The Rolling Stones w Polsce

The Rolling Stones w Polsce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Powrót do przeszłości
- Witamy w Katowicach. Miło być znowu w Polsce! - przywitał Mick Jagger polską publiczność na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Koncert The Rolling Stones, który rozpoczął się po tych słowach, okazał się bodaj najbardziej widowiskowym wydarzeniem estradowym, jakie oglądała nasza publiczność.

Jagger zachował kurtuazję wobec rodzimej publiczności do końca koncertu. Po polsku zachęcał fanów: "Zaśpiewajcie ze mną". W naszym języku przedstawił również cały zespół. Publiczność mobilizował do wspólnego śpiewu refrenów, zwłaszcza że występ został pomyślany jako prezentacja utworów z serii "The Best". Stonesi tradycyjnie rozpoczęli koncert piosenką "Satisfaction", zaraz po niej wykonując "Let?s Spend the Night Together", a potem słynne "Miss You". W drugiej części występu muzycy wyraźniej sterowali w stronę tradycji. Popisem logistycznym okazało się uruchomienie pięćdziesięciometrowego wysuwanego mostu, który połączył estradę główną z niewielką quasi-klubową scenką umieszczoną pośrodku stadionu. Muzycy po moście-wysięgniku przeszli na nią po to, by zagrać tam rhythmandbluesowe standardy oraz kompozycję "Like a Rolling Stones" Boba Dylana. Dzięki temu przez kwadrans wyglądali jak mała klubowa kapela, jaką byli, gdy startowali na brytyjskim rynku muzycznym trzydzieści lat temu. To wrażenie wzmacniały tradycyjne kultowe gesty ze strony publiczności, m.in. rzucanie w kierunku sceny bielizny osobistej, zdejmowanej naprędce przez co bardziej rozpalone fanki. Koncertowi towarzyszył montowany na bieżąco teledysk z występu, wyświetlany na ogromnym telebimie. Film rozpoczął się eksplozją meteoru na rozgwieżdżonym niebie. Później koncert urozmaicano fragmentami teledysków. Uatrakcyjniały go również fajerwerki, ale na szczęście był to jeden z niewielu pozamuzycznych popisów. Dzięki temu Stonesi ujawnili się jako grupa, która mimo coraz bardziej zaawansowanego wieku i wyniszczającego trybu życia, świetnie bawi się w trakcie występu. Nie traktuje go bowiem jako sposobu na zarobienie ostatnich pieniędzy na własnej legendzie, lecz znajduje w nim autentyczną przyjemność muzykowania. "Symphaty for the Devil" tradycyjnie stała się popisem basisty Darryla Jonesa, a "Jumpin? Jack Flash" muzycy zagrali w rozbudowanej aranżacji z chórkami i instrumentami dętymi. Na bis zabrzmiało również tradycyjnie "Brown Suger". Występ zostawił drobne niedosyty, mimo swej nieporównywalnej efektywności: kilka razy szwankowało nagłośnienie, a rozkołysana publiczność nie wysłuchała żadnej z kultowych ballad - ani "Angie", ani "Wild Horses". Koncerty to jednak - jak mówi Mick Jagger - przede wszystkim igrzyska rządzące się własnymi prawami.

Więcej możesz przeczytać w 34/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.