Krzyżacy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Świętoszkowie wszelkiej maści proponują wiarę uproszczoną, znacznie łatwiejszą od Ewangelii. Zamiast obrony wiary i miłości zagrzewają do obrony miłości własnej i symbolów wiary
Krzyżacy zostali sprowadzeni do Polski w 1226 r. przez księcia Konrada Mazowieckiego do walki z Prusami. Bardzo szybko jednak, bo już pod koniec XIV w., stanowili ogromne dla nas zagrożenie. W 1409 r. rozpoczęli tzw. wielką wojnę z Polską, w której za rok, pod Grunwaldem, ponieśli sromotną klęskę. Nazwa zakonu - krzyżacy - przyjęła się w Polsce od wielkiego czarnego krzyża na białym płaszczu noszonym na zbroi. Tak naprawdę nazywali się oni: Zakon Rycerski Szpitala NMP (Najświętszej Marii Panny) Domu Niemieckiego w Jerozolimie.

Dzisiejsi, współcześni nam "krzyżacy" są nie mniej groźni dla Polski niż tamci z XIII w. Na razie stawiają krzyże i śpiewają "Rotę" ze zmienionymi słowami. Zamiast "aż się rozpadnie w proch i pył krzyżacka zawierucha" śpiewają "żydowska zawierucha". Ale to dopiero początki, pierwsze koty za płoty współczesnego Zakonu Ryczących Szpitala Wariatów NWP (Na Własną Prośbę) Domu Polskiego.
Jak się dowiaduję właśnie, rząd i Episkopat uzgodnili wspólne stanowisko w sprawie żwirowiska w Oświęcimiu. Postanowiono, że masowo stawiane tam ostatnio krzyże będą uroczyście przeniesione w inne miejsca, a pozostawi się jedynie krzyż papieski. W związku z tym pozwolę sobie na kilka słów przypomnienia. Krzyż na żwirowisku w obozie oświęcimskim został postawiony w 1989 r. Przed tym, od końca wojny w 1945 r., przez 44 lata żwirowisko było puste. I właśnie dziewięć lat temu postawiono tam krzyż. Kto postawił? Władza kościelna? Nie. Ksiądz kardynał Franciszek Macharski, metropolita krakowski, któremu wówczas jurysdykcyjnie podlegał Oświęcim? Nie. A może kierownictwo Muzeum Oświęcimskiego? Nie, też nie. Zrzeszenie byłych Więźniów Oświęcimia? Czy jakieś organizacje kombatanckie lub społeczne? Nie, nie, nie. Pisząc to, korzystam z artykułu ks. Stanisława Musiała SJ, opublikowanego w kwietniu tego roku w "Wyborczej", stąd może niektóre zwroty winienem opatrzyć cudzysłowem. Przypomnę zatem, że ten "krzyż ustawiono po cichu, nie przy świetle dziennym, klasyczną metodą konspiracyjną i dywersancką. Opinię publiczną postawiono przed faktem dokonanym".
Z przykrością trzeba przypomnieć, że tą samą metodą, czyli też chyłkiem-myszkiem, w pośpiechu i pod osłoną nocy, cwaniackim sposobem - rzec by można - zawieszono krzyż w Sejmie. Parlamentarzystów postawiono przed faktem dokonanym. Krzyż na żwirowisku i krzyż w Sejmie od początku, z definicji, z samego sposobu umieszczenia tych krzy- ży, nie są krzyżami zgody, lecz krzyżami niezgody, krzyżami przeciwko komuś.


Krzyż na żwirowisku i krzyż w Sejmie nie są krzyżami zgody, lecz niezgody

Pozwalam sobie zabrać głos w tej sprawie, ponieważ wydaje mi się, że skoro rząd i Episkopat osiągają porozumienie w sprawie krzyży na żwirowisku (osobne pytanie, czy w ogóle to nastąpi, bo przecież "krzyżacy" położą się krzyżem, aby nie dopuścić), to się prosi samo, by przyjąć rozwiązanie o jeden krok dalsze: że przeniesie się ze żwirowiska wszystkie krzyże i pozostanie ono puste, tak jak było puste przez 44 lata po tej okropnej rzezi zwanej II wojną światową. Mógłbym się tu znów powoływać na autorytety, na oświadczenie arcybiskupa Henryka Muszyńskiego, metropolity gnieźnieńskiego: "Ci, którzy posługują się krzyżem jako narzędziem walki przeciwko komukolwiek, postępują faktycznie jako wrogowie krzyża Chrystusowego". I tu znów przypomnęza ks. Musiałem, że określenie "krzyż papieski" jest niewłaściwe. Papież nie poświęcił tego krzyża specjalnie dla żwirowiska ani go dla tego miejsca nie przeznaczył. Tak przecież nie było. Jan Paweł II nie odprawiał także nigdy mszy świętej na żwirowisku - jak tego chce część prasy. "Ojciec Święty podczas pielgrzymek do Polski sprawował eucharystię przy wielu krzyżach. Żaden z nich nie pozostał na pierwotnym miejscu. Niektóre zostały przeniesione, inne wręcz zdemontowane. Nikt wtedy nie mówił o profanacji krzyża".
Przenieść wszystkie krzyże ze żwirowiska w stosowne miejsca - taką propozycję pozwalam sobie przedstawić. To jest jedyne - tak uważam - rozwiązanie. Każde inne może się okazać połowiczne i przez to nieskuteczne. "Krzyżacy" - tak czy owak - ruszą ostro. Będzie z nimi bieda, przed którą z wysiłkiem wielkim przyjdzie nam się bronić. Fanatycy religijni i świętoszkowie wszelkiej maści mają ogromny posłuch w narodzie, ponieważ proponują wiarę uproszczoną, znacznie łatwiejszą od Ewangelii. Zamiast obrony wiary i miłości zagrzewają do obrony symbolów wiary i do obrony miłości własnej, jakże przecież każdemu z nas bliskiej. Wię- cej - z ambon gwarantują, że to wystarczy do zbawienia. Będzie zatem coraz goręcej i coraz trudniej. Trzeba ciąć, póki jeszcze można, a już nie można, to co będzie dalej? Komitety i Przymierza powstają lawinowo. Społeczny Komitet Obrony Krzyża Kazimierza Świtonia koczuje przed zamkniętą bramą żwirowiska, a tam, za bramą właśnie, setka osób uczestniczy we mszy świętej odprawianej przez ks. Chojnackiego, kapelana Oświęcimskiego Przymierza w Obronie Krzyża Papieskiego na Żwirowisku. Tak! Dobrze Państwo rozumiecie: jedni obrońcy krzyża zamknęli bramę przed innymi obrońcami krzyża, aby wspólnie nie uczestniczyć z nimi we mszy świętej "na pamiątkę Ukrzyżowanego". Szpital Wariatów NWP rozwija się w tempie galopującym i nie grozi mu żaden kryzys z powodu braku pacjentów.

Więcej możesz przeczytać w 37/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: