Prognoza pogody

Dodano:   /  Zmieniono: 
Teczki prawdy
Instytut Pamięci Narodowej ma udostępniać dokumenty poszkodowanym przez służby bezpieczeństwa 

- Ustawa o powołaniu Instytutu Pamięci Narodowej została już zaakceptowana przez Sejm. Teraz trafiła do Senatu. Potem musi ją jeszcze podpisać prezydent. Biorąc pod uwagę merytoryczną stronę ustawy, nie powinno być z tym kłopotu. Aleksander Kwaśniewski opowiadał się bowiem za udostępnieniem akt ludziom. Nie obawiam się także skierowania przez prezydenta ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, wszak sprawdzi on jej zgodność z konstytucją. Gdyby - czego nie przewidujemy - znalazły się tam jakieś nieścisłości, wykrycie ich przez Trybunał będzie korzystne dla działania instytutu.

Główne zadanie instytutu to udostępnienie dokumentów osobom poszkodowanym przez służby bezpieczeństwa. Kolejne ma charakter wtórny wobec pierwszego - daje możliwość ścigania przestępstw, na których ślady ludzie trafią przy przeglądaniu dokumentów. Dopiero zestawienie wiedzy ludzkiej i dokumentów pozwala bowiem uzyskać pełny obraz wydarzeń. By wypełnić to zadanie, powołamy specjalistyczną prokuraturę biegłą w ściganiu przestępstw tego typu. Trzecim celem ustawy jest edukacja. Upublicznienie wiedzy dotyczącej naszej przeszłości, starannie ukrytej przed opinią publiczną, potrzebne jest po to, by uchronić społeczeństwo przed możliwością powrotu metod totalitarnych. Doskonale udało się to w RFN, choć kosztowało wiele czasu i wysiłku.
Zdecydowaliśmy się na ujawnienie w przekazywanych dokumentach nazwisk konfidentów, ponieważ chcemy, aby pokrzywdzeni mogli mieć tę samą wiedzę co krzywdzący. Chcemy udostępnić dokumenty w jak największej liczbie miejsc. Biorąc pod uwagę możliwości, wolno zejść do poziomu dzisiejszych miast wojewódzkich, czyli 49 miejscowości. Liczymy, że wtedy nawet ludzie starsi będą się mogli zapoznać z aktami, nawet jeśli mają mało pieniędzy i kłopoty ze zdrowiem. Specjalistycznych prokuratur będzie znacznie mniej, tzn. dziesięć, wyznaczonych granicą okręgu. Powołana zostanie główna komisja ścigania zbrodni przeciw narodowi polskiemu, czyli prokuratura nadrzędna wobec okręgowych. Istnienie tych specjalistycznych prokuratur - w przeciwieństwie do "zwykłych" - ma określony horyzont czasowy. Za jakieś 15-20 lat wyczerpie się społeczna potrzeba sięgania do własnych teczek.


Upublicznienie wiedzy o przeszłości ma uchronić społeczeństwo przed powrotem
metod totalitarnych


Warunkiem zajrzenia do dokumentów będzie złożenie wniosku o udostępnienie materiałów wraz z deklaracją, że było się osobą poszkodowaną, a nie funkcjonariuszem czy współpracownikiem UB czy SB. Ta deklaracja jest zabezpieczeniem przed oszustwami wobec ustawy lustracyjnej. Chodzi o to, by nie można było sprawdzić, czy "coś zostało w dokumentach". Mogłoby to zachęcać do kłamstwa przy spełnianiu wymogów ustawy lustracyjnej. Po złożeniu wniosku zainteresowany dostanie zawiadomienie, czy odpowiednia teczka istnieje, a następnie informację, kiedy będzie mógł do niej zajrzeć.
SLD zarzuca ustawie upolitycznienie. W pewnym sensie jest ona polityczna, ale tylko w ten sposób można przełamać sytuację, w której chronieni są krzywdzący, a prawo nie pozwala poszkodowanym poznać prawdy.
SLD, nie mogąc przeciwdziałać powstaniu instytutu, stara się zrobić wszystko, by uniemożliwić mu realne działanie. Prowadzi długie dyskusje na temat definicji zbrodni komunistycznych, tłumacząc, że ścigane mogą być tylko zbrodnie (czyli przestępstwa zagrożone karą powyżej trzech lat więzienia), a nie występki. Tymczasem ścigać trzeba także te ostatnie. Połamanie rąk i nóg w czasie śledztwa jest występkiem, czy to jednak oznacza, że tortur nie powinno się ścigać przed sądem?
Więcej możesz przeczytać w 40/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.