Światło życia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fototerapia pozwala leczyć depersję sezonową
W pochmurne jesienne dni natężenie światła bywa dwa, trzy razy mniejsze niż w słoneczny wiosenny dzień, a sto razy mniejsze niż podczas upalnego lata na plaży. Niedobór światła sprawia, że wadliwie funkcjonuje układ hormonalny. Ludziom, którzy wyjątkowo źle znoszą jesienno-zimową szarugę, może pomóc światłoterapia.
Bezpośrednią przyczyną dolegliwości jest zmniejszenie ilości światła docierającego do siatkówki oka. Ma ona połączenie z szyszynką, gruczołem dokrewnym znajdującym się w mózgu. Trafiające do szyszynki sygnały o narastających ciemnościach stymulują ilość wydzielanych hormonów. Leczenie cierpiących z powodu braku słońca polega zatem na umieszczeniu ich w pokoju o białych ścianach, w którym specjalnie zaprojektowane lampy emitują światło o wybranym kolorze. Chorzy przebywają w takich warunkach około 30 minut. Terapia składa się zazwyczaj z siedmiu zabiegów.
Leczeniu światłem poddawani są cierpiący na depresję sezonową, najczęstszą dolegliwość spowodowaną brakiem słońca. ,,Po pierwszych zabiegach pacjenci mogą mieć uczucie lekkości, spokoju albo wzmożonej energii. U niektórych pojawiają się kłopoty z żołądkiem lub mrowienie w dłoniach. W ciągu następnych dni stan chorego poprawia się, objawy depresji powinny zanikać" - pisze Norman E. Rosenthal w książce ,,Zimowe smutki".
Jak szacuje dr Łukasz Święcicki z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, na depresję sezonową cierpi 3-4 proc. Polaków. Niewielu decyduje się jednak na leczenie. Nie zdajemy sobie bowiem sprawy, że jesteśmy chorzy, uważając, iż przyczyną złego nastroju są kłopoty w pracy lub w nieporozumienia w domu. Tymczasem to właśnie brak słońca może wywoływać nieustanne podenerwowanie i agresję. Objawami depresji sezonowej jest nienaturalne zmęczenie, senność, brak chęci do życia i do pracy, apatia, wewnętrzne rozbicie. Chorzy nie chcą się nikomu pokazywać, z nikim rozmawiać.
- Naświetlaniem leczymy przede wszystkim depresje sezonowe, ale także inne depresje i bezsenność. Jest ono ponadto skuteczne w leczeniu zachowań osób chorych na Alzheimera. Pomaga pacjentom zwiększyć aktywność w dzień i bez problemu zasypiać w nocy - mówi dr Łukasz Święcicki. Lekarze stosują najczęściej białe światło, ponieważ jego właściwości są zbliżone do światła słonecznego. Dowiedziono też, że o wrażliwości na światło decydują geny oraz indywidualne preferencje. Bywa, że ludzie różnie reagują na tę samą barwę światła. Tak jest w wypadku koloru czerwonego. Światło w tym kolorze jest mało skuteczne w leczeniu depresji, ale zdarza się, że niektóre osoby reagują na nie pozytywnie.
W Europie Zachodniej fototerapię stosuje się w leczeniu zaburzeń odżywiania, przede wszystkim bulimii sezonowej, która pojawia się zazwyczaj zimą. Chorobie towarzyszy pogorszenie nastroju i depresja. Naukowcy podejrzewają, że jednym z powodów niepohamowanego apetytu na węglowodany jest instynktowna potrzeba zwiększenia stężenia serotoniny w mózgu. Spostrzeżenia te zostały potwierdzone podczas badań na zwierzętach. W licznych pracach wykazano, że węglowodany stymulują wytwarzanie serotoniny w mózgu. Podobny mechanizm może funkcjonować u ludzi. - Fototerapia działa poprzez serotoninę. Bardzo ważnym aminokwasem jest prekursor serotoniny, tryptofan. Kiedy brakuje go w organizmie, pogarsza się nastrój. W przeprowadzonych przez naukowców badaniach brały udział dwie grupy pacjentów, obie wcześniej wyleczone z bulimii fototerapią. Pierwszej z nich podawano pełnowartościowe posiłki, w diecie drugiej nie było tryptofanu. Okazało się, że brak aminokwasu powoduje szybki nawrót depresji - mówi dr Święcicki.
Psychiatra, prof. Daniel F. Kripke z University of California w San Diego, prowadził badania nad rolą światła w leczeniu zespołu napięcia przedmiesiączkowego. Dowiódł, że kobiety, które pozostawiają na noc przyciemnione światło, najlepiej czerwone, poprawiają sobie nastrój. Poza tym regulują w ten sposób długość cyklu miesięcznego.
Terapię światłem stosuje się również w leczeniu chorób skóry. Wykorzystywane są wówczas promienie UVB, UVA oraz metody skojarzone. - Promieniami UVB najczęściej leczy się łuszczycę, na którą choruje prawie 2 proc. Polaków, a także stany zapalne i przewlekłe alergie z poważnymi zmianami skórnymi. Ponadto terapia ta jest skuteczna w stanach przednowotworowych, zwłaszcza leczeniu chłoniaków skóry. W okresie wstępnym choroby pojawiają się zmiany na skórze, które mogą zniknąć pod wpływem promieni słonecznych lub dzięki zabiegom w klinice - mówi prof. Hanna Wolska z Katedry i Kliniki Dermatologicznej w Warszawie.
Promieniami UVA początkowo leczono tylko bielactwo nabyte. Teraz stosuje się je także w łuszczycy, a skuteczność tej metody sięga 80-90 proc. Efekty naświetlań w terapii bielactwa nabytego są gorsze - kuracja trwa długo, ale jest to jedyna szansa na wyleczenie.
Za najskuteczniejszą metodę leczenia łuszczycy uważana jest Re-PUVA. Pacjentowi podaje się retinoidy, czyli pochodne witaminy A, które same nieznacznie pomagają w leczeniu łuszczycy zwykłej, a w połączeniu z naświetlaniem skracają czas terapii o jedną trzecią. Metoda ta ma jednak pewne wady. Przewlekłe naświetlania przyspieszają proces starzenia się skóry lub przyczyniają się do powstania piegów w miejscach, gdzie naturalnie one nie występują, np. na wewnętrznej stronie ramion i pośladkach. Pacjentów, którzy doznali zbawiennych skutków naświetlania, nie odstraszają te zmiany barwnikowe. Dla nich jest to niekiedy jedyna szansa na wyleczenie.
Specjaliści nieustannie wprowadzają nowe sposoby leczenia światłem. Jedną z nich jest zewnątrzustrojowa fotochemoterapia stosowana w pewnych stanach nowotworowych, np. w wypadku chłoniaków skóry. Pacjentowi podaje się lek światłouwrażliwiający, a po pewnym czasie przetacza się jego krew plastikowymi rurkami, równocześnie ją naświetlając. Stosuje się też metody fotodynamiczne z użyciem promieni ultrafioletowych lub światła widzialnego. Chorego smaruje się substancjami światłouczulającymi lub wstrzykuje się je i laserem wykrywa miejsca nowotworowe. Naskórkowe nowotwory skóry leczy się za pomocą lasera i pochodnych porfiryn, które znakują chore miejsce.
Coraz więcej naukowców jest zdania, że ludzie, podobnie jak zwierzęta, przygotowując się do przetrwania zimy, ulegają procesowi hibernacji. Jesienią stają się ospali, przybierają na wadze. Aby przetrwać zimę w dobrym nastroju, eksperci zajmujący się fototerapią radzą przebywać w nasłonecznionych i dobrze naświetlonych pomieszczeniach o jasnej kolorystyce ścian. Zalecają też więcej ruchu. Badania prowadzone przez szwajcarskich naukowców wykazały, że codzienny godzinny spacer najlepiej pomaga pozbyć się przygnębienia.

Więcej możesz przeczytać w 41/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.