Błogosławieni Serafini

Błogosławieni Serafini

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kolega Serafin Władysław, szef kółek rolniczych, powiedział, że ludzie zebrali się w Warszawie, by ?wyrazić dezaprobatę dla najgorszego Polaka - Buzka?. Z ust mi to kolega Władysław wyjął
"Demonstracja w każdy piątek, to na drogach jest porządek" - takie grafomańskie hasło mieszczące się w poetyce antyrządowej demonstracji w stolicy wymyśliłem sobie, jadąc po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie zakorkowaną Wisłostradą. Samoobrona z OPZZ, zgodnie z przewidywaniami, nie rzuciły rządu na kolana, za to całkowicie rozwiązały kłopoty komunikacyjne stolicy. Z dołu dziękuję, bo mieliśmy gości z zagranicy i jeden problem spadł nam z głowy.

Największym problemem było zainteresowanie moich gości demonstracją. Sami mają u siebie rewoltę świata pracy przeciw kanclerzowi, co to bez wzajemności lubi związkowców i bez przerwy zadawali mi pytania o demonstrację związkowców przeciwko rządowi związkowców. Nie, nie chodzi o to, że związkowcy z rządu oderwali się od mas - odrzucałem ich uproszczone sugestie. Strasznie ciężko im było wytłumaczyć, że związkowcy, którzy demonstrują teraz, demonstrują tylko wtedy, gdy przy władzy są ci z Solidarności, a ci z Solidarności demonstrują jedynie wówczas, gdy u władzy są polityczni przyjaciele tych demonstrujących teraz. Czy to znaczy, że to wszystko polityka, zapytali naiwnie znajomi. Nie, to znaczy, że jest tylko jedna rzecz gorsza niż rządy lewicy albo prawicy - rządy ludu, czyli nas, odpowiedziałem zniecierpliwiony. Chyba wyczuli, że mam dość, bo zapytali już tylko, jaki jest główny postulat demonstrantów. Chcą rzucić rząd na kolana, chciałem odpowiedzieć, ale powiedziałem co innego. Chcą, żeby było lepiej. Tak w ogóle. ?Tak w ogóle?, niestety, nie tłumaczy się na jakieś konkrety, bo lud, a więc my, jest potwornie zagubiony, co wynika ze wszystkich sondaży. Lud uważa, że rządzący ęle wydają publiczne pieniądze, zatem - jak wynika z innego sondażu - chce je rozdać, czyli spełnić postulaty różnych grup zawodowych. Lud mówi, że władza jest słaba, że władza musi wreszcie ustąpić protestującym. Lud skarży się na anarchię i popiera blokady dróg. Gdy strajkują anestezjolodzy, lud mówi, że to barbarzyństwo, ale na pytanie ankietera lud odpowiada, iż strajk jest OK. Lud nie lubi podwyżek cen, ale domaga się zwiększenia podatków dla bogatych, co te ceny nieuchronnie podniesie. Lud chce tanich produktów w sklepach i jednocześnie mówi, że powinno się ustąpić rolnikom, którzy chcą zablokować import, czyli doprowadzić do wzrostu cen produktów. Lud nie chce płacić wyższych podatków, ale uważa, że powinno się podsypać trochę grosza górnikom, hutnikom i pielęgniarkom. Skąd? Tak w ogóle. W ludzie silnie zakorzeniona jest idea klasowej solidarności, bo chociaż mniej niż połowa ludu wierzy w skuteczność protestów, ponad trzy czwarte je popiera. 55 proc. ludu uważa, że łapówka to tylko forma prezentu, ale dwie trzecie ludu uważa, iż ludzie, którzy przyjmują łapówki (prezenty) są nieuczciwi. Może zresztą to myślowe zapętlenie nie powinno dziwić, bo - jak wynika z innego sondażu - trzy czwarte ludu ulega przesądom i wierzy, że szczególne zaniepokojenie powinno wywoływać pojawienie się w śnie dziecka, mięsa albo brudnej wody. W sytuacji, gdy lud postanowił obalić (przepraszam, rzucić na kolana) rząd, który sam wybrał w wolnych wyborach dokładnie dwa lata wcześniej, powstało zagrożenie dla demokracji. A ponieważ nie potrafię żyć bez demokracji, ubezpieczyłem się na życie. Serio. Ten krok wydał mi się tym bardziej słuszny, że nie trzeba być bystrym obserwatorem, by zauważyć, jak napięta sytuacja w kraju sprawia, iż ludzie odpowiadający za los państwa nie wytrzymują napięcia. Gigantyczny stres w pierwszej fazie nie atakuje wprawdzie centralnego układu nerwowego, ale jest już oczywiste, że zakłóca funkcjonowanie narządów ruchu. W dodatku za diabła nie wiadomo, komu stres zaatakuje kończyny dolne, a komu górne. Nie wiadomo też, jak zaatakuje. Prezydentowi zaatakowało goleń prawej nogi. U premiera z kolei atak spowodował nadaktywność kończyn górnych. W telewizyjnym wystąpieniu premier tak machał rękami, że nie mogłem się skoncentrować na tym, co ma do powiedzenia. Ale doradcy Jerzego Buzka mieli rację. To jest telewizja - liczy się forma, a nie treść, a forma wysyłała nieomylne przesłanie. Możemy liczyć na aktywność rządu. Nie chcę drwić z liderów związkowej demonstracji, przeciwnie, bardzo ich cenię. Między innymi za dar syntezy. W ostatnich czasach przeczytałem ze sto artykułów na temat rządu Jerzego Buzka i w żadnym nie znalazłem tak jasnego ujęcia sprawy, jak w towarzyszącym demonstracji wystąpieniu kolegi Serafina Władysława. Otóż kolega Serafin Władysław, szef kółek rolniczych, powiedział, że ludzie zebrali się w Warszawie, by ?wyrazić dezaprobatę dla najgorszego Polaka - Buzka?. Z ust mi to kolega Władysław wyjął. Serafin Władysław udowodnił przy okazji, że biblijny przekaz to nie żadne bajania. Tysiąclecia mijają, a sześcioskrzydły Serafin, ognisty anioł z najwyższego w hierarchii chóru anielskiego, nadal jest aniołem miłości. Może i czasem pogrozi palcem, ale przecież to z miłości. Do ludu. Oczywiście, lud, czyli my, odegra jak zawsze swoją historyczną rolę i weęmie w skórę. Nie wiadomo jeszcze tylko, czy bardziej zaszkodzą mu sześcioskrzydli obrońcy, czy ci po drugiej stronie, których jedynym sukcesem jest fakt, że większość została w domach, a mniejszość ma takich obrońców, jakich ma.
Więcej możesz przeczytać w 40/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.