresę i na błoniach (zwanych dzisiaj Theresienwiese) urządził festyn dla mieszkańców miasta. Od tamtej pory organizowano go niemal każdego roku. Początkowo Oktoberfest niewiele miał wspólnego z piwem, skupiał się raczej na wystawie produktów gospodarstw rolnych Bawarii. W 1818 r. postawiono już karuzelę, dwie huśtawki i strzelnicę. Wtedy też miejscowy gospodarz otrzymał pierwszą licencję na otwarcie budki z piwem. Od tego czasu liczba kramików i namiotów piwnych, przypominających kształtem pałace z wieżyczkami, zwiększała się w błyskawicznym tempie - dzisiaj oferują one ponad 70 tys. miejsc.
Festyn rozpoczyna parada browarów monachijskich, kapel, kelnerek, udekorowanych wozów oraz bawarskich gospodarzy w strojach ludowych. W południe burmistrz miasta odszpuntowuje pierwszą dwustulitrową beczkę piwa i wbija w nią kranik z brązu, starając się przy tym nie uronić ani kropli na ziemię. Atrakcjami kolejnych dni festynu są występy muzyków z całego świata, koncerty tradycyjnych marszów i parada dorożek wiozących 7 tys. przedstawicieli grup ludowych z Bawarii, Tyrolu i krajów sąsiedzkich.
Oktoberfest to również gigantyczne święto biznesu. Na czas festynu na monachijskich błoniach powstaje minimiasto. Jest poczta, punkt sanitarny, przechowalnia bagażu, biuro rzeczy znalezionych, straż pożarna, a nawet punkt opieki dla zagubionych dzieci. Organizatorzy szacują, iż w ciągu tegorocznych 16 festiwalowych dni obroty wyniosą 1,4 mld DM. Chociaż wstęp na jarmark jest bezpłatny, zarabia się tu dosłownie na wszystkim: czternaście lokalnych browarów tylko na Oktoberfest dostarcza jasne lub ciemne piwo typu bock, zawierające co najmniej 6,25 proc. alkoholu. Na gości czeka ponad 800 atrakcji: hipodrom, strzelanie z kuszy, degustacja wina i szampana, przejażdżka rollecosterem, zawody w uderzaniu młotem, karuzele i sklepiki z pamiątkami. Można tu zobaczyć pchły ciągnące powozy, tańczące, a także grające w piłkę nożną.
Koszty noclegów podczas festynu zwiększają się kilkakrotnie, a mimo to trudno jest nawet kilka miesięcy wcześniej znaleźć miejsce w okolicznych gasthofach czy kwaterach prywatnych. Tym, którzy nie zarezerwowali wcześniej noclegów, pozostają zazwyczaj ekskluzywne hotele. Pomysłowością wykazał się przed paroma laty pewien turysta z Włoch: noce spędzał w jednym z wagoników gigantycznej karuzeli.

Więcej możesz przeczytać w 39/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.