Kopalnia złota

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z JORGE SAMPAIO, prezydentem Portugalii
Juliusz Urbanowicz: - Jak w ciągu nieco ponad dziesięciu lat przeobrazić się z zapyziałego, peryferyjnego państwa w kraj nowoczesny i stosunkowo bogaty?
Jorge Sampaio: - Żadnej cudownej recepty nie ma. Portugalia dokonała tego dzięki własnym wysiłkom, choć oczywiście bardzo pomogło nam członkostwo w Unii Europejskiej (od 1986 r. - przyp. red.). Mówi się, że byliśmy bardzo dobrymi uczniami, ale ja nie lubię tego określenia. Decydujące znaczenie miały nasze własne dokonania, cały proces politycznej, społecznej, kulturalnej i edukacyjnej przemiany. Jego efektem są osiągnięcia w gospodarce, przystąpienie do Unii Europejskiej, gotowość do udziału w unii walutowej, zbudowanie nowoczesnej infrastruktury, w tym spektakularnego mostu Vasco da Gamy, oraz zorganizowanie światowej wystawy Expo ?98 w Lizbonie. Kluczowa okazała się stabilizacja polityczna. Po przełomie rewolucyjnym ("rewolucja goździków" z 1974 r.) udało się nam zbudować stosunkowo stabilną demokrację z dobrze funkcjonującym systemem partyjnym. Ugruntowaliśmy w społeczeństwie poczucie rządów prawa. Wszystko to nie byłoby możliwe bez wielkiej reformy gospodarczej, szybkiej prywatyzacji i modernizacji, dynamicznego rozwoju, zwłaszcza nowo powstających sektorów naszej gospodarki, wreszcie - sposobu, w jaki portugalscy biznesmeni zaczęli patrzeć w przyszłość. Nie udałoby się to bez wysiłków edukacyjnych młodzieży, starającej się dogonić nowoczesny świat. Dotyczy to zresztą całego społeczeństwa. Trudne do przecenienia znaczenie miało wielkie poczucie jedności Portugalczyków w dążeniu do celu, jakim było członkostwo w Unii Europejskiej. Podobnie jest chyba w Polsce.

Jorge Sampaio (urodzony w 1939 r.) podczas studiów prawniczych na uniwersytecie w Lizbonie angażował się w działalność przeciw dyktaturze Antonio Salazara. Później zajmował się obroną więźniów politycznych i publikował w prasie opozycyjnej. Był założycielem Ruchu Lewicy Socjalistycznej, a następnie Grupy Interwencji Socjalistycznej (GIS). Od 1978 r. jest członkiem Partii Socjalistycznej (PS). Rok później został deputowanym do portugalskiego parlamentu. W 1987 r. objął funkcję przewodniczącego frakcji PS, a dwa lata później sekretarza generalnego partii. W lutym 1992 r. po porażce PS w wyborach ustąpił ze stanowiska. Przez sześć lat był burmistrzem Lizbony. W wyborach prezydenckich w styczniu 1996 r. zdobył 53,8 proc. głosów.


- Co się nie powiodło?
- Oczywiście nie wszystko udaje się zmienić od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wciąż mamy wiele problemów. Portugalski rynek jest ograniczony. Będziemy mieć trudności, jeśli bardziej nie umiędzynarodowimy naszej gospodarki. Musimy nadal modernizować przemysł. Mamy problemy z rolnictwem - ze względu na jego śródziemnomorską specyfikę i trudności, jakie przeżywa unijna wspólna polityka rolna. Istnieją ogromne dysproporcje w rozwoju poszczególnych części kraju: wybrzeża z dużymi miastami i bardziej zaniedbanej, mniej dynamicznej głębi kraju. Mimo że korzystamy z europejskich funduszy służących rozwojowi regionalnemu i wyrównywaniu poziomu życia, nadal jest to poważny problem. Kolejnym wyzwaniem jest szkolenie kadr. Młodzież kończąca studia jest dobrze przygotowana do konkurowania na rynku europejskim. Znacznie gorzej jest z ludźmi w średnim wieku - musimy im pomóc uzupełnić kwalifikacje. Nie mamy jednak powodów do niepokoju. Mieliśmy dość siły i determinacji, by dojść tak daleko, wystarczy nam też energii, aby pójść dalej.
- Portugalia podlega ciągłym przemianom. Przestała być potęgą kolonialną, odwróciła swoje spojrzenie od Atlantyku, zwracając się w stronę kontynentu, przebyła drogę od rządów autorytarnych do demokracji. W jakim kierunku zmierza obecnie?
- Wchodzimy do strefy euro - wspólnej waluty europejskiej - już od samego początku jej funkcjonowania. Dzięki temu będziemy mogli umocnić swoją pozycję w Unii Europejskiej. To dla nas ogromna szansa - z peryferiów Europy możemy się przesunąć do jej centrum. Byliśmy, jesteśmy i będziemy Europejczykami, ale pod pewnymi względami byliśmy odcięci od Europy. Teraz chcemy to nadrobić.
- Z przesuwaniem się do centrum Europy wiążą się jednak nie tylko przywileje, ale i obowiązki. Wkrótce z kraju przyjmującego pomoc Portugalia przekształci się w kraj pomagający nowym członkom Unii Europejskiej o niższym poziomie życia, takim jak Polska. Czy Portugalczycy są na to przygotowani?
- Od samego początku byliśmy zwolennikami rozszerzenia unii. Chcemy, żeby Europa była kontynentem, na którym panuje pokój i kontynuowana jest gospodarcza prosperity. Opowiadamy się za zasadą ogólnoeuropejskiej solidarności. To jeden z głównych powodów, dla których rozwijamy stosunki między naszymi krajami w różnych dziedzinach i na różnych szczeblach. Podczas wizyty w Polsce będziemy się dzielić naszymi doświadczeniami z negocjacji integracyjnych z unią oraz przygotowań do wykorzystania unijnych funduszy. Towarzyszyć mi będzie także kilkudziesięciu przedsiębiorców. Chcielibyśmy zwiększyć inwestycje portugalskie w Polsce oraz polskie w Portugalii. Przychylnie spoglądamy na proces zbliżania się Polski do NATO. Doceniamy w pełni znaczenie waszych wysiłków w stabilizowaniu stosunków z sąsiadami, zwłaszcza Rosją, Ukrainą i krajami bałtyckimi. Polska prze do unii nie jako petent, ale jako państwo, które wnosi aktywny wkład w jej rozwój i perspektywę pokoju, wpływając stabilizująco na sytuację powstałą po upadku muru berlińskiego. Najważniejsze, aby Polska utrzymała bardzo intensywny wewnętrzny rytm przemian niezależnie od tego, co się dzieje na zewnątrz. Negocjacje Portugalii z UE trwały ponad siedem lat. Ale długie negocjacje nie muszą być niekorzystne. Bardzo ważne jest, by prowadzić dyskusje tak długo, aż wyczerpie się wszystkie tematy. To pomoże w kontynuowaniu reform i udowodni, że kraj wchodzi do europejskiej rodziny bez żadnych niedomówień czy wątpliwości, nie ukrywając niczego pod stołem. Z kolei Europa stoi obecnie przed wielkim wyzwaniem. Z jednej strony musi być zdolna do przyjęcia nowych członków, a z drugiej - do utrzymania zasady społecznej i gospodarczej spójności. Unia nadal musi być oparta na wspólnych wartościach, w przeciwnym razie zabrniemy w ślepy zaułek. Oba procesy powinny więc przebiegać równolegle, a nie wzajemnie się wykluczać. Dlatego tak wielką wagę przywiązujemy do dyskusji na temat programu "Agenda 2000" i reformy funduszy strukturalnych. Wskaźnik poziomu życia w Portugalii zbliża się obecnie do 60 proc. średniego wskaźnika w krajach całej unii. W dalszym ciągu potrzebujemy więc środków z funduszy strukturalnych i kohezyjnych. Nie zgadzamy się na żadną reformę, która będzie niekorzystna dla Portugalii.
- A jeśli nie będzie dodatkowych środków w unijnym budżecie na rozszerzenie? Czy podtrzymacie wtedy swoje poparcie dla przyjmowania nowych członków?


Byliśmy, jesteśmyi będziemy Europejczykami,ale pod pewnymi względami byliśmy odcięci od Europy. Teraz chcemy to nadrobić

- Nie byłbym aż takim pesymistą. Jestem przekonany, że uda się znaleźć kompromisowe rozwiązanie - zarówno rozszerzenie, jak i kontynuowanie unijnej polityki strukturalnej okażą się możliwe równocześnie. Będziemy intensywnie pracować na rzecz takiego właśnie rozwiązania.
- Czy zamieszanie na światowych rynkach finansowych, a zwłaszcza krach w Rosji i obawy przed kryzysem globalnym, nie grożą odłożeniem do lamusa tych kwestii i zahamowaniem rozszerzenia unii?
- Członkowie unii na razie nie mieli problemów z opanowaniem sytuacji i utrzymaniem pod kontrolą własnego systemu finansowego. Wszyscy rozumiemy, że mamy jedną wspólną europejską przestrzeń. Musimy znaleźć sposób na to, żeby pomóc rozwiązać problemy w Rosji, jednocześnie sami unikając krachu oraz nie odkładając negocjacji z krajami, które - jak Polska - dotychczas bardzo dobrze radziły sobie z reformami.
- Czy wielka kampania promocyjna, jaką jest dla Portugalii wystawa Expo '98 w Lizbonie, dobrze prezentuje światu nowy wizerunek tego kraju?
- To była znakomita decyzja. Uczciliśmy w ten sposób rocznice naszych historycznych odkryć, wielowiekowych tradycji morskich, a jednocześnie zyskaliśmy sposobność do zademonstrowania naszych współczesnych związków z oceanem, naszych najnowszych osiągnięć. Jest to okazja do opowiedzenia się za pokojem, dialogiem i współpracą w Europie i na świecie. Zorganizowanie światowej wystawy było niezmiernie ważne z powodów wewnętrznych. Dzięki temu stała się możliwa renowacja bardzo zaniedbanego rejonu stolicy, który niespełna pięć lat temu był prawdziwym śmietniskiem tego miasta, a teraz jest jego najnowocześniejszą częścią. Expo jest niesłychanie istotne przede wszystkim dla samopoczucia Portugalczyków - przypominamy Europie i światu po raz kolejny, że możemy osiągnąć sukces dzięki dobrze zaplanowanemu, skoordynowanemu działaniu. Najpierw musieliśmy to udowodnić samym sobie - ujrzeć w lustrze naszą nową twarz, zanim zdecydowaliśmy się pokazać ją całemu światu.
- Portugalia wykorzystuje Expo do tego, by przedstawić się jako kraj patrzący szerzej niż do niedawna. Czy wzrośnie też jej zaangażowanie w byłych koloniach, np. w Timorze Wschodnim?
- Uczestnicząc aktywnie w coraz ściślejszej integracji w ramach Unii Europejskiej, nie tracimy z pola widzenia innych spraw rozgrywających się na arenie międzynarodowej i nie rezygnujemy z naszej tradycyjnej aktywności na innych kierunkach. Jesteśmy zdolni myśleć i działać w kategoriach międzynarodowych. Portugalia jest obecnie niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ, także członkiem-założycielem NATO. Mamy wspólnotę języka portugalskiego, która ostatnio odegrała ważną rolę w negocjacjach prowadzących do zawieszenia broni po przewrocie w Gwinei-Bissau. Jesteśmy też zaangażowani w procesy pokojowe w Angoli i Mozambiku. Próbujemy znaleźć dla Timoru rozwiązanie, które mogłoby zyskać międzynarodowe uznanie - oczywiście, z uwzględnieniem prawa do samostanowienia. Tę kwestię oceniam dzisiaj bardziej optymistycznie niż jeszcze sześć miesięcy temu. Nasze związki z krajami, w których używa się języka portugalskiego, są nie tylko historyczne. Intensywnie rozwijamy współpracę gospodarczą, zwłaszcza z Brazylią oraz z bogatymi w ropę krajami północnej Afryki.




Więcej możesz przeczytać w 38/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.