Koniec lata

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jakiekolwiek byłoby nasze zdanie o lustracji, klamka zapadła, ustawa została przyjęta, powołano odpowiednie instytucje, trwa procedura, która jest częścią konstytucyjnego porządku publicznego
1. Rosja broni Stalina, Mołotowa i Ribbentropa. Nie było żadnej agresji 17 września 1939 r. Nie było agresji, tylko zabezpieczenie interesów ZSRR i dlatego mojemu wujowi w Charkowie strzelono w tył głowy. Pewnie im chodzi o to, że gdyby była agresja, to byłby stan wojny, a wtedy trzeba by się jednak tłumaczyć z wzięcia jeńców wojennych, a tak oficerów po prostu zastrzelono w Katyniu czy Charkowie w ramach wewnętrznego zabezpieczania się przed wojną. O tyle niebezpieczne, że nie wiemy, czy rząd rosyjski znowu nie podpisał jakiegoś tajnego protokołu z kimś, kto byłby zainteresowany podziałem naszego terytorium. Czytamy w prasie, że Białoruś obchodzi hucznie pięćdziesięciolecie oderwania od Polski ziem wschodnich, z Białymstokiem i łomżą włącznie. Jeśli Rosja nie uważa tego za agresję, to kto wie, czy podpisany przez Jelcyna i łukaszenkę pakt o ZBiR-ze nie zawiera jakichś tajnych klauzul o zaborze Hajnówki albo łomży, żeby wróciły do macierzy. W Warszawie też jest mniejszość białoruska i cerkiew na Pradze, więc mnóstwo okazji do zjednoczenia. Może nasz minister spraw zagranicznych na wszelki wypadek by zapytał kolegów z Moskwy, czy czegoś znowu nie chowają pod stołem.

2. Nie wiem dlaczego, ale prezydent Piskorski uparł się w sprawie zgromadzeń OPZZ i Samoobrony. Przed Samoobroną trzeba się bronić, ale czy ograniczenie wolności zgromadzeń ma tu sens? Wątpię. Taką fundamentalną wolność można ograniczyć tylko wówczas, gdy poważnie zagraża ona życiu i zdrowiu ludzi. Powtarzam - czym innym jest wykorzystywanie naszych praw do pokojowej demonstracji, a czym innym są akty grabieży, blokady dróg publicznych, naruszenie własności prywatnej i publicznej. ,,Solidarność" brudziła mienie Rady Ministrów równie dobrze jak OPZZ i nie ma tutaj różnicy. Po pierwsze - są zgodne z prawem demonstracje pokojowe, po drugie - jest obywatelskie nieposłuszeństwo wtedy, kiedy nieposłuszny grzecznie wędruje do aresztu za naruszanie przepisów, wreszcie po trzecie - jest bezczelne naruszanie prawa i wzywanie innych do takiego działania. Jeśli sprowadza się wszystko do jednego mianownika, to myli się prawa polityczne z przestępstwem i podważa rządy prawa, zamiast je umacniać.

3. Wolność zgromadzeń jest ęle widziana, w przeciwieństwie do obowiązywania tajemnicy handlowej. Na wiadomość o zainstalowaniu przez wojewodę śląskiego telefonu zaufania, przyjmującego także anonimowe doniesienia o korupcji, poruszyli się terenowi działacze Unii Wolności i redaktor Tomasz Lis. Redaktor Lis był za granicą, więc pewnie nie wie, że w Polsce dawno już wprowadzono w pozostającym pod opieką Unii Wolności aparacie podatkowym zasadę przyjmowania donosów na obywateli podejrzanych o niepłacenie podatków. Trochę nie rozumiem, dlaczego donos korupcyjny miałby być inaczej traktowany niż donos podatkowy, zwłaszcza że łapówki na ogół nie są zgłaszane w deklaracji o dochodach i wymykają się fiskusowi. Z badań CBOS wynika, że chociaż odsetek przyznających się do udziału w korupcji nie ulegał zmianie w ciągu ostatnich trzech lat (ciągle jedna piąta Polaków), to wzrosła liczba branych łapówek w wymiarze sprawiedliwości i zreformowanej już służbie zdrowia, a zmalała w obrocie gospodarczym i w kontakcie z urzędami. Dobre i to ostatnie, ale prosimy o więcej.

4. Lustracja trwa. AWS przyjęła zasadę, że na czas sprawdzania zarzutu o kłamstwie polityk musi się podać do dymisji. Można uważać, że jest to procedura zbyt ostra, skoro prezydent największego mocarstwa rządził cywilnie i wojskowo przez kilkanaście miesięcy, mimo że równocześnie prowadzono wobec niego dochodzenie o kłamstwo. Co więcej, pozostał na urzędzie, mimo że kłamstwo zostało udowodnione. I nie on jedyny. Patrząc, ile lat trwa postępowanie w sprawie plagiatu, a wyroków sądowych potwierdzających to oskarżenie jest już kilka, widać, że nasz polityk jest praktycznie bezkarny. Jeśli jednak ktoś nie lubi zdrajców bardziej niż zwykłych kłamczuszków, to musi zaryzykować standard wyższy, zwłaszcza że uprzednio w podobnych okolicznościach wymuszono na premierze Oleksym dymisję. Co więcej, w obu wypadkach poważne jest nie tylko kłamstwo, ale także to, czego ewentualnie dotyczy - współpraca z obcym wywiadem albo z komunistyczną służbą bezpieczeństwa. Komunizm to nie demokracja, donos skarbowy w demokracji to coś innego niż donos do policji politycznej w dyktaturze.

5. Wszystko to wiemy dzięki mediom. Ciekawe, że telewizja publiczna nie wyróżnia się stylem informacji od stacji prywatnych, chociaż spoczywa na niej ustawowy obowiązek rzetelności itd. Ostatnio rada programowa musiała wypomnieć telewizji publicznej sensacyjne podejście do lustracji. Jakiekolwiek byłoby nasze zdanie o lustracji, klamka zapadła, ustawa została przyjęta, powołano odpowiednie instytucje, trwa procedura, która jest częścią konstytucyjnego porządku publicznego. Nabijanie się z polityków, często zaskoczonych tym, że sami są ofiarami zbudowanej przez siebie instytucji, z pewnością nie jest zadaniem telewizji publicznej, która powinna ograniczyć swe komentarze do minimum, a do maksimum podnieść bezstronność i rzetelność informacji. Tyle że polityków trudno powstrzymać, jak ćmy pędzą do światła telewizji i sami się wygłupiają. Najpierw premier i wicepremier obchodzili się wkoło i wygłaszali wzajemnie wykluczające się komunikaty, teraz znów przebiega w sweterku minister Pałubicki, a w mundurku generał Petelicki, dwóch panów na P. Już nas przekonał generał, że ma rację minister, bo cóż to za nonszalancja, żeby wojskowy mówił o ministrze i przełożonym przez ,,pan" czy ,,obywatel Pałubicki", ale minister przyznał się, że podłożono mu złe papiery. Naprawdę, nie trzeba komentarzy, wystarczy rzetelna relacja faktów. A z tytulaturą nie tylko generał ma pokręcone, bo na własne uszy słyszałem w ,,Panoramie" o jakimś hrabim Raczyńskim, który prezydował Rzeczypospolitej na uchodęstwie. Owszem, hrabio redaktorze, był pan prezydent Raczyński, ale opierał się na konstytucji marcowej z 1921 r., która zniosła stosowanie tytułów rodowych w życiu publicznym.
Więcej możesz przeczytać w 40/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.