Testament senatora

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z HARRIET MAYOR FULBRIGHT, wdową po senatorze Jamesie Williamie Fulbrighcie
Agnieszka Filas: - Na czym polega "doświadczenie Fulbrighta"?
Harriet Mayor Fulbright: - Ze stypendium korzystają ludzie władzy, nauki, biznesu, sztuki, którzy są potencjalnymi liderami w swoich dziedzinach. W 1946 r., kiedy mój mąż, senator William J. Fulbright, ustanowił stypendium, naukowcy zarabiali grosze, nie mieli też wielu możliwości wyjazdu za granicę. Tymczasem potrzeba międzynarodowych kontaktów była olbrzymia: poszukiwanie prawdy bowiem nie uznaje arbitralnie ustanowionych granic, w tym granic państwowych. Dziś granty przyznawane są we wszystkich najważniejszych dziedzinach. Nie stawiamy ograniczeń wiekowych, nasz najstarszy stypendysta miał 80 lat. Nadrzędnym celem programu Fulbrighta jest nie tyle rozwój badań, ile porozumienie między narodami i kulturami. "Naznaczenie" Fulbrightem jest odczuwalne nie tylko podczas pobytu w USA, ale często trwa przez całe życie.
- Otwarte ostatnio w Krakowie Centrum Fulbrighta wzbudziło kontrowersje. Jaką rolę będzie odgrywać?
- Krakowskie Centrum Fulbrighta jest instytutem badawczym o takich samych celach jak program Fulbrighta. Jego zadaniem jest więc krzewienie pokoju przez nieustanną interakcję pomiędzy reprezentantami różnych kultur. Naukowcy są "naturalnymi instrumentami" krzewienia pokoju, ponieważ ujawniają mechanizmy ludzkich zachowań i propagują uniwersalne wzorce.
- Senator Fulbright "odkrył" młodego Billa Clintona, zatrudniając go w swoim biurze. Potrafił rozpoznać w innych ludziach zdolności przywódcze?
- Z pewnością tak. Mój mąż wiedział, jak rozpoznać i wynagradzać ludzi wybitnych. Wiedział też, jak motywować swoich studentów i pracowników: oferował im poczucie odpowiedzialności i szacunek, wyzwalając w nich w ten sposób najlepsze cechy. Szukał harmonii, która nie była dla niego brakiem wszelkich konfliktów czy stanem nieustannej szczęśliwości, ale raczej pozytywną metodą rozwiązywania konfliktów.
- Program stypendialny Fulbrighta powstał w okresie zimnej wojny. Jaką rolę odgrywa dzisiaj?
- Celem mojego męża było zapobieżenie trzeciej wojnie światowej. Promocja pokojowej współpracy między ludźmi jest tak samo aktualna dzisiaj, jak 50 lat temu. Rozwój masowej komunikacji nie przezwyciężył powszechnie obowiązujących stereotypów. Co więcej, rozwój mediów może prowadzić do wzmocnienia radykalnych i destrukcyjnych zachowań zgodnie z zasadą, że jeśli rano wysadzę w powietrze ambasadę, wieczorem będę bohaterem głównego wydania wiadomości.
- Dlaczego tak trudno zachować wolność społeczeństwie?
- Bo wolność pod pewnymi względami jest niemożliwa. Słownik Webstera definiuje ją jako "brak zewnętrznej kontroli". Olivier Wendell Holmes, słynny sędzia amerykańskiego Sądu Najwyższego, stwierdził jednak, że wolność jednego człowieka do wymachiwania rękami kończy się tam, gdzie zaczyna się nos drugiego. Trzeba więc walczyć o swoje prawa, nie naruszając praw innych ludzi. Mój mąż był przekonany, że wolność uzyskuje się przez edukację, gdyż nasza przyszłość nie jest zapisana gdzieś w gwiazdach, ale tylko i wyłącznie w naszych umysłach.
- Aby otrzymać stypendium Fulbrighta, należy być osobą...
- ... która potrafi nie tylko przetrwać, ale i rozkwitnąć w zupełnie nowym środowisku: sama napędza się do pracy, a ciekawość przezwycięża w niej lęk przed nieznanym.


Więcej możesz przeczytać w 42/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Rozmawiał: