Układ krążenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dziesięć lat temu w Stołecznej Stacji Krwiodawstwa pobierano rocznie ok. 54 tys. litrów krwi, dziś tylko 38 tys. l. W innych stacjach sytuacja jest podobna. Największe niedobory występują latem, gdy większość krwiodawców przebywa na urlopach. Zgromadzone zapasy szybko się kończą. Z tego powodu coraz częściej przesuwa się planowane operacje. Problem ten ma rozwiązać wchodząca w życie 1 stycznia 1999 r. ustawa o publicznej służbie krwi. Na jej mocy zarządzaniem finansami i koordynacją pracy stacji krwiodawstwa będzie się zajmować Krajowe Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
Od początku lat 90. drastycznie spada liczba krwiodawców w Polsce. Z ponad 4 tys. klubów honorowych dawców krwi zostało tylko 2052. - Coraz rzadziej krwiodawcami są ludzie młodzi. Ci, którzy zgłaszali się dawniej, zdążyli się już postarzeć, a nowych nie przybywa. Rzadko przychodzą również żołnierze. Zmniejszyła się liczebność armii, a w ramach tzw. humanizacji służby wojskowej żołnierze częściej otrzymują przepustki. Zwolnienie lekarskie nie jest już dla nich atrakcją - twierdzi dr Jerzy Ostaszewski, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Krwiodawstwa w Warszawie.
W krajach Europy Zachodniej wszyscy dawcy oddają krew bezpłatnie i nie przysługują im w związku z tym żadne gratyfikacje. W Polsce 1,2 proc. dawców czyni to odpłatnie. Polacy boją się oddawać krew. - W naszym kraju wciąż pokutują przesądy, że w ten sposób można się zarazić jakąś chorobą, osłabić organizm lub w inny sposób ponieść uszczerbek na zdrowiu. Mieszkańcy Holandii, Anglii czy Niemiec mają do tego inne podejście. W krajach tych zagadnienie krwiodawstwa omawiane jest nawet podczas zajęć w przedszkolach - mówi dr Magdalena Łętowska, zastępca dyrektora Zakładu Transfuzjologii i Organizacji Służby Krwi w Instytucie Hematologii w Warszawie. Na Zachodzie znaczny procent dawców stanowią także tzw. krwiodawcy rodzinni. Krewni pacjentów przebywających w szpitalach zachęcani są do oddawania krwi, nawet gdy ich bliski jej nie potrzebuje.
W Europie Zachodniej krew pobiera się najczęściej podczas tzw. akcji wyjazdowych. W Polsce są tylko dwa auto- busy przystosowane do pobierania krwi. Niektóre punkty krwiodawstwa nie mają żadnego samochodu i muszą korzystać z usług wojewódzkich kolumn transportu sanitarnego. W 1997 r. 23 wojewódzkie i rejonowe stacje krwiodawstwa zorganizowały tylko 1405 takich akcji. - Na pobranie krwi wyjeżdżamy średnio trzy razy w tygodniu. Częściej nie możemy, bo nie ma dawców. Kiedyś podczas wyjazdu zgłaszało się około stu osób, dziś chętnych jest o połowę mniej. Lokalne społeczności nie są przygotowane na nasz przyjazd. Brakuje ludzi, którzy uświadamialiby im potrzebę oddawania krwi - twierdzi dr Jolanta Zatorska, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Krwiodawstwa w Krakowie.
We Francji członkowie tamtejszych klubów honorowych dawców krwi szukają chętnych, dzwonią do punktów krwiodawstwa i ustalają, kiedy można przyjechać do nich, aby pobrać krew. Akcje te odbywają się podczas dni wolnych od pracy. Nierzadko ksiądz w trakcie niedzielnej mszy świętej informuje, że przed kościołem stoi ambulans, w którym wierni mogą oddać krew. Pod względem ilości oddawanej krwi Lotaryngia, region Franche-Comte i znajdujący się na północy przemysłowy rejon Lille uchodzą we Francji za wzory do naśladowania. Mimo to w kraju tym stale mówi się o deficycie krwi. Sytuacja zmienia się w zależności od regionu i sezonu. Rząd francuski wraz z Francuską Agencją Krwi (odpowiedzialną za organizację krwiodawstwa) prowadzą liczne akcje uświadamiające społeczeństwu znaczenie tego problemu. Z kasy państwa przeznaczono na ten cel 12 mln franków. Trzy z pięciu kanałów tamtejszej telewizji nadawały niedawno piętnastosekundowe filmy zachęcające do oddawania krwi.

Więcej możesz przeczytać w 37/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.