A właśnie samorząd

A właśnie samorząd

Dodano:   /  Zmieniono: 
Państwo nie traci, lecz zyskuje, gdy społeczeństwo poczuwa się do odpowiedzialności za swój region. Zwłaszcza w Polsce, gdzie samorządność ma kilkuwiekową tradycję
Za niecały miesiąc, 11 października, odbędą się wybory radnych do samorządów gmin, powiatów i województw. Listy kandydatów są już zamknięte. To pierwsze w powojennej Polsce wybory, których rezultatem będzie rzeczywisty powrót do idei państwa obywatelskiego. Duża część władzy zostanie przekazana w ręce obywateli. Naprawa struktur sprawowania władzy i budowa samodzielności samorządowej pozwoli na podejmowanie decyzji w sprawach publicznych przez przedstawicieli społeczności lokalnych. Radni wybrani w najbliższych wyborach będą - na różnych szczeblach - podejmować decyzje najistotniejsze dla każdej wsi, miasta i regionu. Administracja zostanie znów poddana społecznej kontroli - jak to się dzieje w innych państwach demokratycznych.

Obowiązujący dotychczas w Polsce model scentralizowanej władzy opierał się na odgórnym nadzorowaniu obywateli. Sensem jego istnienia było przede wszystkim blokowanie aktywności i samodzielności każdego z nas. A to właśnie te cechy społeczne składają się na to, co nazywamy samorządnością.
Lata socjalizmu przyzwyczaiły nas do arogancji władz i urzędników, od których wszystko zależało i którzy byli zupełnie niezależni od nas, bo nie mieliśmy wpływu ani na ich wybór, ani dobór. Pierwsze prawdziwie demokratyczne wybory do samorządów gminnych, przeprowadzone przez pierwszy solidarnościowy rząd siedem lat temu, spowodowały głębokie zmiany w świadomości społecznej. Uruchomiły ukryte pokłady ludzkiej aktywności. Zabarwiły się szare, zapomniane miasteczka. Władze gminne stały się gospodarzami swoich miejscowości. Październikowe wybory są dopełnieniem podjętych wtedy decyzji i zobowiązań. Poszerzą pole działalności obywatelskiej do standardów typowych dla państw demokratycznych.
Po wejściu w życie reformy nastąpi przekazanie samorządowi władzy i pieniędzy, których wydawanie do tej pory było ściśle nadzorowane przez urzędników centrali. Nadzór ten stanie się teraz obowiązkiem i przywilejem społeczności lokalnej - bezpośrednio zainteresowanej sposobem wydawania jej pieniędzy. Samorządy przejmą większość zadań dziś wykonywanych przez województwa: między innymi odpowiedzialność za służbę zdrowia, pomoc społeczną, politykę prorodzinną, szkolnictwo podstawowe i średnie, remonty dróg i zwalczanie bezrobocia.
Założeniem reformy jest pełne uniezależnienie samorządów od władzy centralnej we wszystkich tych sprawach, które mogą być załatwione na miejscu. Gminy, powiaty i województwa będą też niezależne od siebie, otrzymają odrębne kompetencje, źródła finansowania i osobowość prawną, będą się nawzajem uzupełniały. Waga tej reformy jest fundamentalna dla dalszego rozwoju naszego kraju.
Po to, by władza samorządowa była jak najbardziej reprezentatywna, stworzyliśmy małe okręgi wyborcze. Ich granice przebiegają tak, by się przyczyniać do integrowania lokalnych społeczności i tworzenia ścisłych więzi między nimi. Zarzuty o stronnicze ustalanie okręgów wyborczych nie opierały się na przesłankach rzeczowych, wypływały raczej ze strachu przed przegraniem wyborów (co jest tym bardziej prawdopodobne, że ugrupowania je wysuwające nie mają rzeczowego programu politycznego) oraz z chęci stworzenia wokół wyborów atmosfery skandalu. Była to swoista próba zdeprecjonowania idei reformy w oczach wyborców. Okręgi wyborcze powstały tak, by wybrana w nich władza samorządowa odpowiadała jak najpełniej oczekiwaniom obywateli.
Każda społeczność lokalna ma szansę wystawić w wyborach własnego kandydata - wystarczy poparcie grupy obywateli. Jest to kolejny, niezwykle istotny element bezpośredniego wpływu na władzę. Tylko tak wyłonieni kandydaci na radnych będą mieli szansę na społeczne poparcie, a ze swej strony będą potrafili lepiej zrozumieć potrzeby swej gminy czy powiatu. Taką reformę obiecywała AWS przed wyborami parlamentarnymi i dotrzymała słowa - przekazała kompetencje dotyczące spraw lokalnych tym, którzy je znają najlepiej i do których społeczności lokalne mają zaufanie.
Każde wybory wzbudzają emocje. Obecna kampania także rozpoczęła się od wysuwanych przez niektóre ugrupowania oskarżeń o "upolitycznienie reformy", niedoinformowanie społeczeństwa czy zniszczenie idei samorządności. Opozycja nie pomagała też przy tworzeniu reformy, ograniczając swój udział do wykorzystywania protestów wzburzonych mieszkańców likwidowanych województw, nie orientujących się, jak będą wyglądały ich sprawy po reformie, oraz sprowadzając istotę reformy do przetargów o liczbę województw. A teraz próbuje wywołać w społeczeństwie wrażenie zagrożenia reformą. Wykorzystując odwieczny strach ludzi przed nowym, przekonuje, że reforma niesie z sobą chaos, wzrost biurokracji, pogorszenie jakości pracy urzędów państwowych.
W czasie sprawowania rządów dzisiejsza opozycja nie podjęła się przeprowadzenia reformy administracyjnej, której kraj tak bardzo potrzebował. Również teraz nie ma pomysłów - zaangażowano sztab ankieterów do przepytania ludzi, co im leży na sercu i co dane ugrupowania mogłyby dla nich zrobić, a przede wszystkim, co mogłyby im obiecać, że zrobią po ewentualnym zwycięstwie w wyborach. Jest to jawne przyznanie się do braku jakiegokolwiek programu wyborczego.
Centralizm okazał się nie najlepszą formą rządów. Nakładał na władzę odpowiedzialność nie tylko za strategiczne decyzje, ale również za decyzje na szczeblu lokalnym. Powodowało to rozrost biurokracji, a w konsekwencji także niezrozumienie potrzeb lokalnych. Państwo nie traci, lecz zyskuje, gdy społeczeństwo poczuwa się do odpowiedzialności za swój region. Zwłaszcza w Polsce, gdzie samorządność ma kilkuwiekową tradycję. Dlatego powinniśmy wszyscy wziąć w tych wyborach udział i własnym głosem zadecydować o losach naszej społeczności lokalnej.

Więcej możesz przeczytać w 38/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.