Plan miasta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z MARCINEM ŚWIĘCICKIM, prezydentem Warszawy
"Wprost": - Ponad dwa lata temu podczas naszej poprzedniej rozmowy, gdy mówiliśmy o samorządzie Warszawy złożonym z 19 rad i 11 gmin, był pan zdania, że już nie da się go bardziej skomplikować.
Marcin Święcicki: - Dało się. Ubolewam, że moje propozycje, by nie tworzyć w Warszawie powiatu, nie zostały wzięte pod uwagę. Inne polskie metropolie będą miały tylko dwa szczeble samorządowe: gminę, która przejmie funkcje powiatowe, i województwo. Warszawa będzie miała pięć: dzielnicę, gminę, powiat, radę miasta i sejmik wojewódzki.
- Kto więc będzie gospodarzem stolicy?
- Nie będzie jednego gospodarza. Na tym samym terenie działać będzie starosta, prezydent i jedenaście gmin warszawskich - a gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść.
- Zwłaszcza gdy wyrywają sobie rondle. Zakres kompetencji starosty i prezydenta będzie bardzo podobny.
- Dlatego liczę na to, że jeszcze przed końcem roku wpłynie inicjatywa ustawodawcza, która uprości tę strukturę poprzez połączenie rady powiatu i rady Warszawy w jeden organ, bo przecież nie ma sensu, by na tym samym terenie działały dwie rady o zbliżonych kompetencjach... Ale czy to, o czym mówimy, jest zrozumiałe dla czytelników w całej Polsce?
- Chyba nie jest.
- To powiem tak: jeśli ktoś w Polsce martwi się, że będzie miał za dużo szczebli samorządowych, bo aż trzy, niech się pocieszy tym, że w Warszawie będzie ich pięć.
- Dla warszawiaków jest to kiepskie pocieszenie.
- Mimo wszystko jestem optymistą. Sądzę, że Warszawa nadal będzie dobrze funkcjonować i rozwijać się. Wszystko zależy od ludzi. Przez cztery lata moja współpraca z burmistrzami z różnych opcji politycznych układała się dobrze, z poprzednim wojewodą też i mam nadzieję, że będzie tak nadal.
- Dwa lata temu też był pan optymistą, mówiąc: "Mam nadzieję, że w 2000 r. Warszawa stanie się europejską metropolią". Do roku 2000 zostało 15 miesięcy. Nadal żywi pan tę nadzieję?
- Uważam, że przez ostatnie dwa lata nie straciliśmy tej szansy. Warszawa stała się najbardziej atrakcyjnym w naszej części Europy miejscem dla inwestorów. Przegoniliśmy Pragę i Budapeszt. To, że tyle się tutaj buduje, jest dobre zarówno dla miasta i jego mieszkańców - bo powstają nowe miejsca pracy - jak i dla całego kraju. Wielu inwestorów nie rozjechałoby się po Polsce w interesach, gdyby ich Warszawa odstraszyła. Dzisiaj kończymy negocjacje w sprawie budowy centrum kongresowo-wystawienniczego. Przystępujemy do zabudowy portu praskiego i placu Defilad. Zgodnie z planem budujemy metro. Przygotowaliśmy budowę dwóch mostów, Siekierkowskiego i Świętokrzyskiego, wyręczając administrację rządową, gdyż są to mosty na szlakach krajowych przebiegających przez Warszawę.
- Będą to mosty znikąd donikąd, bo nie ruszyła budowa autostrad i obwodnicy Warszawy. Do tej europejskiej metropolii nie można po europejsku dojechać.
- Mam o to pretensję do władz centralnych. To, co dostajemy od nich na budowę dróg, nie pozostaje w żadnej proporcji do liczby samochodów jeżdżących po Warszawie. Z punktu widzenia strategii krajowej, wydatki na drogi i obwodnice właśnie tutaj będą najbardziej efektywne, bo skorzysta z nich najwięcej ludzi i pojazdów. Tymczasem budowa autostrady wokół Warszawy została wstrzymana przez rząd.
- We władzach Warszawy też są hamulcowi. Sprawa zabudowy placu Saskiego pokazała, że nawet takim architektom jak Norman Foster trudno się przebić ze swymi pomysłami.
- Bo jest zbyt wielu decydentów. Gmina Centrum ściągnęła jednego z największych światowych architektów, tymczasem różne osoby i urzędy kręcą nosem, chcą go posłać na peryferie, pytają, dlaczego on chce budować akurat tutaj, dlaczego nowoczesny budynek. A przecież Foster na symbolu demokracji niemieckiej - Reichstagu - postawił nowoczesną kopułę, we francuskim Nimes, mieście pamiętającym czasy rzymskie, wzniósł nowoczesny gmach, umiejętnie połączył tradycję i nowoczesność w Londynie...
- Warszawa jest zbyt konserwatywna czy zbyt prowincjonalna, by docenić nowoczesne wizje przestrzenne?
- Co to znaczy "Warszawa"? Poglądy kilku malkontenckich urzędników i wojewody Gieleckiego nie są reprezentatywne. Z badań CBOS przeprowadzonych w lipcu tego roku wynika, że warszawiakom zdecydowanie podobają się powstające nowoczesne budowle. Większość uważa je za dobrze wkomponowane w istniejącą zabudowę. Szczególnie podoba się odbudowany Pałac Jabłonowskich - dawny ratusz - który umiejętnie łączy dawną formę architektoniczną z nowoczesną funkcją.


Stolica Polski stała się w naszej części Europy najbardziej atrakcyjnym miejscem dla inwestorów

- A budy bazarowe na głównych ulicach, dziki handel w centrum miasta, tabuny natrętnych żebraków, mafie taksówkowe - to też im się podoba?
- Ile razy zabieramy się za te budki, zaraz pojawiają się ich obrońcy, którzy argumentują, że tam kupują emeryci. Do Warszawy ciągną handlarze, obcokrajowcy, bezdomni, żebracy. Trzy czwarte bezdomnych w naszych noclegowniach to przybysze z całej Polski.
- Przybysze z całej Polski odbywają też nieustanne demonstracje, pikiety, przemarsze przez Warszawę, paraliżując ruch i powodując gigantyczne utrudnienia, również w funkcjonowaniu urzędów centralnych.
- Zgody na zajęcie pasa drogi "w sposób nietypowy" wydaje urząd wojewódzki. Zwróciłem się do wojewody, by ograniczył ich zakres i nie wydawał zezwoleń na demonstracje w godzinach szczytowego natężenia ruchu, by tak ostro nie kolidowały one z życiem miasta. Nie mam odpowiedzi. Więcej nic nie możemy zrobić. Marszałkowska, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, Aleje Ujazdowskie - ulubione trasy marszów protestacyjnych - to drogi rządowe. Policja też jest rządowa. Kiedy poprosiłem ją o usunięcie z Marszałkowskiej protestujących kupców, którzy blokowali budowę kolejnej stacji metra, zażądano prawomocnego wyroku eksmisyjnego, a on mógł zapaść za kilka lat. Na szczęście udało nam się wcześniej dojść z kupcami do porozumienia, ale straciliśmy pół roku. Pseudoekolodzy z Krakowa na kilka miesięcy wstrzymali budowę spalarni śmieci, co kosztowało nas wiele miliardów złotych z kieszeni podatników. Prawo jest takie, że każdy może protestować bezkarnie, bez żadnych konsekwencji finansowych. A ja nie mogę łamać prawa.
- Robią to natomiast przestępcy. Warszawska policja i prokuratura uchodzą za najmniej wydolne w Polsce, wykrywalność wielu przestępstw jest minimalna, a ludzie boją się chodzić po ulicach.
- Istotnie, z badań, o których już mówiłem, wynika, że w ocenie mieszkańców największym problemem Warszawy jest bezpieczeństwo i przestępczość. Dlatego akcję "Małolat" aż 87 proc. warszawiaków oceniło jako słuszną. Ale władze centralne uznały ją za niesłuszną.
- Prawie tyle samo ankietowanych - 86 proc. - jest jednak zadowolonych z tego, że mieszka w Warszawie. Co ich tutaj trzyma?
- Nie tylko więzy emocjonalne. Ale na przykład poziom szkół - najwyższy w całym kraju. Największe są też możliwości znalezienia dobrej i atrakcyjnej pracy. Powszechny jest nadto dostęp do szeroko pojętej kultury. Istotne jest wreszcie to, że Warszawa w sumie zmienia się na lepsze od ostatnich wyborów samorządowych w 1994 r.
- Tak uważa tylko 36 proc. badanych warszawiaków.
- Ale przeszło trzykrotnie mniej, bo 11 proc., uważa, że zmieniła się na gorsze. 28 proc. sądzi, że się nie zmieniła. Reszta - co czwarty - nie ma zdania.
- Jak można nie mieć na ten temat zdania?
- To ciekawy problem. Większość ludzi nie interesuje się działalnością władz samorządowych, nie wie, czym zajmują się poszczególne stołeczne instytucje, a 88 proc. nie potrafi wymienić nazwiska żadnego radnego, na którego przecież głosowali. Równocześnie rośnie zainteresowanie funkcją samorządowca, co może świadczyć o jej prestiżu. Tak odbieram zgłoszenie aż 24 list wyborczych do rady gminy Centrum i kandydowanie takich ludzi, jak były prezydent Wyganowski czy były wojewoda Jastrzębski, którym na pewno nie chodzi o dietę radnego.
- Czy rada będzie zdolna do działania, jeśli na przykład z każdej listy mandat uzyska jeden kandydat?
- Przypuszczam, że ludzie jednak będą głosować na listy znanych ugrupowań politycznych.
- Czy to dobrze, że znajdą się na nich posłowie?
- Gdy zostałem prezydentem, zrezygnowałem z mandatu posła i odmówiłem kandydowania do parlamentu w ostatnich wyborach. Uważam, nie da się dobrze łączyć funkcji parlamentarzysty i samorządowca.
- Stanowisko burmistrza lub mera stolicy często bywa trampoliną do najwyższych stanowisk w państwie. W którą stronę pan chce się z niej odbić?
- Richard von Weizsäcker, były prezydent Niemiec, powiedział, że jeśli piastowało się funkcję prezydenta stolicy, stanowisko głowy państwa jest już kaszką z mlekiem. Ale Warszawa jest stosunkowo małym miastem w porównaniu z innymi stolicami Europy - żyje tu tylko 5 proc. mieszkańców Polski - więc i warszawska trampolina jest proporcjonalnie mniej sprężysta. Uważam natomiast, że prezydentów takich miast jak Warszawa powinno się wybierać w wyborach bezpośrednich. Zwiększyłoby to frekwencję w wyborach samorządowych i nadałoby im rumieńców. Ludzie nie znają radnych, ale nazwisko prezydenta miasta znają prawie wszyscy. Ja chętnie poddałbym się takiemu sprawdzianowi.

Więcej możesz przeczytać w 41/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.