Lek na amnezję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dlaczego tak trudno przychodzi przełamywanie uprzedzeń i złych stereotypów we wzajemnych relacjach narodów oraz społeczeństw, takich jak Żydzi, Niemcy i Polacy?
- Jako jednostki i narody jesteśmy ulepieni z bryłek pamięci. To ona, nie zaś historia, o tym decyduje. Istnieje pamięć głupia i mniej głupia, zależnie od tego, kto ją przechowuje. Znam wielu Niemców, Polaków i Żydów, którzy powielają głupią pamięć, utożsamianą przez innych głupców z pamięcią całych narodów - szukał odpowiedzi Andrzej Szczypiorski, biorący udział w spotkaniu dyskusyjnym "Jak obchodzimy się z naszą pamięcią - chrześcijanie i Żydzi w Niemczech i w Polsce", zorganizowanym przez polskie przedstawicielstwo Fundacji Konrada Adenauera.

Jego uczestnicy byli zgodni, że o stosunkach między sąsiadami decyduje nie tyle historia, ile szczególny sposób jej artykulacji, jaką jest zbiorowa pamięć. "To kategoria subiektywna, będąca mieszaniną faktów, osobistych doznań i nieuniknionych uproszczeń" - próbował ją definiować Aleksander Smolar. To ona sprawia, że w relacjach między narodami nie istnieje "norma normalności", jak to ujął prof. Ernst Ludwig Ehrlich, niemiecki Żyd, wiceprzewodniczący europejskiej B?nai B?rith. Dlatego na przykład Niemcy mają inny stosunek do Francuzów niż do Norwegów czy Rosjan, a Żydzi inaczej odnoszą się do Polaków niż do Holendrów, którzy po mistrzowsku wykreowali swój mit "zbio- rowego przyjaciela Żydów", choć fakty historyczne pokazują co innego. Dla Polaków słowo "powstanie" oznacza powstanie warszawskie, dla Żydów - powstanie w getcie, co nieraz prowadziło do nieporozumień.
Zdaniem prof. Ehrlicha, dopóki w strukturze społecznej Niemiec liczebnie dominowała generacja morderców, ich ofiar, ludzi obojętnych i małych beneficjentów Zagłady, czyli tych, którzy "tylko" kradli mienie pożydowskie, dopóty rozliczenie się z Szoah nie było możliwe. W pokoleniu ich dzieci i wnuków dokonał się przynajmniej częściowy przełom, duchowy i intelektualny, oparty na nieustannym przypominaniu Holocaustu. Podobne zjawisko obserwuje się w Izraelu, gdzie dopiero dziś jest demaskowany lekceważący i pełen syjonistycznej wyższości stosunek Żydów mieszkających w Palestynie do zagłady ich diasporowych braci, którzy "też powinni wyjechać do Erec". Również w Polsce powojenna generacja Żydów zerwała z wiktymologiczną pamięcią swych rodziców, ukrywających swe pochodzenie. - Niemcy - mówił Ehrlich - szukają jednak teraz czegoś, co nie istnieje i zaistnieć nie może: pojednania ze swymi ofiarami. Kto z kim miałby się pojednać? Nieżywi? - pytał retorycznie. Tymczasem nadal "żywe" niemieckie firmy opierają się przed takim oczywistym gestem pojednania, jak wypłacanie odszkodowań ofiarom pracy przymusowej, na co zwrócił uwagę Jan Parys, prezes Polsko-Niemieckiej Fundacji Pojednanie.


O relacjach między narodami decyduje nie historia, lecz zbiorowa pamięć

Łatwiej udało się osiągnąć zgodę w kwestii, że Holocaust nie został "przetrawiony" przez polską kulturę i świadomość zbiorową w takim stopniu jak w innych krajach. Zdaniem Smolara, złożyło się na to kilka przyczyn. Wielkie straty narodu polskiego poniesione podczas okupacji. Zablokowanie przez komunistów refleksji nad Zagładą po wojnie. Plebejski antyjudaizm polskiego Kościoła katolickiego. Wrogość do Izraela po 1967 r. Duży udział osób pochodzenia żydowskiego w PRL-owskich elitach władzy, również w tzw. organach bezpieczeństwa. W efekcie do dziś znaczna część społeczeństwa nie wie, że istnieje różnica między obozami koncentracyjnymi a obozami zagłady i traktuje Auschwitz jako polskie mauzoleum. Po 1989 r. przecięły się dwie pamięci: polska, z ośrodkiem bólu przesuniętym na wschód (Katyń, Syberia, Ukraina), i żydowska, której centrum jest pamięć o Holocauście, czyli Polska stająca się dla Żydów swoistą "Częstochową". - Dialog religijny to fikcja i ja rozumiem frustrację księdza Chrostowskiego, że Żydzi nie chcą tego dialogu. Nie jest to bowiem teologiczny problem Żydów. Stary Testament to sprawa chrześcijaństwa - mówił Aleksander Smolar, zaś obecny na spotkaniu ks. Andrzej Zuberbier, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, niespecjalnie przeciwko temu oponował. - Czy jednak każdy dialog musi prowadzić do kompromisu, a jeśli nie prowadzi, nie ma sensu? Czy może powinien polegać na uważnym słuchaniu drugiej strony? - zastanawiała się Hanna Bortnowska, redaktor naczelna czasopisma "Polis".
Czy w trzecim tysiącleciu pamięć o Holocauście - największej hańbie XX w. - odgrywać będzie jeszcze jakąś rolę? Częściowej odpowiedzi udzielił Roland Freunden- stein, dyrektor Fundacji Adenauera na Polskę. Kiedy NATO decydowało o interwencji w Kosowie, szef niemieckiej dyplomacji Joschka Fischer, lider Zielonych i zdeklarowany pacyfista, był w bardzo trudnej sytuacji. - Powiedzieliśmy sobie: nigdy więcej wojny. Ale także: nigdy więcej Auschwitz, nigdy więcej ludobójstwa - tak uzasadniono udział Bundeswehry w położeniu kresu czystkom etnicznym w Kosowie. 

Więcej możesz przeczytać w 43/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.