100 TELEFONÓW

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy nie gęsi?
Rząd premiera Jerzego Buzka opracował projekt ustawy o języku polskim. Nowe przepisy mają - według jego autorów - stać się panaceum na zalew obcojęzycznych zapożyczeń i wulgaryzację języka. Ustawa ma się przyczynić do tego, że polszczyzna wróci na witryny sklepowe i etykiety towarów. Projekt przewiduje możliwość karania grzywną osoby sprzedające produkty opatrzone etykietą lub opisem wyłącznie w języku obcym. Ustawa precyzuje okoliczności, w których dopuszczalne jest używanie języków obcych w obrocie prawnym. Nowe uregulowania mają zastąpić obowiązujący od 1945 r. dekret o języku urzędowym.
- Ochrona suwerenności polskiej mowy to krok we właściwym kierunku. Nie mam nic przeciwko nowym, obco brzmiącym wyrazom, które definiują terminy w polszczyźnie do tej pory nieznane. Natomiast zastępowanie rodzimych słów obcymi odpowiednikami uważam za zbyteczne i bezsensowne - przyznał Andrzej Łopatka z Warszawy.
- Muszę przyznać, że zalew angielszczyzny zaczyna mnie już irytować. Gdyby w latach 80. ktoś kazał Polakom robić zakupy w "magazinie", wybuchłaby rewolucja, tymczasem dziś grzecznie chodzimy do "shopów" i "pubów". Słuchamy anglojęzycznej muzyki i oglądamy amerykańskie filmy, które prawie zupełnie wyparły rodzimą twórczość - powiedziała Jagienka Marcinkowska z Torunia.
Nie wszyscy rozmówcy byli jednak tego samego zdania.
- Język polski zawsze doskonale sam się bronił. Przetrwał nawet 150 lat zaborów i próby wynaradawiania Polaków. Dlatego pomysł administracyjnej ochrony języka uważam za dziwaczny i zupełnie niepotrzebny - stwierdził Jacek Kasperski z Konina.

(RK)
Więcej możesz przeczytać w 37/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.