Sąd nad wolnością

Sąd nad wolnością

Dodano:   /  Zmieniono: 
Opinia publiczna oskarżonych w sprawach kryminalnych z reguły uważa za winnych, którzy - prędzej czy później - zostaną skazani
Wyroki uniewinniające w głośnych procesach zwykle bulwersują opinię publiczną, a w mediach pojawiają się dramatyczne pytania: co się dzieje z naszym wymiarem sprawiedliwości i kto jest temu wszystkiemu winien? Emocje tłumią rozsądek i rodzi się atmosfera histerii, utrudniająca sensowną dyskusję. Spróbujmy więc przez chwilę spokojnie zastanowić się nad tym, co robi policja, prokuratura i sądy oraz jaka jest rola mediów w kształtowaniu społecznego wizerunku wymiaru sprawiedliwości.

Wolne media - jak powszechnie wiadomo - gonią za sensacją, bo z tego żyją. W głośnych sprawach kryminalnych uruchamiają natychmiast swoje własne "śledztwo" i relacjonują dokładnie każdy etap postępowania. Opinia publiczna przyzwyczaja się do tych relacji, a oskarżonych z reguły uważa za winnych, którzy - prędzej czy później - zostaną skazani. Powstaje coś w rodzaju społecznego nacisku na sąd, aby wydał wyrok skazujący przecież sprawiedliwości musi się stać zadość, a zbrodnia nie może pozostać bezkarna. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć - poza znanymi wypadkami obrony koniecznej - przykładu, w którym media i opinia publiczna żądałyby uniewinnienia kogoś niesłusznie - ich zdaniem - oskarżonego.
W szczególnie drastycznych i sensacyjnych sprawach nacisk, aby koniecznie znaleźć winnego, odczuwają policja, prokuratura i sąd. Ta pierwsza ma chyba najwięcej kłopotów. Od razu tłum reporterów na miejscu przestępstwa, rój kamer, natarczywe pytania. Trudno w takiej atmosferze spokojnie dokonywać niezbędnych czynności. I zdarza się, niestety, że ślady zostają zadeptane, że coś ważnego pozostaje nie zauważone, a przecież trzeba mieć wyniki. Już, natychmiast, bo czekają dziennikarze i opinia publiczna. Nic dziwnego, że w takich okolicznościach policja chce się sprawy jak najszybciej pozbyć i przekazać ją prokuratorowi. Wtedy cały ten medialny tłum zaczyna nękać prokuraturę, pytając, co ze sprawą i kiedy zostanie wniesiony akt oskarżenia. Być może już na tym etapie widać, że w sprawie nie ma dostatecznie mocnych dowodów, aby uzyskać wyrok skazujący. Naciskany prokurator występuje jednak z aktem oskarżenia i wszyscy biegną wtedy do sądu.
A przed sądem rozpoczyna się długotrwały i dramatyczny spektakl. Jeżeli trwa zbyt długo, znaczy to, że w sprawie są kłopoty i wątpliwości. Medialna publiczność widzi jednak w tym matactwa oskarżonych i ich obrońców. Przecież sprawiedliwości musi się stać zadość, a zbrodnia musi zostać ukarana. Wyrok uniewinniający jest jak uderzenie obuchem w głowę. "Jezus Maria! Jak to? Uniewinnić taką zbrodniarkę czy oczywistych bandziorów i recydywistów. To po co było tyle wysiłku, tyle męki, tyle wzburzenia. Nie ma sprawiedliwości, nie możemy się czuć bezpieczni, policja, prokuratura i sądy są do luftu, mamy złe prawo, zły rząd, zły parlament. I jak tu żyć w takim kraju! To tak ma wyglądać wolność, demokracja i państwo prawa?". W takiej atmosferze może zacząć działać opisany przez Ericha Fromma mechanizm "ucieczki od wolności". Jeżeli sądy nie skazują przestępców, prokuratura nie potrafi dowieść winy, a policja zebrać dowodów, to trzeba z tym zrobić porządek. Nie tylko z tym. Trzeba także zlikwidować bezrobocie, dać każdemu pracę, bezpłatną edukację i opiekę medyczną, godziwe zarobki dla górników, hutników, rolników, kolejarzy i lekarzy. Państwo ma być silne, hojne i opiekuńcze. Bezwzględne dla swoich przeciwników, różnego autoramentu wrogów ludu czy narodu, a dobre dla tych, którzy je popierają i gotowi są pomóc w trudnym dziele zaprowadzenia porządku.
Brzmi to wszystko jakoś dziwnie znajomo. Chyba gdzieś już tak było. Może, ale czy warto pamiętać? Wolność doskwiera i jest nieprzyjemna. Powoduje bałagan, brak jasnych perspektyw, zmusza do ciężkiej pracy i dbania o bezpieczeństwo własne i rodziny. To prawda, że na wolności łatwo o wypadek i że niektórzy ludzie mogą doznawać niezasłużonych cierpień. Pozostańmy jednak przy niej i próbujmy zatrzymać tych, którzy w gniewie, żalu i poniżeniu chcieliby się jej wyrzec.
Więcej możesz przeczytać w 45/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.