Glenn i inni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dużo zdrowych, sprawnych i wykształconych starszych pań i panów to nieoceniony skarb, którego nie wolno zmarnować. Kto pierwszy to zauważy i wykorzysta, ten może sporo wygrać
Życie ludzkie staje się coraz dłuższe i zdrowsze, więc coraz dłużej można wykorzystywać zastępy ludzi, w których kształcenie uprzednio się zainwestowało. Inwestycje te stają się zatem coraz bardziej opłacalne, jeśli oczywiście inwestor sam nie sabotuje własnych wysiłków wskutek ślepoty, głupoty lub jednego i drugiego.
Zauważyli to już Amerykanie, którzy - jak powszechnie wiadomo - zauważają szybko różne takie ciekawostki, ponieważ są okropnie pazerni na pieniądze i dostają kota, kiedy na horyzoncie pojawi się choćby najmniejszy błysk, mogący zwiastować obecność porzuconych przez kogoś nieopatrznie monet, czekających tylko na to, żeby jakiś zabłąkany Amerykanin zebrał je z ziemi. Wysłanie w kosmos 77-letniego Johna Glenna można potraktować tylko jako widowisko reklamowe, ale jego znacznie głębszy sens da się zrozumieć łatwiej wtedy, gdy przyjrzymy się, jak do swoich uosobień skarbów ludzkich umiejętności i doświadczenia odnoszą się inne części świata.
Współodkrywca wirusa wywołującego AIDS, prof. Luc Montagnier, został zwolniony z pracy w paryskim Instytucie Pasteura, gdyż osiągnął wiek emerytalny. Profesor jest w pełni sił twórczych, jego badania - w pełnym rozkwicie, a na ich wyniki czekają miliony chorych. Przepisy stworzono jednak po to, żeby ich przestrzegać. Wytłumaczono mu zatem, że na wszystko jest w życiu odpowiedni czas. Był czas na badania i pomaganie chorym, a teraz przyszedł wiek emerytalny, więc niech nie komplikuje sprawy i przyzna szczerze, że jest już zmęczony i marzy wyłącznie o tym, by pielić grządki i oglądać z wnukami filmy rysunkowe w telewizji. Profesor nie tylko nie przyznał, ale do tego zaczął bezczelnie kreślić kółka na czole i prosić, żeby jak najszybciej obudzono go z tego snu wariata wypuszczonego na przepustkę i najwyraźniej groźnego dla otoczenia. Sen okazał się jednak jawą, więc prof. Montagnier spakował walizki i wyjechał do Nowego Jorku, gdzie prowadzi teraz własną placówkę naukową i z powodzeniem kontynuuje bada- nia - lecz już na konto amerykańskie.
Można było przypuszczać, że ten wypadek posłuży komu trzeba za wiekopomną nauczkę. Ale gdzie tam! Jak się zrobiło głupstwo raz, to zawsze ciekawie jest się dowiedzieć, czy za drugim razem wyjdzie tak samo głupio, czy uda się jeszcze bardziej. W tych ogólnie niepewnych czasach lepiej sprawdzić. Nic zatem dziwnego, że kiedy John Glenn poszybował w przestrzeń kosmiczną, najstarszy z ośmiorga astronautów francuskich oznajmił, iż od przyszłego roku nie będzie mógł już pracować w Państwowym Ośrodku Badań Kosmicznych (CNES), gdyż przekroczy wiek emerytalny. Jean-Loup Chrétien jest o 17 lat młodszy od Glenna, ale francuskie przepisy wyznaczają limit wiekowy dla astronautów właśnie na sześćdziesiąty rok życia. Limit możliwości Chrétiena znacznie jednak odbiega od wyobrażeń autorów przepisów, a amerykańska NASA powiadomiła go już, że specjalistę z takim doświadczeniem i wiedzą, jakie on ma, przyjmie natychmiast z otwartymi ramionami. Powiadomił on zatem publiczność, że wszczął właśnie starania o przyznanie obywatelstwa Stanów Zjednoczonych, aby móc dalej spokojnie pracować.
Przytoczone przykłady są oczywiście skrajne w swojej spektakularności, ale ilu takich małych Montagnierów i Chrétienów chodzi po Europie i nie wie, co z sobą zrobić, chociaż mogłoby zrobić jeszcze wiele? Na jak wielką sumę marnotrawstwa wiedzy i doświadczenia składają się ich przypadki z powodu samych tylko zbyt sztywnych przepisów? I dlaczego właściwie przepisy bywają aż tak sztywne? Czy "różowo-zielona" - a więc szczególnie uwrażliwiona na sprawy socjal- ne - Unia Europejska zrozumie problemy żwawych, dzielnych staruszków?
Otóż nie ma nic mniej pewnego. Kiedy bowiem postrzega się tę kwestię jako problem socjalny, to mówi się o wielkiej trosce o ludzi starszych i o jeszcze większej trosce o ludzi młodych. Starszym tłumaczy się, że bardzo nam zależy, by się nie męczyli, by sobie odpoczęli i spędzali uroczą jesień życia na podróżach i gaworzeniu z wnuczętami. Młodszym - że przestrzegając wysyłania starszych na emeryturę w ściśle ustawowym wieku, zapewnia się młodzieży miejsca pracy, chroniąc ją przed frustracjami związanymi z kłopotami z wchodzeniem na rynek pracy. Jeszcze chętniej będzie to mówiła "różowo-zielona" Europa, gdyż jej klasa polityczna szczególnie liczy na młody elektorat. Tymczasem kto wie, czy nie bardziej humanitarne byłoby myślenie ekonomiczne, w kategoriach wspomnianej na wstępie opłacalności inwestycji. Bo zanosi się na to, że "trzeci wiek" będzie się stopniowo stawać grupą znaczącą ekonomicznie nie tylko wskutek licznego korzystania z usług wczasowo-leczniczo-pielęgnacyjnych i handlowych, ale i z powodu swojego potencjału wiedzy, doświadczenia i możliwości aktywnego działania na rynku. Kto pierwszy to zauważy i wykorzysta, ten może sporo wygrać. Dużo zdrowych, sprawnych i wykształconych starszych pań i panów to nieoceniony skarb, którego nie wolno zmarnować. Dlatego uważałbym z traktowaniem lotu Johna Glenna jako reklamowego fajerwerku. To raczej zwiastun jednej z cech nowej epoki.

Autor jest dziennikarzem RFI w Paryżu.
Więcej możesz przeczytać w 46/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.