Vox populi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Progresja podatkowa, zwłaszcza w połączeniu z ulgami, ani nie zapewnia sprawiedliwości społecznej, ani nie jest lekarstwem dla finansów publicznych
Z opinią publiczną należy się liczyć. Polityk, który nie dba o to, by ją do siebie przekonać, często przegrywa, mimo oczywistej trafności jego poglądów czy programu. Nie chciałbym, by to spostrzeżenie zabrzmiało jak chwalba oportunizmu. Wręcz przeciwnie. Chodzi mi o to, by nie topić dobrej sprawy niezręcznościami, lekceważeniem przeciwnika, hermetycznością stylu.

Kłopotów, jakie ma polityk, nie ma na ogół uczony w zakresie tzw. nauk ścisłych. Trafność odkryć prędzej czy później zostaje potwierdzona, choćby czekać na to wypadało 300 czy 400 lat, natomiast szalbierstwa naukowe w rodzaju "teorii" Łysenki mają krótki żywot. Obskurancka rezerwa wobec odkryć naukowych ustąpiła dziś miejsca nadmiernym oczekiwaniom. Świat czeka z zapartym tchem na nowe zdobycze nauki, widząc, jaką rolę odgrywają osiągnięcia ludzkiego intelektu w naszym życiu, także tym najbardziej codziennym.
Inaczej jest z gospodarką. Gospodarka to dziedzina, w której obiektywny stan wiedzy i logika argumentacji często nie wystarczają do przekonania opinii publicznej o trafności propozycji i programów. Losy innowatorów w tej dziedzinie są aż nadto dobrze znane. Kłaniając się biologom, fizykom, chemikom, opinia publiczna nie kłania się ekonomistom, chociaż to właśnie od polityki gospodarczej, od stanu gospodarki zależy możliwość wdrożenia wynalazków. Ekonomiści niezwykle łatwo podejrzewani są o działania sprzeczne z interesem społecznym, a epitetów, jakimi są obdarzani, nie spisałbyś na wołowej skórze. W zasadzie trudno się temu dziwić, zwłaszcza w krajach, które doświadczyły jednej z najbardziej zbrodniczych utopii ustrojowych i ekonomicznych, reklamowanej jako szczytowe osiągnięcie umysłu ludzkiego.
Czas jednak płynie i doświadczeń przybywa. Nikt poważny nie agituje już za własnością państwową w gospodarce. Wiadomo też, że nie można bezkarnie zwiększać stopy redystrybucji produktu krajowego, jeśli nie chce się zahamować wzrostu gospodarki. Wiadomo również, że progresja podatkowa, zwłaszcza w połączeniu z rozmaitymi ulgami, ani nie zapewnia sprawiedliwości społecznej, ani nie jest lekarstwem dla finansów publicznych. Nasze własne doświadczenia oraz losy bogatych sąsiadów pokazały, że jest wręcz przeciwnie. U nas wyszło na jaw, że w dotychczasowym systemie podatkowym najwyżej opodatkowani są emeryci. W bogatych Niemczech progresja dochodząca do 53 proc. dochodów nie zapewnia dostatecznych wpływów budżetowych ani skutecznej walki z potężnym bezrobociem.
Okazuje się jednak, że wszystko to często nie wystarcza do przekonania opinii publicznej o racjach ekonomistów głoszących konieczność szybszej prywatyzacji, likwidacji deficytu bud- żetowego, dalszej liberalizacji warunków gospodarowania (monopole, koncesje...), zaprzestania finansowania rozmaitych świętych krów czy wreszcie stworzenia powszechnego, uczciwego systemu podatkowego. Stopień zsocjalizowania mentalności znacznej części społeczeństwa okazuje się ciągle bardzo wysoki, niezależnie od deklarowania się po stronie lewicy czy prawicy. Gorsze jest jednak to, że w całkowitej sprzeczności z doświadczeniem historycznym, z faktami, ze stanem wiedzy, ten antyreformatorski, obstrukcyjny światopogląd wspierają ludzie, od których można by już oczekiwać odejścia od socjalistycznego fideizmu, od przekonania o konieczności centralnego kierowania gospodarką. Swoisty tragizm konfliktu między logicznymi racjami ekonomii a spuścizną niedawnej przeszłości polega na tym, że dopiero całkowita, kosztowna klęska "starego" doprowadza do głębszych zmian ustrojowych i systemowych. W tym jednym punkcie marksistowska wykładnia procesu historycznego jest trafna. Obrona starego jest zawsze twardą obroną partykularnych interesów, a nie obroną wyższych racji. Może by tak częściej i wyraźniej mówić i pisać, kto czego broni w naszej dzisiejszej gospodarce i dlaczego. I kto na tym traci i dlaczego.
Więcej możesz przeczytać w 41/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.