Drugi obieg

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kradzież pierwodruku dzieła Mikołaja Kopernika "O obrotach sfer niebieskich" pokazuje, że największym sprzymierzeńcem złodziei jest bieda i ciasnota panująca w polskich bibliotekach.
- W czytelni biblioteki PAN w Krakowie jest 35 miejsc. Przegląda się tam książki, czasopisma, rękopisy i starodruki. Nie ma warunków do stworzenia odrębnej czytelni, a zbiory tej klasy powinny być udostępniane w odrębnym, przystosowanym do tego i odpowiednio zabezpieczonym pomieszczeniu - uważa Karolina Grodziska, dyrektor krakowskiej Biblioteki Polskiej Akademii Nauk. - W bibliotece już od kilku dziesięcioleci panuje ciasnota. Jej powierzchnia użytkowa wraz z magazynami wynosi ponad 1700 m kw. i od czasów wojny prawie wcale nie została powiększona. Biblioteki nie stać na nowe magazyny, które byłyby przystosowane do przechowywania obiektów tej klasy.
- Dzieła sztuki nie są już w Polsce tak tanie jak przed rokiem 1989 i na handlu nimi nie można dobrze zarobić - wyjaśnia Krystyna Urbańska, dyrektor Głównego Urzędu Ceł, Statystyk i Analiz. W tym roku celnicy zarekwirowali w trakcie kontroli 251 dóbr kultury, a w zeszłym roku - 7200. Najczęściej są to ikony, obrazy i rysunki. - Kradzionymi dziełami sztuki bardzo trudno obracać na wolnym rynku. Trafiają one do paserów bądź do prywatnych kolekcji, w których są zamknięte - mówi prof. Ferdynand Ruszczyc, dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie.
Przed kradzieżami usiłują się bronić również sami bibliotekarze, przestrzegając się wzajemnie przed złodziejami. W ten sposób biblioteki próbowały się obronić przed osobnikiem, który specjalizował się w ostatnich latach w wycinaniu za pomocą żyletki cennych map z zabytkowych atlasów. - Od 1995 r. nie dostajemy pieniędzy na rozbudowanie systemu antywłamaniowego - mówi Karolina Grodziska.
Starodruki znajdujące się w polskich bibliotekach są wprawdzie powszechnie dostępne, ale aby skorzystać ze starodruku, czytelnik, który zapisał się do biblioteki na podstawie dowodu osobistego lub legitymacji służbowej, musi przedstawić pisma polecające od promotora pracy naukowej bądź kierownika zatrudniającej go placówki. W Bibliotece Narodowej w Warszawie, gdzie zgromadzono 130 tys. starodruków, do najcenniejszych dzieł mogą się dostać jedynie pracownicy naukowi, studenci z zaświadczeniem od promotora oraz osoby ze skierowaniami z różnych instytucji. Wszyscy są zapisywani na podstawie dowodu osobistego i muszą uzyskać zgodę kierownika zakładu. Jeśli dostęp do oryginałów nie jest konieczny, biblioteka proponuje kopie. Najwartościowsze dzieła przechowywane są w skarbcach Biblioteki Narodowej. Niektóre umieszcza się w specjalnych szafach w magazynach, a dostęp do nich mają tylko niektórzy bibliotekarze. Biblioteka wyposażona jest również w system alarmowy, a w czytelni zainstalowane są kamery. W zbiorach specjalnych Biblioteki PAN w Gdańsku znajduje 60 tys. starodruków. Z najcenniejszych można korzystać tylko w asyście pracowników i wyłącznie w ich gabinetach. Starodruki okazuje się dopiero wtedy, gdy czytelnik na piśmie przekonująco uzasadni, dlaczego zamierza skorzystać ze zbiorów i w jaki sposób oryginał może mu pomóc w badaniach. Procedurę korzystania ze zbiorów specjalnych zaostrzono dwa lata temu, kiedy podczas obchodów 400-lecia biblioteki starodruki udostępniane były w czytelni ogólnej. Wówczas osobie podającej się za pracownika naukowego udało się skraść dzieło astronoma Tycho de Brahe.
Polska zajmuje piąte miejsce pod względem liczby kradzieży dzieł sztuki - wynika z danych Międzynarodowej Organizacji Policji Kryminalnej. Tylko niewielki ich odsetek stanowią kradzieże dokonywane przez profesjonalistów na zamówienie. W latach 90. proceder ten w Polsce znacznie się upowszechnił - zawłaszczone dobra można sprzedać ze sporym zyskiem na wolnym rynku. Do 1989 r. liczba kradzieży dóbr kultury nie przekraczała rocznie 700, a tylko w 1993 r. dokonano ich przeszło 400 tys. W roku 1997 w Gdyni służby celne zatrzymały 21 obrazów olejnych oraz zabytkowe książki. - Dzięki rejestrowaniu zakupów dzieł sztuki o dużej wartości nie można cennych przedmiotów nielegalnie wywieźć za granicę. Wszystkie cenniejsze przedmioty, o których kradzieży nas powiadomiono, udaje się nam odzyskać, również dzięki ścisłej współpracy z krajowym biurem Interpolu - twierdzi Paweł Biedziak, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji w Warszawie. Skradzione dzieła sztuki ciągle stosunkowo łatwo przemycić za granicę, gdyż z Polski wywożą je głównie "turyści". Celnicy kontrolują ich mniej dokładnie niż transporty towarowe.


Więcej możesz przeczytać w 49/1998 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.