Wprost od czytelników

Wprost od czytelników

Dodano:   /  Zmieniono: 
W pierwszą niedzielę sierpnia odbył się w Opolu "Żółto-niebieski [od barw miasta] bal radości", wieńczący kilkumiesięczne pranie mózgów, które miało przekonać o konieczności istnienia województwa opolskiego. Zdumiewa, jak łatwo można manipulować ludźmi, uruchamiając kilka kłamstw, stereotypów i sentymentów. Miejscowi politycy przedstawiali Opolszczyznę jako bajkowy zakątek Polski, gdzie wilki pasą się razem z baranami. Nic dziwnego, że brakuje im pomysłów na skuteczne rozwiązanie problemów społecznych.
Ojczyzna Opolszczyzna
W pierwszą niedzielę sierpnia odbył się w Opolu "Żółto-niebieski [od barw miasta] bal radości", wieńczący kilkumiesięczne pranie mózgów, które miało przekonać o konieczności istnienia województwa opolskiego. Zdumiewa, jak łatwo można manipulować ludźmi, uruchamiając kilka kłamstw, stereotypów i sentymentów. Miejscowi politycy przedstawiali Opolszczyznę jako bajkowy zakątek Polski, gdzie wilki pasą się razem z baranami. Nic dziwnego, że brakuje im pomysłów na skuteczne rozwiązanie problemów społecznych. Zresztą politycy to przecież nie społecznicy. Różne są ich cele, różne sposoby i środki ich realizacji. Szkopuł w tym, że najważniejsze decyzje związane z realizacją niepolitycznych celów społecznych podejmują właśnie politycy, którzy chcą w ten sposób zrealizować własne zamysły polityczne, dotyczące głównie zdobycia władzy. Oto odpowiedź na pytanie, dlaczego politycy z reguły nie dotrzymują przedwyborczych obietnic. Fakt ostentacyjnej zgodności poglądów przedstawicieli opolskiej koalicji i opozycji przypominał nie tak dawne przecież czasy, kiedy to interesy funkcjonariuszy pewnej partii stały przed interesem społecznym. To wyjaśnia, dlaczego opolscy politycy mogli się tak łatwo dogadać.

TADEUSZ KASPROWICZ
Opole



Rozsądna prędkość
Wiele lat byłem taksówkarzem w Bostonie i mogę stwierdzić, że limit prędkości obowiązujący na polskich drogach jest znacznie wyższy niż jego amerykański odpowiednik. Jest to jeszcze bardziej szokujące, jeśli weźmie się pod uwagę stan tych pierwszych. Typowe dla Polski szosy jednopasmowe, na których przy wyprzedzaniu wyjeżdża się na pas dla aut jadących z przeciwnej strony, w Massachusetts stanowią mniej niż 5 proc. dróg i obowiązuje na nich zakaz wyprzedzania. Dopuszczalną prędkością na autostradach wielopasmowych w USA jest 90 km/h, rzadziej 105 km/h. Wyjątkiem jest Montana, gdzie obowiązuje tzw. rozsądna prędkość. Szokująco szybko jeździ się w Polsce. Muszę jednak przyznać, że w USA piesi całkowicie i bezkarnie ignorują sygnalizację świetlną. Rowerzyści zachowują się podobnie. Nawyki kierowców też nie są najbezpieczniejsze. Kierunkowskazy często zastępowane są przez rękę niedbale wysuniętą przez okno. Mimo to w Stanach Zjednoczonych jest bezpieczniej ze względu na szersze, bezkolizyjnie poprowadzone ulice, doskonałe autostrady i zakaz wyprzedzania na drogach lokalnych.

KRZYSZTOF POLEWKA
Boston
Więcej możesz przeczytać w 41/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.