System Idiotele

System Idiotele

Dodano:   /  Zmieniono: 
Statyści
Myślałem nieraz, że przyjemnie byłoby pisać recenzje. Ale wyłącznie dobre. A myślałem tak dlatego, że mam już dość czytania recenzji (obojętne - kompetentnych czy nie) pisanych żółcią. To, że zatruwa ona przede wszystkim samego krytykanta, to jeszcze pół biedy, choć i jego strata. Gorzej, że szkodzi także i artystom, i odbiorcom, czyli ogólnie: sztuce przez oba "s". A każda sztuka jest lepsza niż jej brak.
"Ja jako były" pracownik naukowy zgłębiłem problem analitycznie i oto konkluzja: krytykanci to na ogół nie spełnieni artyści. Więc tych spełnionych organicznie nie lubią. Ja nie jestem nie spełnionym artystą. Nie jestem także nie spełnionym politykiem. Mogę śmiało pisać przychylnie zarówno o programach artystycznych, jak i informacyjnych. Skoro nikt nie ogląda ich tak sumiennie jak satyrycy, to któż lepiej nadaje się do recenzowania rzeczywistości? Szczególnie że życie jest telenowelą, a przeżycie - u nas - sztuką.
Dla recenzenta sztuka ta charakteryzuje się wygodnym brakiem pewnych pokus. Na przykład nie ma co ganić reżysera za złą obsadę, bo aktorzy obsadzili się ochotniczo i teraz pretensje mogą mieć tylko do siebie.
W naszej telenoweli takie wzajemne złośliwostki aktorów są jednym z głównych wątków i nie reżyser za to odpowiada. Nie odpowiada także scenarzysta, bo scenariusz tworzą sami aktorzy. Taka spółka autorska z mocno ograniczoną odpowiedzialnością.
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, iż czepiam się aktorów. Nic podobnego. Dobrze czy źle obsadzeni, są przecież reprezentantami widzów, demokratycznie przez nich wyłonionymi. Krew z krwi, kość z kości. A jaki jest sens czepiać się ludzi za to, że są, jacy są? Żaden. Dobrze, że w ogóle chodzą do teatru.
Zwłaszcza że w naszym wielkoobsadowym bądź co bądź spektaklu są także statyści. W teatrze czy filmie statysta to "osoba grająca drobne, nieme role, nie mająca praw aktorskich". Ale jest przecież inne, staropolskie znaczenie tego słowa (w dalszym ciągu cytuję W. Kopalińskiego): "mąż stanu, polityk, dyplomata, tęga głowa, człowiek mądry". I może to jest jakaś szansa. Że wśród statystów znajdą się statyści. Albo że na statystów awansują aktorzy. To byłoby dopiero przedstawienie!
A moje niezmiennie przychylne recenzje z dobrych staną się wtedy bardzo dobre.

Więcej możesz przeczytać w 43/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.