Wojna z trupem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie wyszedł z Gdańska żaden pomysł jak rozbroić potężniejącą bombę napięcia społecznego
Publiczna telewizja i radio poświęciły wiele uwagi gdańskiej konferencji prawicowych partii środkowo-wschodniej Europy. Dopieszczając prawicę, chciały najpewniej udowodnić, że nie są prowadzone na lewicowej smyczy. Ale tak naprawdę, nie było czego relacjonować. Zjechało się wprawdzie pokaęne grono prawicowych znakomitości, w tym premierzy Węgier, Słowacji, Estonii i Polski, ale merytoryczne ustalenia okazały się odwrotnie proporcjonalne do protokolarnej rangi szczytu. Nie padły w Gdańsku wskazania w sprawach najbardziej obchodzących narody środkowoeuropejskie. W pierwszej kolejności dotyczące kwestii jak prowadzić politykę gospodarczą i społeczną, aby zrealizować aspiracje milionów obywateli oczekujących po upadku komunizmu upowszechnienia nie tylko wolności, ale i sprawiedliwości. Dziś obszary niedostatku są w tym regionie obszerniejsze niż w czasach komunizmu. Ludzi to denerwuje, zwłaszcza że ich wyrzeczeniom towarzyszy ogromna koncentracja bogactwa w rękach wąskiej grupy uprzywilejowanych. Nie zrodził się w Gdańsku żaden pomysł, jak rozbroić potężniejącą bombę napięcia społecznego. Trudno bowiem za taką receptę uznać deklaracje wzmożenia walki z neokomunizmem, najbardziej jakoby zagrażającym Europie Ârodkowej. Owszem, sondaże, i to we wszystkich państwach rządzonych przez prawicę, pokazują gwałtowny spadek jej notowań i szybki wzrost popularności partii lewicowych. Tyle że większość z nich z komunizmem nie ma już nic wspólnego. Nawet jeśli wywodzą się ze starego systemu, to dokonały rozrachunku z totalitarną przeszłością i zaakceptowały nowy, socjaldemokratyczny program. Potwierdzają to uczestnictwem w Międzynarodówce Socjalistycznej, od kilkudziesięciu lat skupiającej demokratyczną lewicę, nie mniej zdeterminowaną w walce z komunizmem niż prawica. Partie, które nie przeszły takiej przemiany i okopały się na pozycjach komunistycznych, funkcjonują dziś w Europie na marginesie życia politycznego. Liderzy prawicy wolą tego nie dostrzegać. Nie mają dobrego pomysłu w kwestiach gospodarczych i społecznych i chcą to ukryć odnowieniem straszaka komunizmu. Aby wyglądał groęniej, wbrew oczywistym faktom, mnożą szeregi jego zwolenników o ludzi, którzy z komunizmem już się rozstali. Naiwny to pomysł. Na pewno łatwiej wygrać wojnę z nieboszczykiem niż z żywą opozycją, ale takie zwycięstwo ma jedynie cmentarny wymiar.
Więcej możesz przeczytać w 40/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.